• Link został skopiowany

Polacy mogą się wstydzić. Mały kraj szkoli w tenisie o niebo lepiej

Dominik Senkowski
Czeszki są dziś najsilniejszą nacją w kobiecym tenisie. Skąd ten fenomen? - Pasja do tenisa jest w DNA naszego narodu - mówi Sport.pl dziennikarz sportowy Karel Knap. Prezes Polskiego Związku Tenisowego Dariusz Łukaszewski zwraca uwagę m.in. na tradycje i podejście czeskich rodziców.
Britain Wimbledon Tennis
Fot. Alberto Pezzali / AP Photo

To zaktualizowana wersja artykułu, który pojawił się tutaj.

Iga Świątek jest liderką singlowego rankingu WTA, ale pod względem liczby zawodniczek na tenisowych szczytach to Czeszki nie mają sobie dziś równych. Dziewiąta na świecie jest dzisiaj Marketa Vondrousowa, pozycję niżej Karolina Muchowa, na 11. miejscu Petra Kvitowa, a jedno miejsce dalej Barbora Krejcikowa.

W top 55 WTA jest aż dziewięć tenisistek z Czech: na 25. miejscu sklasyfikowano Karolinę Pliskową, 31. Marie Bouzkową, 42. Lindę Noskową, 47. Katerinę Siniakową, a 55. Lindę Fruhvirtową. Żadna nacja w kobiecym tenisie nie ma w czołówce aż tylu przedstawicielek.

Zobacz wideo Była numer 1 uważa, że Iga Świątek może przenieść wszystko z mączki na trawę. Trener Igi: Zgadzam się, jak najbardziej

Czeszki imponują

Na tę pozycję składają się przede wszystkim kapitalne wyniki Czeszek. Vondrousova wygrała niedawno Wimbledon, udowadniając jak bardzo uniwersalną jest tenisistką. Cztery lata temu doszła do finału Roland Garros, a dwa lata temu zdobyła medal igrzysk w Tokio na kortach twardych.

Muchowa debiutuje od poniedziałku w top 10 światowego rankingu. To zasługa m.in. tegorocznego finału Roland Garros czy ostatniego występu finałowego w Cincinnati. Na uwagę zasługuje także fakt, że już dwa razy pokonała w tym sezonie Arynę Sabalenkę. 

Kvitowa, Pliskowa czy Krejcikowa to uznane gwiazdy, które od lat już stanowią o sile kobiecego tenisa. Do tego są też 18-letnie Noskowa czy Fruhvirtova. Ta pierwsza to jedyna nastolatka w top 50 obok Amerykanki Coco Gauff.  

Polska, kraj prawie 40-milionowy, ma w pierwszej setce trzy tenisistki. To Iga Świątek (1. WTA), Magda Linette (24.) i Magdalena Fręch (75.). W jaki sposób udało się naszym południowym sąsiadom wychować tyle zdolnych zawodniczek?

- Czesi kochają tenis. Mamy wielkie tradycje, Lendl, Navratilovą, Novotną czy Kordę. Sukcesy mistrzyń wciąż inspirują dzieci i rodziców. Pasja do tenisa jest w DNA naszego narodu - przyznaje w rozmowie ze Sport.pl dziennikarz tenisowy Karel Knap z portalu idnes.cz.

Podobnie patrzą na to sami zawodnicy. - Na pewno duża w tym zasługa naszych tradycji. Młodzi zawodnicy w Czechach wiedzą o sukcesach Navratilovej, Novotnej czy obecnego pokolenia i wierzą, że mogą osiągnąć podobne wyniki - tłumaczyła niedawno Noskowa w rozmowie w Programie Tenisowym na YouTube.

