Joanna Kaczor: - Mam nadzieję, że tak. Mam dobrą opiekę, robiłam wszystkie badania, które wyszły dobrze. Liczę na to, że więcej mi się już takie historie nie przytrafią, aczkolwiek tak naprawdę nie wiem, jaka była przyczyna tych skurczy. Ale mam nadzieję, że już się to nie powtórzy, bo jest to naprawdę nieprzyjemne.
- Myślę, że ze mną tak nie będzie. Nie jest tajemnicą, że muszę trochę przytyć i może wtedy uda się tego uniknąć.
- Start jest trudny, tym bardziej, że nie było nam łatwo po powrocie z Japonii, mało było też czasu na to, żeby nasze koleżanki z Holandii jakoś się tutaj odnalazły. Myślę jednak, że tak naprawdę to jest żadne wytłumaczenie. Zagrałyśmy słabo w Stambule, dałyśmy "uciec" takiemu meczowi, który właściwie już miałyśmy wygrany z Odincowem, jakoś się to nam nie układało na początku. Cieszymy się bardzo z tego zwycięstwa nad Mielecem, aczkolwiek czekają nas kolejne ciężkie mecze najpierw z Crvena Zvezda Belgrad, później bardzo ważne spotkanie z BKS-em. Myślę, że musimy się skupiać na tym, co po naszej stronie i na tych kolejnych meczach.
- Myślę, że to było widać w tych pierwszych spotkaniach. Staramy się pomagać sobie nawzajem jak najbardziej. Jeszcze czasami wkrada się jednak jakaś taka nerwowość. Nie wiem, z czego to wynika... Mam nadzieję, że szybko przejdzie i będziemy grały na swoich optymalnych możliwościach.
- Akurat my, zawodniczki Muszynianki, dostałyśmy po powrocie z Japonii cztery dni wolnego, które zresztą były nam bardzo potrzebne chociażby na zmianę czasu. Drugi oddech złapiemy rzeczywiście podczas świąt, ale dużo tego wolnego też nie będzie, bo gramy 22, a kolejny mecz jest 29. Wolnego będzie zatem około dwa i pół dnia.
Siatkarki z Muszyny przed meczem w Stambule (CEV)
- Czy najsłabszy, czy nie to się dopiero okaże. Bardzo bym chciała, żebyśmy w Belgradzie odniosły zwycięstwo i zrobimy wszystko, żeby tak było.
Więcej w serwisie Reprezentacja.net ?