"Sukcesy rodzą się z porażek" - mawiał 40-letni polski szkoleniowiec. Porażką był dla Włochów miniony sezon. Jedynie Sebastian Colloredo zdobył punkty w Pucharze Świata, dokładnie 11, co dało mu 64. miejsce w klasyfikacji generalnej. Jego najlepsze wyniki to 24. miejsce w Niżnym Tagile i 27. w Engelbergu.
Pozostali Włosi nie byli w stanie zakwalifikować się do finałowej trzydziestki konkursu PŚ. Davide Bresadola przepadał cztery razy w kwalifikacjach, Roberto Dellasega stawał do kwalifikacji trzy razy - bez powodzenia, podobnie jak nastoletni Alex Insam. W klasyfikacji drużynowej Pucharu Narodów Włosi zajęli 14. miejsce, wyprzedzając tylko Bułgarów.
Kruczek, który niedawno po ośmiu latach rozstał się z kadrą Polski, zastąpi Waltera Cogolego. Od chwili, gdy na 100 dni przed zakończeniem startów w Pucharze Świata Kruczek ogłosił, że rozstaje się z kadrą Polski, spekulowano o jego przyszłości. Prezes PZN Apoloniusz Tajner chciał, by przyjął funkcję dyrektora sportowego. Plotkowano, że Polak zacznie pracę w FIS, zastępując Słoweńca Mirana Tepesa, prawą rękę najważniejszego w skokach Waltera Hofera. Ale Kruczek uznał, że kariera działacza międzynarodowej federacji narciarskiej jest drogą w jedną stronę. Jeśli się na niej stanie, nie ma powrotu do pracy w zawodzie trenera.
Według doniesień prasy Kruczek miał oferty z Finlandii, Kazachstanu, Rosji i ze Szwajcarii. W tej pierwszej dźwigałby fińskie skoki z najgłębszego w dziejach kryzysu, tamtejsi skoczkowie zdobyli w minionym sezonie Pucharu Świata zaledwie 56 pkt. O trzy mniej od Rosjan, którzy też skakali fatalnie. W reprezentacji Szwajcarii Kruczek pracowałby z czterokrotnym mistrzem igrzysk Simonem Ammannem. Tam presja polegałaby na przygotowaniu 35-letniego mistrza do wymarzonego triumfu w Turnieju Czterech Skoczni, którego jeszcze nie wygrał.
We Włoszech Kruczek wkracza do oazy spokoju. Podpisał kontrakt na dwa lata z opcją przedłużenia. Presja na nim będzie niewielka, skoki włoskie trzeba tylko ruszyć z dna. Trener o takim CV jak Polak powinien mieć duży autorytet. W uzasadnieniu jego wyboru włoski związek narciarski (FISI) podkreśla, że poprowadził Kamila Stocha do dwóch złotych medali igrzysk, Kryształowej Kuli, złota mistrzostw świata w Val di Fiemme i medali drużyny. W latach 2013 i 2014 Kruczek, który jest absolwentem AWF w Katowicach, był trenerem roku w Polsce. Mówi po niemiecku - w języku używanym powszechnie w Południowym Tyrolu i Trydencie, skąd pochodzą i gdzie trenują skoczkowie - i porozumiewa się po angielsku.
W Polsce ciśnienie wywierane na szkoleniowca było olbrzymie, a po sukcesie na igrzyskach w Soczi oczekiwania tak wysokie, że już od roku myślał o rezygnacji. Miniony sezon był dla niego jednym z najtrudniejszych: w Pucharze Świata Stoch miał kryzys, Polacy stanęli na podium zaledwie raz, w konkursie drużynowym w Zakopanem, od jego kadry A lepiej skakała kadra B. W Pucharze Narodów biało-czerwoni zajęli dopiero szóste miejsce, co w Polsce przyjęto jak klęskę. A dla włoskich skoczków byłby to oszałamiający wręcz sukces. Oczekiwania w nowej pracy Kruczka będą zdecydowanie mniejsze, ale też potencjał zawodników znacznie niższy.