• Link został skopiowany

Fręch tylko się uśmiechnęła na wieść o Świątek. "Nie mogłam nic zrobić"

Dominik Senkowski
Magdalena Fręch przegrała z Igą Świątek 1:6, 2:6 w pierwszej rundzie turnieju WTA w Warszawie. - Nie było to wymarzone losowanie. Mam nadzieję na rewanż na szybszych kortach, może na trawie - pocieszała się Fręch.
Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza

- Przejście na mączkę nie było łatwe, tym bardzo przeciwko Idze. To był bardzo ciężki mecz. Iga jest specyficzną zawodniczką. Gra z bardzo dużą rotacją i siłą, świetnie porusza się po korcie. Ciężko cokolwiek zrobić - przyznała na konferencji pomeczowej Magdalena Fręch.

Zobacz wideo Pokazowa impreza dla Ukrainy:

Pech w losowaniu 

Trzecia rakieta Polski nie miała szczęścia w losowaniu. Mogła trafić na każdą zawodniczkę, a wylosowała akurat liderkę rankingu, która przed chwilą miała jeszcze fenomenalną serię 37 zwycięstw z rzędu. - Na losowanie zareagowałam uśmiechem. Nie mogłam nic zrobić czy powtórzyć tego. Wiedziałam, że będzie bardzo ciężko. Miałam trzy-cztery dni na oswojenie się i przygotowanie - powiedziała Fręch.

Jaki był plan 82. tenisistki świata na sprawienie większych problemów Idze Świątek? - Na pewno miałam grać inaczej, niż to wyglądało na korcie. Nie byłam w stanie zrealizować założeń przedmeczowych. Piłka skakała zbyt wysoko, było bardzo ciężko grać slajsy, skróty. Ponadto za szybko chciałam kończyć wymiany, przydałoby się więcej utrzymania piłki w korcie - analizowała na gorąco Magdalena Fręch.

Inny plan startów za rok?

Polska tenisistka ma do siebie pretensje o kalendarz startów. - Gdybym miała planować starty jeszcze raz, to wyszłoby inaczej. Pominęłabym występ na mączce. Z Wimbledonu pojechałam bezpośrednio na mistrzostwa Polski i nie miałam też kiedy odpocząć. To wnioski na przyszłość - przyznała zawodniczka z Łodzi.

Na trawiastym Wimbledonie Magdalena Fręch zaszła do trzeciej rundy. Potem przyjechała na mistrzostwa Polski rozgrywane na kortach twardych, w których zwyciężyła. W Warszawie impreza rozgrywana jest na mączce. 

Na spotkaniu Świątek z Fręch było mnóstwo kibiców. Trybuny kortu centralnego wypełnione były prawie do ostatniego miejsca. - Nie miałam tremy przed polską publicznością. Nie pierwszy raz grałam przed naszymi kibicami. Wiadomo, że większość przyszła dla Igi, nie było to wymarzone losowanie. Mam nadzieję na rewanż na szybszych kortach, może na trawie - uśmiechnęła się Fręch. 

Magdalena Fręch przenosi się teraz na nawierzchnię twardą. Jej kolejne występy będą miały miejsce za Oceanem m.in. w San Jose, Cincinnati, a na koniec wielkoszlemowy US Open

Więcej o: