Federer oczami Polaków. Głośny w szatni, wielki na korcie. "Byłam w dużym szoku"

Agnieszka Niedziałek
Wielu marzyło, by pokonać Rogera Federera, a Marcinowi Matkowskiemu udało się to i na korcie, i w Pac-Mana. Wojciech Fibak, który na początku nie dostrzegł geniuszu Szwajcara, pomagał rozpracować go przerażonemu Juergenowi Melzerowi. Listę wskazówek taktycznych od kończącej teraz karierę legendy tenisa otrzymał kiedyś Michał Przysiężny. Polacy, którzy mieli styczność z Federerem, są zgodni - był królem zarówno kortów, jak i szatni. Królem z ludzką twarzą.

23 września 2022 roku zapisze się na stałe w historii tenisa. Można się spodziewać, że w piątkowy wieczór wiele wcześniejszych planów zostanie przełożonych. Nie tylko miłośnicy tenisa będą chcieli obejrzeć ostatni w zawodowej karierze mecz Rogera Federera. Jego dokonań na korcie nie sposób podważyć, ale 41-letni Szwajcar wyróżnia się także tym, że swoimi działaniami wykroczył poza ramy swojej dyscypliny. O spotkaniu z nim marzyło wielu, udało się tylko wybranym. A w gronie tych, którzy mogą z dumą powiedzieć, że go poznali i byli jego kolegami z największych światowych kortów, jest grupa Polaków.

Zobacz wideo Nowa Iga Świątek. Jednak Djoković, a nie Nadal? [Sport.pl LIVE]

Federer przyciągnął tłumy nawet na debla. "To nie był zachwyt od pierwszego wejrzenia"

Federer na pożegnalny występ wybrał Puchar Lavera, czyli rozgrywki powstałe z jego inicjatywy. Wystąpi w nich jedynie w deblu, właśnie w piątek, w parze ze swoim wielkim rywalem Rafaelem Nadalem. W związku z tym to Hubert Hurkacz zapisze się w historii jako ostatni rywal legendarnego zawodnika w singlu. Wrocławianin pokonał go w ćwierćfinale ubiegłorocznego Wimbledonu.

Szwajcar w przeszłości nieraz występował w grze podwójnej, ale stanowiła ona dla niego tylko dodatek do rywalizacji indywidualnej. Dzięki temu dwukrotnie okazję zmierzyć się z nim miał Marcin Matkowski. Razem z Mariuszem Fyrstenbergiem przegrał z nim w pierwszej rundzie turnieju olimpijskiego w Atenach. 11 lat później w turnieju ATP w Indian Wells, w towarzystwie Serba Nenada Zimonjicia, udało mu się zrewanżować.

- Niewielu Polakom udało się w karierze seniorskiej w ogóle zagrać z Rogerem, a - poza Hubertem - jestem chyba jedynym, któremu udało się z nim wygrać. To było wielkie przeżycie. Pełne trybuny, ludzie nie mogli się dopchać, żeby zobaczyć Szwajcara. Bardzo fajne wspomnienie - opowiada Sport.pl Matkowski.

To nie było jedyne zwycięstwo nad Federerem, jakim może się pochwalić. Okazał się od niego lepszy również w grze w Pac-Mana w strefie dla zawodników podczas jednego z turniejów.

- To było w Cincinnati. Udało mi się wygrać i śmiałem się wtedy, że na korcie powinno być już teraz łatwiej. Ale nie było - wspomina z uśmiechem Polak.

Matkowski jest rówieśnikiem Szwajcara i spotykał go już w czasach juniorskich. Wówczas jednak na obecną legendę tenisa nikt jeszcze nie zwracał większej uwagi. W tym okresie po raz pierwszy styczność miał z nim też Wojciech Fibak. Jako zwycięzca turnieju w Gstaad w 1981 roku - roku urodzin Federera - został zaproszony na jedną z późniejszych edycji i obiecującego nastolatka przedstawił mu pierwszy trener gracza z Bazylei. Kolejny raz miał okazję obejrzeć go podczas Roland Garros.