 

Jak przyznaje Karel Knap, tenis jest w czołówce najpopularniejszych sportów w Czechach. W Polsce to się zmienia dopiero dziś za sprawą Igi Świątek. - Petra Kvitova to u nas prawdziwa gwiazda, nawet celebrytka. Wielką popularnością cieszą się także rozgrywki drużynowe: Billie Jean King Cup i Puchar Davisa - dodaje Knap.

Czesi wzorem, jak szkolić młodzież

W Polsce szkolenie tenisistów wciąż jest oparte w dużej mierze na rodzicach. Rodzina Radwańskiej musiała sprzedawać obrazy, by opłacić jej treningi. Obecne sukcesy Igi Świątek, Magdy Linette czy Huberta Hurkacza też nie są efektem systemu, który w naszym kraju dopiero powstaje. Gdyby nie ciężka praca i poświęcenie polskich zawodników oraz ich rodziców, nigdy nie dotarliby do miejsc, w których są obecnie. Jak to wygląda w Czechach?

- Mamy mnóstwo małych klubów tenisowych, nawet w bardzo małych miastach. Pracują w nich dobrzy trenerzy, a nad całością czuwa Czeski Związek Tenisowy, który wspiera kluby i roczniki. Organizowanych jest wiele małych turniejów dla młodych graczy - wylicza nasz czeski rozmówca.

W Czechach znajdują się liczne ośrodki szkolenia tenisowej młodzieży, ale najważniejsze zlokalizowane są w Pradze (dwa) oraz w Prościejowie. To tam uczą się gry najzdolniejsze dzieciaki z całego kraju. To tam szlifuje się talenty, ale myśli także o ogólnym rozwoju. Największe kluby/akademie tenisowe zapewniają młodym zawodnikom szkolenie sportowe, które łączą z nauką. Jeśli rodziców nie stać na posłanie pociech do akademii, mogą liczyć na wsparcie od związku lub od sponsorów, którzy chętnie inwestują w tenis.

Wyniki czeskich tenisistek to nie tylko kwestia pieniędzy, ale i przemyślanego planu. Byłe gwiazdy angażują się często w proces treningowy czy turnieje juniorskie. - Na ostatnich mistrzostwach świata do lat 14, które odbyły się w Prościejowie, do czeskiej drużyny dołączyła była tenisistka z pierwszej "30" rankingu, Petra Cetkovska (25. WTA w 2012 roku), która potrafiła przekazać młodszym zawodniczkom wiele cennych uwag - opowiadał nam Mario Sergio Cruz z Tenis Brasil, który był obecny w Prościejowie. 

Siła czeskiego tenisa to także efekt wysokiego poziomu ligi seniorskiej. U naszych południowych sąsiadów jest wiele klubów, które rywalizują w rozgrywkach krajowych. Podobnie jest w Niemczech, Francji czy we Włoszech. Tamtejsze rozgrywki ligowe stoją na dobrym poziomie, co jest z korzyścią dla ich całego tenisa. 

Tego przez długi czas brakowało w Polsce. W poprzednim roku powstała u nas Superliga, wzorowana trochę na tej w Czechach. - Jestem zdecydowanym zwolennikiem tego projektu, bo mam nadzieję, że docelowo rozwinie kluby w Polsce. Kluby, o których zapomniano przez ostatnie kilkadziesiąt lat, mają teraz szansę, którą miejmy nadzieję, wykorzystają. To zaś spowoduje, że i sam PZT będzie silniejszy i będziemy mogli się skoncentrować jedynie na tych najważniejszych sprawach - mówił nam ostatnio prezes Polskiego Związku Tenisowego Dariusz Łukaszewski. 

Przez wiele lat w stolicy Czech mieszkał nasz wybitny tenisista Łukasz Kubot. - Najbardziej podoba mi się czeska organizacja i konsekwencja - mówił w rozmowie z Przeglądem Sportowym. I dodawał: - Czesi robią dobrze czy źle, nieważne. Zawsze jednak dają z siebie sto procent. Nie tylko w tenisie. Stworzyli własny wzór na profesjonalizm.

