W sobotę odbyło się łącznie sześć spotkań mistrzostw świata w siatkówce kobiet. Na początek dnia doszło do pierwszej sensacji, bowiem reprezentantki Tajlandii niespodziewanie pokonały 3:2 Turczynki. Problemów nie miały inne faworytki do medalu, Włoszki. Aktualne mistrzynie Europy bez problemów wygrały 3:0 z Kamerunek, oddając rywalkom w ich najlepszej partii 16 punktów,
W tym dniu zmagania w imprezie rozpoczęły też kolejne faworytki, Amerykanki, których rywalkami były Kazaszki. Mistrzynie olimpijskie z Tokio po wyrównanym początku zaczęły budować przewagę (9:4). Przeciwniczki nie utrzymywały tempa prowadzących, co pozwalało im zwiększać różnicę punktową na swoją korzyść (18:11). Zawodniczki Karcha Kiraly'ego pod koniec zanotowały jeszcze serię 4 punktów z rzędu, co dało im zwycięstwo 25:16.
Faworytki mocno otwarły kolejną odsłonę i szybko odskoczyły na 6:1. Zaskoczone siatkarki Kazachstanu starały się później grać z prowadzącymi punkt za punkt, jednak udało im się to jedynie do stanu 13:8. Pięć kolejnych akcji padło łupem Amerykanek, które zwiększyły swoją przewagę do dziesięciu punktów. Finalnie triumfatorki zeszłorocznej Ligi Narodów dały rywalkom solidną lekcję siatkówki, wygrywając 25:12.
Trzecia partia od początku była bardzo wyrównana. Momentami Kazaszki zdołały nawet wyjść na jednopunktowe prowadzenie (8:7, 11:10), jednak czujne faworytki nie pozwalały się zgubić. Seria czterech wygranych piłek pozwoliła Amerykankom odskoczyć od rywalek (20:15), ale te w decydujących fragmentach zdołały się zmobilizować i były blisko wyrównania (23:21). Mistrzynie olimpijskie nie dały się jednak zaskoczyć i wygrały 25:22, triumfując w całym spotkaniu 3:0.
Niespodziewane problemy w pierwszym meczu miały Brazylijki, które mierzyły się z Czeszkami. Canarinhas solidnie otwarły spotkanie, wychodząc na 5:2. Choć z czasem rywalki były o krok od wyrównania, faworytki uciekły na 15:12. Po chwili Europejki dopięły swego i wyrównały na 15:15. Seria pięciu wygranych piłek z rzędu pozwoliła Brazylii odbudować przewagę i wygrać 25:20.
Także drugi set rozpoczął się po myśli Gabi i jej koleżanek z reprezentacji (6:4). Tym razem Czeszki nie miały już wiele do powiedzenia, a Brazylijki coraz bardziej powiększały swoją przewagę (11:6, 16:10). Seria pięciu wygranych akcji zbliżyła prowadzące do zwycięstwa różnicą 10 punktów. Ostatecznie zabrakło do tego jednego punktu, a Canarinhas mogły się cieszyć z wygranej 25:16.
Początek kolejnej odsłony nie różnił się od poprzednich i zawodniczki José Roberto Guimarãesa szybko objęły prowadzenie 7:4. Z biegiem czasu Europejki zaczęły zbliżać się do rywalek, by doprowadzić do remisu 12:12. Brazylijki za wszelką cenę starały się oderwać i zakończyć spotkanie w tej partii (20:18). Czeszki zaprezentowały jednak świetną grę w końcówce i niespodziewanie wygrały 25:22.
Obie drużyny wyrównaną walkę kontynuowały na początku czwartego seta. Reprezentantki Czech poczuły swoją szansę, ale zdołały utrzymać tempo faworytek jedynie do stanu 9:7. W późniejszych fragmentach Canarinhas powiększały różnicę na swoją korzyść (14:8) i zmierzały w kierunku triumfu. Siatkarki z Europy tym razem nie był w stanie odrobić strat, a prowadzące były coraz bliżej sukcesu (21:15). Srebrne medalitki tegorocznej Ligi Narodów wygrały finalnie 25:18.
Komentarze (0)
Niespodziewane problemy Brazylijek podczas MŚ. Amerykanki zgodnie z planem
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy - napisz pierwszy z nich!