Tomasz Kuszczak uważa, że swoją postawą pod nieobecność Edwina van der Sara udowodnił, że stać go na grę w podstawowym składzie "Czerwonych Diabłów".
- Do moich interwencji nie można było się przyczepić - mówi.
Po powrocie Holendra znów jest skazany na ławkę rezerwowych i treningi.
- Tego, co na nich miałem się nauczyć, to już się nauczyłem, szczególnie grając z takimi piłkarzami - uważa polski golkiper.
Kuszczak uważa, że nadszedł już czas, w którym musi grać, dlatego jego menedżer rozpoczął rozmowy w sprawie przyszłości zawodnika w klubie.
Bramkarz zapewnia, że kocha Manchester, ale powinien zacząć dostawać więcej szans na grę. To jest jego warunek minimalny. Mówi, że futbol to jego pasja, a nie praca.
Przyszłość Polaka powinna wyjaśnić się najpóźniej w marcu.
Kuszczak występował wcześniej w Hercie Berlin i West Bromwich Albion. W Manchesterze, w którym spędza trzeci sezon, rozegrał 27 spotkań. Polskę reprezentował ośmiokrotnie.
Majewski w jedenastce miesiąca ?