- Nastały trudne czasy. Nie stać nas na jednoczesne utrzymywanie w składzie piłkarzy takich jak Grzegorz Krychowiak i Joao Mario. Z klubu odejdzie 8 zawodników. Trzeba będzie zbudować nowy zespół - w rozmowie z portalem sportbox.ru powiedział ostatnio Anatolij Mieszczeriakow, członek zarządu Lokomotiwu. Jego słowa są zwiastunem chudych lat moskiewskiego klubu, których nadejście w pewnym sensie zapowiedziało już rozstanie z Jurijem Siominem.
O tym, że Siomin dłużej nie będzie trenerem Lokomotiwu, dowiedzieliśmy się kilka dni temu. Lokomotiw w krótkim komunikacie poinformował, że nie przedłuży kontraktu z legendarnym szkoleniowcem, który łącznie w klubie pracował niemal 20 lat. Zastąpić go ma Marko Nikolić. Decyzja ta wywołała mnóstwo kontrowersji, ponieważ Siomin to ktoś, z kim kibice się identyfikują. Ikona klubu i człowiek, dzięki któremu ten klub święcił sukcesy. Coś się jednak w jego współpracy zacięło, a w rosyjskich mediach otwarcie zaczęto mówić o konflikcie na linii trener - Wasilij Kiknadze, prezes klubu.
Początkowo Kiknadze do sprawy publicznie nie chciał się odnosić. Ostatnio przerwał jednak milczenie. - Ostatni raz ze Siominem rozmawialiśmy przed pandemią koronawirusa. Nigdy nie mieliśmy jednak otwartego konfliktu, ale w celu załagodzenia atmosfery poprosiłem członków zarządu o zorganizowanie spotkania z trenerem. Mam nadzieję, że ta niezgoda jest chwilową historią. I mam nadzieję, że znajdziemy sposób rozwiązania tej sytuacji. Wiem, że Siomin uwielbia Lokomotiw - przyznał Kiknadze, cytowany przez portal sports.ru. - Z tego, że Siomin nie pasuje do naszej koncepcji, zdałem sobie sprawę zimą. Wpadliśmy w ślepy zaułek – dodał.
Problem w tym, że w przypadku podziękowania Siominowi za współpracę nie do końca mogło chodzić o aspekty sportowe. To niedopasowanie do koncepcji prawdopodobnie oznaczało zbyt dużą władzę Siomina. Władzę, do której przyzwyczaił go poprzedni prezes, Ilija Gerkus. On pozwolił Siominowi na wiele, nawet na publiczne krytykowanie działania klubu. Pozwolił dlatego, że nie chciał mieć wroga w legendzie klubu. Bo każdy wróg mógł go pogrążyć, do czego zresztą i tak doszło.
Kilka miesięcy po złożeniu rezygnacji okazało się, że Gerkus odszedł z klubu przez oszustwa finansowe. Audyt przeprowadzony przez ludzi Kiknadzego wykazał, że Gerkus zdefraudował prawie 150 mln rubli (niemal 2 mln euro). W dodatku został oskarżony o marnotrawienie pieniędzy i nieprzemyślane transfery.
Gerkusowi defraudowanie wychodziło nieźle, ale gorzej było z uciszaniem Siomina. Ten krytykował go gdzie i kiedy chciał. Nowe władze na coś takiego pozwolić więc sobie nie mogły. Dlatego postanowiły niewygodnego pracownika usunąć z pokładu.
Właśnie odwaga w wytykaniu błędów władzy klubu – poza aspektami czysto sportowymi - sprawiła, że Siomin stał się ulubieńcem kibiców. Ci byli, a właściwie są nadal, tak mocno zafascynowani jego osobą, że po ogłoszeniu odejścia 72-latka wypowiedzieli szefom Lokomotiwu wojnę. Jedno z kibicowskich stowarzyszeń moskiewskich fanów, wydało nawet specjalne oświadczenie, w którym czytamy:
„Zwolnienie Siomina uważamy za jedną z najbardziej nikczemnych i nieuzasadnionych decyzji w historii Lokomotiwu. Ta decyzja jest sprzeczna z logiką, tradycją i historią. W związku z tym oświadczamy, że dalsza interakcja i współpraca z tzw. zarządem klubu nie jest już możliwa. Żądamy rezygnacji".
Z drugiej strony niektórzy rosyjscy eksperci uważają, że kibice Lokomotiwu racji nie mają. - Wy, kibice, kochacie ducha przeszłości, obraz tego, co pamiętacie z dzieciństwa. Takim zachowaniem niszczycie klub, na którym się wychowaliście. Mówicie, że Siomin powinien pracować nadal. Że zwalniają trenera, który zapewnił klubowi grę w Lidze Mistrzów. To elementarna sprzeczność. Drugie miejsce [obecnie Lokomotiw jest wiceliderem tabeli ligi rosyjskiej, ale rozgrywki zostały zatrzymane przez pandemię koronawirusa - red.] nie jest jeszcze zapewnione, liga nie zakończyła rozgrywek – w specjalnym liście do kibiców napisał rosyjski dziennikarz sportowy, Wasilij Utkin.
I dodał: Siomin nie sprawdzał się od dłuższego czasu. Szansa na wszystkie trofea została zaprzepaszczona już w grudniu. Czytacie nagłówki, zamiast słuchać tego, co mówię. Możecie się nie zgadzać tak bardzo, jak tylko chcecie, ale jeśli nie słuchacie stanowiska innych tylko dlatego, że jest inne niż wasze, to powoduje jedynie nienawiść i irytację.
Utkin w swoim liście wspomniał jednak nie tylko o zachowaniu kibiców. Napisał o innej, bardzo ważnej dla Lokomotiwu rzeczy – wsparciu rosyjskiej kolei. W dobie pandemii koronawirusa, państwowe koleje rosyjskie, podobnie jak wiele innych gałęzi transportu czy gospodarki ogółem, ucierpiały finansowo. Dlatego muszą ciąć koszty. Ciąć koszty na takich rzeczach, bez których mogą się obyć. A w tym przypadku jest to właśnie klub piłkarski. Nie oszukujmy się – w trudnym czasie finansowanie zespołu sportowego dla państwowych kolei z pewnością nie jest sprawą priorytetową.
Zakręcenie kurka z państwowymi pieniędzmi, protest fanów, ciągnąca się afera zdefraudowania pieniędzy przez byłego prezesa i gwiazdorskie kontrakty niektórych piłkarzy (m.in. Krychowiaka) powodują, że Lokomotiw leci w finansowy dół. Nad przepaścią raczej nie stanie, ale z pewnością będzie musiał zmienić model działania. W nowym może zabraknąć miejsca dla gwiazd drogich w utrzymaniu. Odejdzie aż ośmiu piłkarzy i nie wiadomo, kto znajdzie się w tej ósemce. Wiadomo jednak, że zespół Krychowiaka Macieja Rybusa za kilka miesięcy będzie zespołem zupełnie innym niż ten, który mogliśmy oglądać jeszcze nie tak dawno.
Przeczytaj także:
Komentarze (2)
Ogromne problemy Lokomotiwu. Wielki protest kibiców. Kontrakt Krychowiaka jednym z powodów