Niewiele brakowałoby, a francuska podpora kędzierzyńskiego ataku w ogóle w finale przeciwko mistrzom Polski by nie zagrała. Antosiowi odnowiła się kontuzja, ale po pierwszym przegranym przez kędzierzynian secie, został wezwany na ratunek. I uratował, do spółki z szalejącym Brazylijczykiem Fontelesem, który po meczu cieszył się ze statuetki dla MVP całego turnieju.
Trzeba jednak przyznać, że Resoviacy w częstochowskim finale wcale szczególnie źle nie zagrali. Gdyby nie ich popisowe, w ostatnim czasie, numery "bardzo szybkie tracenie wypracowanej przewagi" oraz "psucie kilku zagrywek z rzędu w końcówce seta", mogliby spokojnie pokusić się o zwycięstwo.
W półfinale z Delektą, mimo wykorzystania kilku tricków ze wspomnianego repertuaru, jeszcze wygrać się udało, na Zaksę było to za mało. Wcześniej, skapitulować musiał nawet czarny golfik Kruszyny.
[fot. Łukasz Kardynał/ sportsphotos.eu ]
A Wam, jak podobały się rozstrzygnięcia częstochowskich finałów? (I golfik?).