"W sobotę najlepszą odległością było 238,5 m Petera Prevca. Daleko, ale też daleko od rekordu świata" - pisze "Verdens Gang". "Fannemel osiągając 251,5 m uszkodził sobie mięsień uda" - przypomina norweski dziennik, poprzedzając wypowiedź Hofera.
Szef Pucharu Świata tłumaczy, że zadaniem jego i innych osób odpowiedzialnych za przebieg zawodów nie jest stworzenie zawodnikom warunków do bicia rekordów, ale przede wszystkim jest nim zapewnienie skoczkom bezpieczeństwa. - Rekord? Nie jestem optymistą - mówi wprost Austriak.
Hofer przyznaje, że po ubiegłorocznych lotach Fannemela, Petera Prevca (250 m) i Dmitrija Wasiljewa (254 m, ale Rosjanin nie ustał lądowania) konieczne było wprowadzenie drobnych zmian, które latanie na Vikersundbakken uczyniłyby bardziej bezpiecznym. - Teraz polowanie na rekord świata stało się trudniejsze - twierdzi Hofer.
Zmiany są niewielkie. Porównując wszystkie parametry skoczni sprzed roku z obecnymi różnicę znajdujemy tylko w kącie nachylenia progu. Wynosił on 10,8, a teraz wynosi 11,5 stopnia. Podobno ta korekta sprawia, że zawodnicy lecą trochę inną parabolą.
- Będę pod wielkim wrażeniem, jeśli ktoś skoczy dalej niż ja przed rokiem - mówi Fannemel. Anders Jacobsen, czyli były skoczek, a obecnie komentator norweskiej telewizji, twierdzi, że teoretycznie możliwe jest lądowanie na 253. metrze, ale wątpi, że takie zobaczymy. - Moim zdaniem jest szansa na pobicie 251,5 m, ale oczywiście i skok, i warunki muszą być doskonałe - przekonuje Prevc.
Czy Słoweniec, który w bieżącym sezonie wygrał aż 10 z 18 konkursów, w niedzielę zrobi swoje i jednocześnie będzie miał szczęście? Pamiętajmy, że na dobre warunki wietrzne jury lubi reagować obniżeniem belki startowej, co zawsze oznacza skracanie odległości uzyskiwanych przez skoczków. O rekord będzie więc faktycznie bardzo trudno.