- Znajomi Szwajcarzy zaprowadzili mnie na boczne korty, gdzie grał 18-letni wówczas Roger. Tak jak u niektórych od pierwszych sekund dostrzega się geniusz, to u Federera absolutnie tego nie miałem. Byłem wręcz rozczarowany, bo ciągle odbijał ramą. To nie był więc zachwyt od pierwszego wejrzenia - wspomina Fibak.

Obecnie wszystkim marzy się wizyta Federera w Polsce, a mało kto pamięta, że jedną już ma zaliczoną. Miała ona jednak miejsce jeszcze w poprzednim wieku, przy okazji meczu Polska – Szwajcaria do lat 16 w Zabrzu. Po latach wspominał ją w rozmowie z Pawłem Wilkowiczem Fyrstenberg. Partner deblowy Federera skręcił wtedy kostkę i pojechali razem do szpitala, który nie zrobił na nich dobrego wrażenia.

- Pamiętam jak wchodziliśmy po latach do deblowej czołówki i zapoznawaliśmy się z Rogerem. Powiedział: moje ostatnie wspomnienie związane z Polską to szpital w Zabrzu. Mówię: Roger, trochę się poprawiło, przyjeżdżaj śmiało. A Roger: ok, ok. Ale jeszcze nie przyjechał - relacjonował dwa lata temu Polak.

Nerwus, który został dżentelmenem i geniuszem kortu. "Maestro", który uciszał jadalnię i szatnię

On też dobrze pamięta Federera, jakiego nie znają młodsi kibice. Federera, który na korcie nie radził sobie z własnymi emocjami.

- Pamiętam jakiś jego mecz z Andre Agassim. Po drugiej stronie wielki tenisista, więc tym bardziej warto by zachować pokorę. A Roger, jak się wkurzył, to rzucił rakietę na drugą stronę siatki. Publiczność go wygwizdała. I to był chyba ten moment, gdy go ostatni raz widziałem przegrywającego z nerwami. Ja uważam, że można tenisiście pracą bardzo mocno poprawić styl, ale głowę tylko o kilka procent. A Roger jest przykładem kompletnej metamorfozy - ocenił "Frytka".

Przykłady zachowania "dawnego Federera" da się jeszcze znaleźć w internecie na filmach sprzed lat. Fibak jednak zwraca uwagę, że to odległa przeszłość.

- To tak jak z artystami, którzy przechodzą do historii najlepszymi pracami. My też pamiętajmy tego dżentelmena i geniusza kortu - apeluje działający od lat również w obszarze sztuki były tenisista.

Za styl i klasę na korcie Federer jest chwalony z każdej strony. Fyrstenberg zwracał jednak uwagę, że słynny zawodnik nadal nienawidzi porażek i w trudnych momentach wdawał się często w dyskusje z sędziami. Matkowski również potwierdza, że duch współzawodnictwa był u Szwajcara zawsze na najwyższym poziomie.

- Chciał wygrać każdy mecz, nawet w deblu. Każda porażka go irytowała - wspomina Polak, który zakończył karierę w 2019 roku.

Zwykle jednak Federer był w bardzo dobrym nastroju. W grudniu 2010 roku z bliska przez 10 dni obserwował go Michał Przysiężny. Został zaproszony przez samego Szwajcara, by towarzyszyć mu w Dubaju w przedsezonowych przygotowaniach.

- Jest osobą bardzo pozytywnie usposobioną do świata. Przez te 10 dni codziennie był uśmiechnięty, mimo że jego córeczki były wtedy małe i opowiadał, że często nie dawały mu spać w nocy. Cały czas żartował, choć trenowaliśmy cztery godziny dziennie. Ani razu nie poczułem, że się nudzi na korcie, jest zmęczony czy ma humory - wspominał były już tenisista w rozmowie z Markiem Furjanem.

Przysiężny, którego ze względu na styl gry niektórzy nazywali "polskim Federerem", po tych treningach dobrze zapisał się w pamięci słynnego gracza.

