Saga transferowa z udziałem Roberta Lewandowskiego trwała bardzo długo. Na początku napastnik oczekiwał na ofertę nowego kontraktu, a gdy ona nie nadeszła, zdecydował się odejść. Mistrz Niemiec nie zamierzał go sprzedawać, ale ostatecznie ugiął się i Polak przeniósł się do FC Barcelony.
Jednym z powodów, przez które chciał odejść z klubu była próba ściągnięcia Erlinga Haalanda przez Bayern Monachium. Klub na początku zaprzeczał tym doniesieniom. Ojciec Haalanda w filmie dokumentalnym o jego synu potwierdził, że mistrz Niemiec naprawdę chciał ściągnąć norweskiego napastnika. - Wbrew temu, co Bayern przekazywał oficjalnie, był zainteresowany moim synem. Rozumiem, że chcą siebie chronić i jeśli ostatecznie tam nie trafi, to działacze powiedzą, że nigdy się nim nie interesowali, bo mają w składzie najlepszego napastnika - powiedział Alf Inge Haaland.
Nagrania filmu dokumentalnego miały miejsce w lutym. Parę miesięcy później "Bild" napisał, że mistrz Niemiec rzeczywiście chciał ściągnąć Norwega, ale nie złożył oficjalnej oferty, aby nie zranić Lewandowskiego.
W momencie nagrywania filmu norweski napastnik nie zdecydował jeszcze, do jakiego klubu odejdzie z Borussii Dortmund, natomiast władze Bayernu Monachium nie wystosowały żadnej oficjalnej oferty nowego kontraktu dla Lewandowskiego. Zachowanie Bayernu wobec Polaka skrytykował sam Erling Haaland. - Jeśli stawiasz się w miejscu Lewandowskiego - nie wiem, ile goli strzelił dla tego klubu i ile zdobył tytułów, współczujesz mu. Naprawdę. Uważam, że to brak szacunku - powiedział w filmie dokumentalnym.
Więcej tego rodzaju treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Ostatecznie Erling Haaland trafił do Manchesteru City. Norweg świetnie rozpoczął przygodę w nowym klubie. Do tej pory rozegrał sześć meczów, w których strzelił aż 10 goli.