Poprzedni sezon nie był najlepszy w wykonaniu Kamila Stocha. Stracił aż 1520 punktów do zwycięzcy, Halvora Egnera Graneruda i zajął dopiero 14. lokatę. Kibice wierzyli, że Polak nawiąże jeszcze do formy z najlepszych lat i pokaże pełnię potencjału. Okazję do tego miał w miniony weekend w Ruce, gdzie zainaugurowano sezon 2023/24 Pucharu Świata. 36-latek spisał się jednak fatalnie. W pierwszym konkursie zajął odległe 43. miejsce, a w niedzielę nie przebrnął nawet przez kwalifikacje, choć tylko czterech zawodników odpadło.
Stoch udzielił wywiadu dla portalu Skijumping.pl, w którym próbował opowiedzieć nieco więcej na temat kłopotów, z którymi się boryka. Przyznał, że zaczęły się one w Lillehammer, do którego w ten weekend zawitają nasi skoczkowie. Istniała nawet obawa, że trzykrotny mistrz olimpijski zrezygnuje z wyjazdu do Norwegii. Nie brakowało głosów, które podpowiadały takie rozwiązanie.
Okazuje się, że ten nie rozważał nawet takiej opcji i uciął wszelkie spekulacje. - Ze względów czysto praktycznych wiedziałem, że tutaj przyjadę - powiedział. - Po pierwsze, były już kupione bilety lotnicze. Po drugie - nawet jeżeli ktoś zakłada, że potrzebuję treningu, to gdzie indziej mam potrenować? Tutaj mamy możliwość zrealizowania kilku sesji treningowych. Świat się nie zawalił. To nie jest pierwszy taki weekend, kiedy coś nie poszło i start jest kiepski - podkreślił.
- To nie znaczy, że zapomniałem skakać. W pewnym momencie coś się zgubiło i poprzestawiało - kontynuował. Próbował też przeanalizować, co poszło nie tak w Ruce. - Czułem, że jestem zbyt pasywny w tym wszystkim. Pozycja najazdowa jest za bardzo z tyłu, później wszystko jest zrobione z przerzutu. Doszliśmy do wniosku z trenerem, że trzeba uaktywnić tę pozycję, natomiast było trochę mało czas - dodał.
Mimo problemów Stoch nie traci nadziei i ma zamiar z taką samą determinacją podchodzić do kolejnych konkursów. - Teraz trzeba się skupić na konkretnych elementach, które powinny zadziałać. Oby było już tylko lepiej - zakończył.
- Nie do końca wierzyłem w pomysł. Nie czuję się tutaj pewnie. Nie chcę mówić, że myśl szkoleniowa jest zła, że system jest zły, tylko czasami siadając na belce, musisz mieć wewnętrzną pewność, że wszystko działa. Ja niestety nie mam tej pewności - mówił Stoch po niedzielnych kwalifikacjach. Nie tylko on wydaje się zagubiony.
Problemy mają też inni reprezentanci Polski, w tym Dawid Kubacki. 33-latek, podobnie jak i Stoch poniekąd uderzył w Thurnbichlera, co zostało odebrane jako wotum nieufności dla trenera. Głos w sprawie zabrał też asystent szkoleniowca, Marc Noelke. - Nie straciliśmy zaufania zawodników. (...) Nasze wizje, skoczków i trenerów, są spójne - uspokoił w rozmowie ze Sport.pl.