Była 60. minuta meczu. Goście zagrali świetny kontratak. W środku pola piłkę przejął Arkadiusz Milik, podał do Adriena Rabiota, a ten odegrał do Moise Keana. Skrzydłowy Juventusu miał szczęście, bo strzelił i piłka po rękach bramkarza Lorenzo Montipo wpadła do siatki.
- Milik wykorzystał niezdecydowanie rywala, przejął piłkę, szybko zagrał do Rabiota. Można powiedzieć, że Polak miał asystę drugiego stopnia - mówili komentatorzy Eleven Sports.
Był to zaledwie trzeci i ostatni celny strzał Juventusu na bramkę w tym meczu. Najbardziej utytułowana drużyna Włoch wcześniej spisywała się słabo i męczyła z ostatnią drużyną tabeli, która wcześniej miała serię aż ośmiu porażek z rzędu. Arkadiusz Milik też był niewidoczny. Oddał tylko jeden celny strzał. Grał 90 minut. Trzynaście minut krócej na boisku przebywał Paweł Dawidowicz, który wcześniej otrzymał żółtą kartkę. Trzeci z naszych reprezentantów - Wojciech Szczęsny, tym razem odpoczywał i cały mecz zagrał rezerwowy bramkarz - Mattia Perin.
Kibice gospodarzy byli wściekli w 76. minucie. Wtedy doszło bowiem do dyskusyjnej sytuacji w polu karnym Juventusu. W rękę trafiony został Danilo. Sędzia nie oglądał sytuacji na powtórce i nie podyktował rzutu karnego.
Sześć minut później tym razem sędzia Marco Di Bello wskazał na jedenasty metr po starciu Simone Verdiego oraz Leonardo Bonucciego. Po chwili obejrzał powtórkę i zmienił swoją decyzję.
Goście kończyli mecz w dziesiątkę, bo w drugiej minucie doliczonego czasu gry czerwoną kartkę otrzymał Alex Sandro, który na boisku pojawił się dopiero w 79. minucie.
Dla Juventusu to piąte ligowe zwycięstwo z rzędu (wszystkie bez straty gola) i trzecie z rzędu rezultatem 1:0.
Juventus po tej wygranej z 28 punktami awansował na trzecie miejsce w tabeli. Ma dziesięć punktów straty do prowadzącego Napoli i dwa do obrońcy trofeum - Milanu. Hellas Verona jest z pięcioma punktami na ostatnim miejscu w tabeli.