Kiedy przed rokiem podpisywał kontrakt, wydawało się, że klub robi bezpieczny interes. Z 21 bramkami Zjawiński był najskuteczniejszym strzelcem I ligi. W dodatku do klubu ściągnął go Robert Podoliński, trener, z którym pracował w Dolcanie Ząbki.
Powrót do ekstraklasy okazał się jednak trudny. Po czterech kolejkach poprzedniego sezonu wypadł z pierwszego składu. Z czasem coraz częściej lądował na ławce rezerwowych, a nawet trybunach. - Współpracę z trenerem Podolińskim wspominam jednak miło. Pożegnał się z klubem, bo nie miał wyników. Ale nie mnie oceniać jego pracę. Starałem się dawać z siebie wszystko na treningach - mówi napastnik.
Zjawiński zaczął lepiej grać po zmianie szkoleniowca. W końcówce sezonu zdobył dwa gole, zaliczył też kilka asyst. - Na pewno to dało mi pozytywnego kopa. Asysty przyszły w ważnych meczach, zapewniających nam utrzymanie. Bramki też zaczęły wpadać. Może nie było ich dużo, ale ważne, że się przełamałem. To dało mi mobilizację do dalszej pracy - zapewnia.
Od debiutu Zjawińskiego w Cracovii minął rok. Tyle czasu napastnik potrzebował, by na dłużej wrócić do podstawowego składu. Od spotkania Pucharu Polski w trzech kolejnych meczach wybiegł w pierwszej jedenastce. - Trener widzi, że jestem w dobrej dyspozycji, i daje mi szansę. Mam nadzieję, że prędzej czy później zacznę się za to odwdzięczać. Nie tylko poprawną grą, ale i bramkami - podkreśla.
Zjawiński i Bartosz Kapustka to wygrani pucharowego meczu w Ząbkach. Wpisali się na listę strzelców i teraz są podstawowymi piłkarzami. - Rozegraliśmy dobre spotkanie i trener dał nam szansę - mówi zawodnik.
Do klubu Zjawiński przychodził jako napastnik. U trenera Zielińskiego grał jednak nie tylko w środku ataku, ale i na skrzydle. - Nie mam ulubionej pozycji. Cała ofensywna trójka - ja, Deniss Rakels i Bartek Kapustka - wymieniamy się pozycjami. Widać to w trakcie meczu. Kiedy jeden z nas idzie do przodu, kolega go asekuruje. Współpraca układa się nam coraz lepiej - zaznacza.
Zjawińskiemu wciąż brakuje jednak tego, z czego rozlicza się napastników - bramek. Zresztą ostatnio to nie tylko jego problem. Piłkarze Cracovii strzelili w tym sezonie w lidze osiem goli, ale napastnicy trafili do siatki tylko raz (Rakels). - Ciężar strzelania goli rozkłada się na cały zespół. Trener nie oczekuje ode mnie, że będę w każdym meczu zdobywał kilka bramek. Powiedział, że liczą się też asysty, praca na boisku czy dobra zmiana. Są napastnicy tylko od wykańczania akcji, którzy stoją w polu karnym. Ja staram się cofać po piłkę, rozgrywać. Może dlatego moich bramek jest mniej - uważa piłkarz.
Trener Zieliński przyznał niedawno, że w jego drużynie brakuje kilera. Jak na takie opinie reaguje Zjawiński? - Taki zawodnik na pewno by się przydał. Ale trudno powiedzieć, czy typowa "dziewiątka", stojący w miejscu napastnik, wpasowałaby się do naszej taktyki. U nas jest dużo ruchu, każdy chce grać piłką. Tego wymaga od nas trener. Zejścia napastników na skrzydła stwarzają szanse pomocnikom - zauważa.
Komentarze (0)
Cracovia. Dariusz Zjawiński chce odwdzięczyć się trenerowi
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy - napisz pierwszy z nich!