- Lindvik jest teraz w Innsbrucku. Nadal czekamy na odpowiedź. Wygląda na to, że interwencja musi nastąpić dziś wieczorem lub w piątek - mówił w czwartek Alexander Stoeckl w rozmowie z norweskim portalem Dagbladet.
Okazało się, że lekarzom udało się usunąć duży stan zapalny w szczęce 22-letniego skoczka, ale do tego był potrzebny zabieg. - Lekarze musieli dostać się do szczęki Lindvika od zewnątrz, przejść pod grzebieniem szczękowym w celu wypłukania i oczyszczenia z płynu zapalnego. Później będą próbowali usunąć ząb mądrości. Muszą więc zrobić dwa nacięcia od zewnątrz, bo Marius ma zablokowaną szczękę w wyniki obrzęku - przekazał norweski związek narciarski w oficjalnym komunikacie. Najnowsze informacje są takie, że lekarzom Kliniki Uniwersyteckiej w Innsbrucku udało się przeprowadzić zaplanowany wcześniej zabieg, o czym poinformował Kacper Merk z Eurosportu. - Operacja zakończyła się sukcesem. Ząb mądrości został wyrzucony - napisał również trener Stoeckl do norweskich mediów.
Na ten moment nie wiadomo, kiedy Lindvik wróci do Pucharu Świata. Skoczek może więc zapomnieć o próbie powalczenia o wygranie Turnieju Czterech Skoczni, choć w pierwszym konkursie w Oberstdorfie zajął trzecie miejsce i był lepszy nawet od Halvora Egnera Graneruda.
W poprzednim sezonie Lindvik do samego końca walczył o zwycięstwo w 68. TCS z Dawidem Kubackim, ale ta zima zaczęła się dla niego nie najlepiej, choć już stawał na podium PŚ, konkretnie w Niżnym Tagile. Później przytrafiła się dziwaczna sytuacja przed mistrzostwami świata w lotach, gdy Norwegowie zdecydowali o wyłączeniu Lindvika, który kilka dni wcześniej stawał na podium. Argument? Nie był gotowy mentalnie. Od razu wzbudziło to podejrzenia o możliwość potencjalnego zakażenia koronawirusem, ale nie potwierdziły tego testy.