- Potem zawsze - nawet na US Open, gdzie była duża restauracja dla zawodników - jak mnie zobaczył, to szedł przez całą salę, by przybić piątkę i spytać, czy wszystko ok. To było dla mnie onieśmielające. Wiadomo, jak było z Rogerem. Kiedy wchodził do jadalni, to nagle zapadała cisza i wszyscy patrzą, bo idzie "Maestro" - opowiadał Przysiężny.

Matkowski i Klaudia Jans-Ignacik przyznają, że nowi zawodnicy w tourze na początku z niekrywanym podziwem obserwowali Federera i pewnie wielu z nich robiło sobie z nim pamiątkowe zdjęcia, ale z biegiem czasu wszyscy do jego obecności przywykli. Pod ogromnym wrażeniem są też zawsze na początku osoby towarzyszące tenisistom.

- W szatni były takie chwile, gdy zapadała cisza po jego wejściu. Tak było wtedy, gdy przegrał mecz. Każdy, z szacunku do niego, chciał mu dać wówczas przestrzeń. Ale generalnie co tydzień widywało się tam te same osoby, więc czy to Rafa, Roger, Djoko, czy ktokolwiek inny, to nie robiło to na nikim już wrażenia - zaznacza Matkowski.

Federera podobno w szatni zawsze było słychać, bo był bardzo głośny i cały czas opowiadał kawały. Matkowski wspomina go też jako bardzo otwartego człowieka, z którym można było porozmawiać na różne tematy.

- Kiedyś, gdy urodziła mi się córka, a on już miał swoje dwie, to rozmawialiśmy np. o podróżowaniu na turnieje z dziećmi. Tyle że on miał dwie nianie, a ja żadnej - wspomina żartobliwie były deblista. Kilka lat później Federorowi urodziła mu się druga para bliźniąt, ale tym razem synów

Pewną historię związaną z rodziną Szwajcara zapamiętała także Jans-Ignacik. Oboje brali wtedy udział w turnieju w Indian Wells, a Federer miał wyznaczony mecz dnia wieczorem.

- Tymczasem o godz. 11 widziałam go na zakupach w centrum handlowym godzinę drogi od kortów. Był tam z żoną i dziewczynkami. Byłam w dużym szoku, że w dniu meczu wybrał się na zakupy, choć fakt, że do rozpoczęcia spotkania miał jeszcze sporo czasu. Siedzieli w strefie z jedzeniem razem ze wszystkimi jakby nigdy nic - opowiada była tenisistka.

Król kortu z ludzką twarzą. "Wykraczał poza tenisowe słupki z liczbami"

Matkowski przypomina, że Federer cieszył się zawsze dużą sympatią kibiców. Naocznym świadkiem tego wręcz uwielbienia był Przysiężny, który w Dubaju codziennie jeździł na treningi dużym autem kierowanym przez Szwajcara. Pewnego dnia zachęcany przez pracującego na parkingu mężczyznę zawodnik próbował zmieścić się w dość ciasnym miejscu, ale w efekcie zarysował komuś wyraźnie samochód.

- Po pięciu minutach poszukiwań przyszedł właściciel i jak zobaczył, kto na niego czeka, to rzucił od razu "Nie ma problemu". Chciał tylko autograf czy coś w tym stylu. Myślę, że do dziś z tym autem nic nie zrobił tylko się chwali wszystkim, że mu Roger Federer przetarł auto - rzuca ze śmiechem Polak.

O życzliwości Szwajcara przekonał się też sam Przysiężny, gdy spotkał go podczas French Open 2013 w szatni. Szykował się wówczas do meczu z reprezentantem gospodarzy Richardem Gasquetem, a Federer, gdy tylko dowiedział się, kto będzie rywalem Polaka, od razu sam z siebie zaoferował mu wskazówki.

- To był 12-minutowy monolog na temat taktyki przeciwko Francuzowi. Słuchałem z szeroko otwartymi oczami. Ten gość ma komputer w głowie. Olbrzymia wiedza o każdym zawodniku - podsumowuje.

W rozpracowywaniu Federera z kolei udział kiedyś brał Fibak. Został poproszony o pomoc przez trenera Juergena Melzera. Austriak w 2011 roku bardzo się stresował przed ćwierćfinałem w Monte Carlo, w którym miał się zmierzyć właśnie ze Szwajcarem.

