Saga transferowa z Arkadiuszem Milikiem zmierza ku pomyślnemu końcowi. Polak jest coraz bliżej przenosin do Olympique Marsylia. Negocjacje potwierdzili działacze obu klubów, a dzięki Gianluce Di Marzio, renomowanemu włoskiemu dziennikarzowi, dowiadujemy się, że znika jedna z najważniejszych przeszkód w dopięciu transakcji.
Aurelio De Laurentiis odpuścił, rezygnuje z pozywania Milika
Jak podaje Di Marzio, Aurelio De Laurentiis zdecydował się zrezygnować z chęci pozwania Milika. Włoch chciał miliona euro za rzekome straty wizerunkowe, jakie klub miał ponieść za to, że Milik promował swoim wizerunkiem własną restaurację w Katowicach. Była to jedna z kości niezgody w negocjacjach transferu, jednak prezes Napoli odpuścił.
"Pracujemy nad transferem. Wciąż są pewne rzeczy do dogadania"
Był to jeden z nielicznych problemów, jakie pozostały do załatwienia, by umożliwić Milikowi opuszczenie Neapolu. Jak informował w środę Krzysztof Stanowski z Weszlo.com, dogadane są już kwota transferu i sposób przeprowadzenia transakcji (wypożyczenie z obowiązkiem wykupu), znane są warunki kontraktu, ale ciągle brakuje porozumienia ws. klauzuli "anty-Włochy", którą działacze Napoli chcieliby umieścić w transakcji. – Pracujemy nad transferem. Wciąż są pewne rzeczy do dogadania – powiedział w czwartkowy wieczór dyrektor sportowy Napoli Cristiano Giuntoli.
Coraz mniej prawdopodobne, by Milik został we Włoszech do końca sezonu
Zimowe okno transferowe we Włoszech i we Francji zamyka się 1 lutego. Milik, jego menedżerowie i działacze OM mają zatem jeszcze niespełna dwa tygodnie na dogadanie wszelkich formalności. Na dziś wydaje się mało prawdopodobnym, by Polak pozostał w Neapolu i latem zmienił klub za darmo, a w takim scenariuszu otwierałyby się dla niego drzwi do przenosin do Juventusu czy Bayernu Monachium.