• Link został skopiowany

Dwaj Kliczkowie wszechwag i powrót Bowe'a

Władimir Kliczko rozbił Hasima Rahmana w Mannheim i chce teraz pokonać olbrzymiego Nikołaja Wałujewa

Wielki Riddick Bowe wrócił na ring ?

32-letni ukraiński mistrz wszechwag wersji IBF Władimir Kliczko - o pięć lat młodszy od brata Witalija, mistrza wersji WBC - metodycznie, bezwzględnie demolował obronę niższego, starszego, cięższego Rahmana. Żal było patrzeć na Amerykanina, który przez siedem rund zadał zaledwie 30 ciosów w walce, w której zresztą niewiele się działo. Kliczko swoimi długimi lewymi prostymi nie dopuszczał Rahmana bliżej siebie. W szóstej rundzie zadał trzy ciosy w kombinacji i Rahman znalazł się na deskach. W siódmej zagoniony do narożnika Amerykanin był bezradny wobec ataku Ukraińca. Sędzia musiał go poddać.

Władimir Kliczko po walce powiedział, że jego marzeniem jest pokonać mistrza świata wersji WBA Wałujewa. Dzięki wyzwaniu Władimira historia boksu zatoczyła koło, i musiała się nawet przy tym potężnie uśmiać z wagi ciężkiej.

Dlaczego?

Wałujew, 150-kilowe monstrum z Sankt Petersburga, będzie w najbliższą sobotę bił się w Zurychu z o 50 kg lżejszym, 25-cm niższym, 11 lat starszym Evanderem Holyfieldem. Jasno widać, że zwycięstwo 46-letniego Holyfielda jest raczej wykluczone.

W sobotę, przed walką Kliczko - Rahman odbył się inny, też kuriozalny pojedynek. 41-letni, 123-kilowy Riddick Bowe pokonał w nim niejakiego Gene Pukalla. Bowe był znany z dwóch wiekopomnych wydarzeń. Pierwsze, to bokserska trylogia z Holyfieldem na początku lat 90. Drugie to pojedynki z Andrzejem Gołotą, po których Amerykanin przerwał karierę na osiem lat i po których uświadomiono sobie, że Bowe ma pourazowe kłopoty z "bokserskim" mózgiem. Mówił tak wolno i bełkotliwie, że nie można go było zrozumieć. Podejmował dziwaczne decyzje, jak choćby o zaciągnięciu się do piechoty morskiej, czyli w kamasze. Zdaje się, że powrót do boksu to następny błąd, bardzo kosztowny, bo Bowe przygotowywał się do walki od września w Niemczech.

Na dodatek walkę Kliczki z Rahmanem na trybunach w Mannheim oglądał jeszcze jeden bokserski nieboszczyk - Lennox Lewis, który pokonał Bowe'a w ich jedynej walce, czyli w olimpijskim finale w Seulu w wadze superciężkiej. Skoro Bowe wrócił, dlaczego Lewis nie chce?

- Zmierzę się ze zwycięzcą pojedynku Kliczko - Kliczko. Jeśli w puli będzie 100 mln dol - szydził z wagi ciężkiej Lewis wiedząc, że ani pierwszy, ani drugi postulat jest nie do spełnienia. Brytyjczyk pokonał ich wszystkich, czyli Witalija Kliczkę, Riddicka Bowe'a, Andrzeja Gołotę, Evandera Holyfielda i Hasima Rahmana i z braku motywacji odszedł na zasłużoną emeryturę. Młodszy Kliczko był, można rzec, mimo swoich dwóch metrów wzrostu za malutki, aby wystawić go do walki z Lewisem.

Jednak na widnokręgu pojawiają się młodsi, obiecujący pięściarze. Głównie pochodzą ze Wschodu. Kliczko pierwotnie miał się bić ze znakomitym Aleksandrem Powietkinem. Czeka na walkę leworęczny mistrz Rusłan Czagajew, potężny jak tur Aleksader Dmitrienko, młodziutki, stworzony do boksu Denis Bojcow. To niepokonani pięściarze. Z Zachodu nadciąga Chris Arreola, który też dotąd nie doznał porażki, i przychodzący z wagi juniorciężkiej David Haye. Może więc waga ciężka się jakoś obroni przed śmiechem historii.

Władimir Kliczko obronił tytuł mistrza świata trzech organizacji ?