- Był zrozpaczony. Pytałem go, czy chodzi o serwis lub forhend Rogera, choć wiedziałem, że to raczej nie to. Gdy Juergen to potwierdził, to spytałem, o co więc chodzi, a Austriak na to: "Co ja zrobię, jak on podetnie tak delikatnie piłkę tym swoim jednoręcznym bekhendem?" - relacjonuje Polak, odnosząc się do firmowego zagrania Federera.

Melzer mimo ogromnego strachu sprostał wyzwaniu - wygrał wówczas 6:4, 6:4. W okresie największej dominacji na Szwajcara nie było jednak praktycznie mocnych. Trudno też było znaleźć kogoś, kto w tamtym czasie nie był pod wrażeniem jego gry. Czasem jednak niektórzy brali stronę rywali faworyta.

- Z meczów Rogera pamiętam przede wszystkim zacięty finał Wimbledonu 2009 z Andym Roddickiem. piaty set zakończył się wynikiem 16:14 dla Federera. Wszyscy spodziewali się wygranej Szwajcara, ale ja wtedy właśnie kibicowałam Amerykaninowi, bo wiadomo było, że Roger i tak zdobędzie jeszcze niejeden tytuł wielkoszlemowy - wspomina Jans-Ignacik. - Pamiętam też, jak Federer popłakał się po porażce z pięciosetowym finale Australian Open 2009 z Nadalem. Pokazał wtedy tę ludzką twarz. Albo jak wrócił do gry po przerwie związanej z problemami zdrowotnymi i w finale Australian Open 2017 tym razem pokonał Nadala.

To właśnie problemy z kolanem w głównym stopniu sprawiły, że Federer żegna się z zawodowym tenisem. Zdaniem Fibaka popełnił on błąd, decydując się w ostatnich latach na interwencje chirurgiczne.

- Byłem przerażony, jak usłyszałem, że zdecydował się na operację, ale nie jestem z nim na tyle blisko, by mu doradzać. Uważam, że mógł wstrzymać się z tym i grać jeszcze rok czy dwa bez tych zabiegów. Prawdopodobnie wygrałby wtedy jeszcze Wimbledon raz lub dwa - ocenia Polak, który w przeszłości doradzał m.in. Djokoviciowi.

Szwajcar kończy karierę z 20 tytułami wielkoszlemowymi . Przez parę dobrych lat dawało mu to miano rekordzisty wszech czasów w męskim singlu. Teraz wyprzedzają go dwaj pozostali członkowie tzw. Wielkiej Trójki - Nadal ma 22 takie sukcesy na koncie, a Djoković 21. Nie wszyscy jednak patrzą tylko na to przy ustalaniu hierarchii między nimi. Fibak całą trójkę stawia na równi i podkreśla, że grający zawodowo prawie 20 lat Federer był historycznym pomostem, który łączył kilka generacji tenisistów. Matkowski i Jans-Ignacik widzą zaś Szwajcara na czele tego zestawienia. Oboje podkreślają, że ceniony był także za styl i zrobił coś, co wykracza poza suche liczby.

- Wciąż ma na koncie wiele rekordów, które ciężko będzie innym pobić. W latach 2004-08 był praktycznie nie do pokonania, przegrywał wtedy może trzy czy pięć meczów rocznie. Na niego jednak zawsze patrzyło się nie tylko pod kątem wygranych i osiągnięć. Zawsze za sprawą klasy, estymy i stylu był ikoną nie tylko tenisa, ale i globalnego sportu. Wykraczał poza tenisowe słupki z liczbami. Djoković tego nie będzie miał, choć może wygra najwięcej. Ale na korcie, bo poza nim nie jest takim wzorem i nie ma wokół siebie takiej atmosfery jak Roger. Pod względem charyzmy tego ostatniego trudno będzie zastąpić - podsumowuje Matkowski.

Ostatni mecz Rogera Federera będzie transmitowany w w Eurosporcie 1 i Eurosporcie Extra w Playerze. Spotkanie rozpocznie się najwcześniej o godz. 22:00. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.