Jesteś kibicem ze Śląska? Dołącz do nas na fejsie! >>
Dwa punkty nad dnem tabeli, ale i siedem straty do miejsca dającego awans. Z GieKSą w tym sezonie może się jeszcze wszystko zdarzyć. Dobrego i złego.
Szefowie klubu z Katowic postanowili zmierzyć się z popularnym wśród kibiców hasłem "Ekstraklasa albo śmierć" i nareszcie zadeklarowali, że chcą tej ekstraklasy. Jeśli nie w tym sezonie, to w następnym już obowiązkowo. Takie stawianie sprawy podoba mi się o wiele bardziej niż chowanie się za deklaracjami "myślimy tylko o następnym meczu" albo - o zgrozo - "najpierw chcemy się utrzymać".
Jak dotąd, to wszystko się jednak nie klei. Co boli szczególnie w przypadku klubu, który organizacyjnie i marketingowo wspiął się na poziom zdecydowanie wyższy niż pierwsza liga.
Kazimierz Moskal, Artur Skowronek, Piotr Piekarczyk, za chwilę na Bukowej będzie ktoś nowy... Czterech trenerów w GKS-ie w ciągu roku to nie jest argument przemawiający za stabilnością wytyczonego kierunku sportowego. To raczej obraz coraz bardziej desperackich prób korygowania toru jazdy. Każdy z tych szkoleniowców reprezentował przecież inne pokolenie, warsztat i temperament. Ktoś powie, że to próby dopasowania trenera do zespołu. Ja zaryzykuję, że to raczej błądzenie po omacku.
Ostatnia zmiana trenera to jednocześnie nieodwołalny rozbrat z deklaracjami (nietraktowanymi poważnie chyba nawet przez ich autorów), że nowa GieKSa stawia na ludzi związanych z Bukową. Dobrze wiecie panowie, że to tak nie działa. Jeszcze raz się okazało, że gdy brak wyników, to nie ma litości dla największych nawet ikon.
Bardzo mnie ciekawi, jak prezesi zarekomendują kolejnego szkoleniowca drużyny.
Komentarze (0)
GKS Katowice. Trener na Bukowej, czyli to tak nie działa, panowie [KOMENTARZ]
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy - napisz pierwszy z nich!