Epidemia koronawirusa w Polsce miała wygasać, tymczasem w ostatnich dniach zanotowaliśmy rekord liczby zakażeń oraz trzeci i czwarty najgorszy wynik od początku pandemii. Co prawda 9 czerwca było mniej zakażeń, ale rząd spodziewa się, że ich liczba może jeszcze wzrosnąć.
Jarosław Krzywański, lekarz Polskiego Związku Lekkiej Atletyki i Centralnego Ośrodka Medycyny Sportowej: Cały czas się martwimy i cały czas analizujemy sytuację. Najtrudniej jest w Spale, bo w powiecie tomaszowskim sytuacja jest bardzo poważna. Tam jest ponad 100 zakażeń.
- Zgadza się. Jest słabo, niestety. Ale osoby z zewnątrz nie mają wstępu do COS-u, a zawodnicy, którzy są w tej chwili w Spale, czyli siatkarze, lekkoatleci i pięcioboiści, mają wysoką świadomość sytuacji. Nikt nie opuszcza ośrodka. COS-y stały się enklawami bezpieczeństwa. Zapewniam, że nie jest tak, że ogłosiliśmy jakieś zwycięstwo. Cały czas monitorujemy sytuację. I wygląda na to, że mamy ją pod kontrolą.
- Te osoby cały czas pracują i to się nie zmieni. Są jednak przeszkolone i przestrzegają ustalonych procedur.
- Musieliby też sami sobie wydawać specjalistyczny sprzęt treningowy czy medyczny. To jest sport wyczynowy, przez chwilę sportowiec mógłby to wszystko robić, ale nie przez cały pobyt na zgrupowaniu. Tak się nie da.
- Wygląda na to, że testów nie będzie. Ustaliliśmy, że 15 czerwca to dzień, po którym już nie będziemy wymagali specjalnych procedur medycznych. Ale to się może zmienić, bo widzimy, że sytuacja jest wciąż dynamiczna.
- Nie, na razie takiego zagrożenia nie ma. Zakładamy, że skoro współczynnik reprodukcji jest w kraju niski, poniżej 1, to trzeba żyć normalnie. I dlatego COS-y też w końcu będą działały normalnie.
- Chodzi o to, ile osób zaraża jeden chory. Jeśli zaraża mniej niż jednego człowieka, to już jest nieźle.
- Nie koniec, są jeszcze w kraju ogniska epidemii. Ale przyjęliśmy założenie, że po 15 czerwca już nie będziemy testować. Również dlatego, że w COS-ach pojawia się coraz więcej sportowców i koszty byłyby ogromne. To nie znaczy, że przestajemy się przejmować zdrowiem naszych zawodników. Na pewno wszystkim polskim sportowcom będącym w kadrach narodowych będziemy robić przeciwciała, badania serologiczne. Będziemy chcieli oszacować, ilu sportowców się zetknęło z wirusem, jak wyglądał problem naszego środowiska.
- Mała część sportowców już je przeszła w ramach kwalifikacji do pobytu w COS-ach. A projekt przebadania wszystkich ruszy niebawem.
- Generalnie sportowcy śledzą sytuację. Muszę powiedzieć, że spodziewałem się, że będą sytuację bagatelizować, a nie robią tego. Okazuje się, że wielu sportowców domaga się testowania, wielu chce mieć pewność. A grupy, które zostały drobiazgowo przebadane, domagają się, żeby kolejni sportowcy przyjeżdżający do ośrodków też byli tak sprawdzani. To zrozumiałe - skoro my jesteśmy czyści, to chcemy mieć pewność, że nowi sąsiedzi też. Ale, jak już powiedziałem, od robienia testów za chwilę odejdziemy. Jeszcze teraz robimy testy wszystkim, ale po 15 czerwca już tak nie będzie. Zbliża się moment, w którym po prostu pójdziemy na wojnę z wirusem. Zmierzymy się z nim i zobaczymy, jak będzie.