Reprezentacja Hiszpanii uchodzi za jednego z głównych faworytów do wygrania mistrzostw Europy. Kadra z Półwyspu Iberyjskiego triumfowała w europejskim czempionacie w 2018 i 2020 roku, i ma nadzieję na trzecie zwycięstwo w turnieju z rzędu. Pierwsza faza grupowa zakończyła się trzema zwycięstwami - 28:26 z Czechami, 32:28 ze Szwecją i 28:24 z Bośnią i Hercegowiną. Na start fazy zasadniczej La Furia Roja pokonała 29:23 Niemców.
Rosjanie z kolei uchodzą za czarnego konia w tegorocznych mistrzostwach Europy. Sborna zaskakująco wygrała pierwszą fazę grupową, a w kluczowym meczu ograła 23:22 Norwegię, która była głównym faworytem w grupie. Na początku fazy zasadniczej Rosjanie musieli przełknąć gorycz porażki, ponieważ lepsza od nich okazała się Szwecja (23:29).
Rosjanie znacznie lepiej rozpoczęli spotkanie i po pięciu minutach prowadzili 3:1. Z rozwojem meczu Hiszpanie zaczęli zaznaczać swoją przewagę, natomiast świetną postawą wykazywał się bramkarz Wiktor Kirejew. Po pierwszej połowie Hiszpanie prowadzili 12:11, co zapowiadało świetne widowisko w drugiej części. Tę też lepiej rozpoczęli Rosjanie, którzy w pewnym momencie prowadzili 22:18 i byli bardzo blisko od sprawienia sensacji.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Końcówka meczu była bardzo dramatyczna, a na kilka sekund przed końcem Hiszpania prowadziła 26:25. Wtedy piłkę otrzymał Daniił Sziszkariew, który wykorzystał ruch Angela Fernandeza i dał pretekst arbitrowi do podyktowania rzutu karnego. Ten jednak najpierw zakończył mecz, a później pod naporem rosyjskich zawodników sprawdził sytuację na wideo. Jak się okazało, Rosjanie słusznie domagali się karnego. Do próby podszedł Igor Soroka, ale trafił w słupek, przez co wygrana Hiszpanii stała się faktem.
Tym samym Hiszpania jest o krok od awansu do półfinału mistrzostw Europy. Rosjanie zajmują piąte miejsce w tabeli z dwoma punktami i bilansem bramkowym -6. I to właśnie Sborna będzie rywalem reprezentacji Polski w kolejnej kolejce grupowej.