Chwilowa zapaść w męskim tenisie

Było o tym, czego możemy zazdrościć Czechom w tenisie. A czego oni mogą nam? Choćby Huberta Hurkacza, 17. zawodnika rankingu ATP, który dwa lata temu doszedł do półfinału Wimbledonu i sklasyfikowano go wtedy na dziewiątej pozycji. 

Przez wiele ostatnich lat czołowym czeskim zawodnikiem był Tomas Berdych, których utrzymywał się w pierwszej "10" rankingu ATP. W 2010 r. grał w finale Wimbledonu, najwyżej na czwartym miejscu w 2015 r. Dziś najwyżej sklasyfikowanym Czechem jest Jiri Lehecka - 35. ATP. To jedyny tenisista z tego kraju w top 100 rankingu męskiego tenisa. Z czego to wynika?

- Dziewczynki są zwykle bardziej zdyscyplinowane niż chłopcy, którzy częściej się buntują. Poza tym w Czechach chłopcy mają szansę zrobić karierę i zarobić duże pieniądze w piłce nożnej, koszykówce czy hokeju na lodzie, a na dziewczyny nie czekają takie możliwości. Tak więc tenis jest w naszym kraju wyborem numer jeden dla dziewczynek i numerem trzy-cztery dla chłopców - tłumaczy Knap.

Z chwilowymi brakami w męskim tenisie Czesi pewnie w końcu sobie poradzą. Wszak u naszych południowych sąsiadów tenis jest zorganizowany profesjonalnie. Możemy się od nich wiele nauczyć, jak pracować na sukces na korcie.

Dogonimy?

Prezes Łukaszewski tłumaczył w naszym wywiadzie, czym różni się czeski tenis od polskiego. - Szef czeskiej federacji tenisowej przyznał w naszej rozmowie, że mają mnóstwo obiektów, które stoją u nich od kilkudziesięciu lat. To jest ten potencjał - wskazuje

I dodaje: - Prawie każde dziecko, które zapisuje się w Czechach na tenisa, ma w rodzinie doświadczenie z tej dyscypliny ze strony mamy, taty, babci - choćby amatorskie. Dzięki temu Czesi trzy razy lepiej niż nasi rodzice odnajdują się w meandrach tenisa, ocenie trenera. Nasi rodzice chcą dla dzieci oczywiście jak najlepiej, ale nie zawsze jest to zbieżne z ich karierami tenisowymi. W Czechach znajdziemy też więcej szkół tenisowych, nie gubi się tak talentów, jak u nas.

Czesi są pewni, ze nigdy ich nie dogonimy. Łukaszewski: - Kolega z czeskiej federacji tak uważa, ale ja nie straciłem zapału i wierzę, że możemy się bardzo rozwinąć. Nie należy się poddawać, a robić swoje.

Kolejnym krokiem może być wspólna organizacja jednej z największych imprez tenisowych na świecie - finałów reprezentacyjnych rozgrywek Billie Jean King Cup. - Moglibyśmy zorganizować takie zawody razem z Czechami. Plan dotyczy Gliwic i Ostrawy, które leżą blisko siebie, autostradą można dojechać między nimi w 40 minut. W Ostrawie też Iga grała już nie raz - tłumaczył Łukaszewski. 

Miejmy nadzieję, że równie szybko jak autostradą dogonimy Czechów w tenisie. A przede wszystkim, że sukcesy Igi Świątek zostaną w Polsce wykorzystane do rozwoju dyscypliny. Najlepsza polska tenisistka przygotowuje się właśnie do turnieju US Open, który rusza w poniedziałek 28 sierpnia. Niewykluczone, że w Nowym Jorku znów jedna z Czeszek - być może Vondrousowa albo Muchowa - zajdzie w imprezie wielkoszlemowej do finału.

Więcej o:
Dodawanie komentarzy zostało wyłączone na czas ciszy wyborczej