To największa bolączka Juventusu. Kibice tęsknią za starymi czasami

Juventus miał zmierzać po 10. mistrzostwo Włoch z rzędu, a prezentuje najgorszą formę od lat. Czy Andrea Pirlo jest w stanie odmienić losy sezonu?

Dwie porażki, sześć remisów i tylko dziewięć zwycięstw - tak mizernie prezentuje się bilans Juventusu Andrei Pirlo w Serie A. W ostatnim meczu Stara Dama w fatalnym stylu przegrała 0:2 z Interem Mediolan. - Mieliśmy złe nastawienie, a kiedy nie masz odpowiedniej determinacji, to przegrywasz pojedynki, a w konsekwencji cały mecz. Byliśmy bojaźliwi i zbyt mało agresywni, przez co pozwoliliśmy Interowi na przejęcie inicjatywy. Nie mogliśmy zagrać gorzej - denerwował się Pirlo. - Juventus zagrał źle. I to z każdego punktu widzenia. Drużyna nie miała pomysłu, zabrakło agresji, determinacji no i przede wszystkim strzałów. Warto pochwalić Inter, ale Juve powinno znacznie więcej pokazać - dodał Alessandro Del Piero, kiedyś gwiazda Bianconerich, dziś ekspert Sky Sports.

Zobacz wideo Szczęsny bezradny! Zobacz skrót meczu Inter - Juventus [ELEVEN SPORTS]

Po 17 meczach Juventus zdobył zaledwie 33 punkty. Warto przypomnieć, że rok temu - na tym etapie sezonu - drużyna Maurizio Sarriego, też powszechnie krytykowana, miała 42 punkty, no i ostatecznie wygrała scudetto. Mistrzostwo Włoch zdobył też w rozgrywkach 2015/16 Massimiliano Allegri, choć po 17 spotkaniach, tak jak Pirlo, miał 33 punkty. Wtedy jednak Juventus Allegriego rozpoczął niesamowitą serię 25 wygranych w kolejnych 26 meczach. Teraz, patrząc na problemy Starej Damy, trudno będzie o powtórkę.

Największa bolączka Juventusu to pomoc

Zacznijmy od tego, co działa w Juventusie. Nie można mieć pretensji do Wojciecha Szczęsnego, który obok Gianluigiego Donnarummy z Milanu jest czołowym bramkarzem ligi. Dobrze spisuje się też atak. Licząc wszystkie rozgrywki Cristiano Ronaldo i Alvaro Morata strzelili łącznie już 30 goli (Paulo Dybala jest kontuzjowany). Można również pochwalić nowe nabytki: Federico Chiesę, Westona McKenniego i Dejana Kulusevskiego, na których Pirlo nie boi się stawiać, a oni błyskawicznie się wkomponowali w zespół. Z graczy defensywnych dobry poziom prezentują: Matthijs de Ligt, Danilo i Juan Cuadrado. 

Najwięcej krytyki spada na Gianlucę Frabottę, który zastępuje zakażonego koronawirusem Alexa Sandro. 21-letni Włoch został włączony przez Pirlo do pierwszej drużyny, ale widać, że odstaje poziomem. Popełnia wiele błędów w obronie, a w ataku nie daje nawet połowy tego, co Brazylijczyk. Niepewny jest też Leo Bonucci, który w końcu miał zostać pełnoprawnym liderem obrony. Ale najgorzej wypada pomoc. To bolączka Juventusu już od wielu sezonów. Adrien Rabiot, Rodrigo Bentancur, Aaron Ramsey i Arthur słabe mecze przeplatają przeciętnymi. Rzadko kiedy, można ich za cokolwiek pochwalić. Ich wspólny dorobek to dwa gole i pięć asyst. Kibice Bianconerich wciąż tęsknią za drugą linią utworzoną z Arturo Vidala, Claudio Marchisio, Pirlo i Paula Pogby. Ostatni raz wspólnie zagrali w sezonie 2014/15, który - tylko w Serie A - zakończyli z 22 bramkami i 24 asystami. Widać różnicę?

Powrót Francuza jest marzeniem Andrei Agnelliego, ale ze względu na skutki finansowe pandemii, Juve będzie miało kłopot, aby wyciągnąć go z Manchesteru United.

Rodzą się także wątpliwości, czy Pirlo jest odpowiednią osobą, by tchnąć w Juventus nowe życie, bo jego pierwsze miesiące są rozczarowujące.

Pirlo, czyli trener z przypadku 

Andrea Agnelli marzył o zatrudnieniu Pepa Guardioli, ale Katalończyka nie da się wyrwać z Manchesteru City. Zapragnął więc stworzyć własnego Pepa, tak jak kiedyś zrobiła to Barcelona. Turyńskim Guardiolą miał zostać właśnie Pirlo. Ale już od początku trudno było się oprzeć wrażeniu, że to ryzykowny ruch ze strony Juve. Mistrz świata z 2006 roku został latem ogłoszony jako trener drużyny U-23, ale kompromitacja z Lyonem w Lidze Mistrzów sprawiła, że Maurizio Sarri został zwolniony, a Pirlo ekspresowo awansował na pierwszego trenera. Choć do tej pory nie poprowadził żadnej drużyny. Ba, ostatni kurs trenerski UEFA Master Pro ukończył tuż przed startem rozgrywek. Mogłoby się wydawać, że Juventus, który chce być superklubem, a już od kilku lat przypomina prężnie rozwijającą się korporację, nie podejmuje decyzji pod wpływem impulsu. A jednak tym razem Agnelli całkowicie zdał się na intuicję.

Na obronę nowego trenera działa fakt, że Pirlo - w wyniku pandemii - nie miał normalnego okresu przygotowawczego, ani wartościowych sparingów. Musiał uczyć się na żywym organizmie, w trakcie sezonu.

- Jestem niczym ryba, która najlepiej czuje się na głębokich wodach, jeśli każe się jej pływać blisko powierzchni, przeżyje, ale to już nie będzie to samo - mówił o sobie Pirlo. Teraz czas powiedzieć: sprawdzam. 

Jest źle, ale wcale nie najgorzej

Nie można zapominać, że Juventus traci do pierwszego w tabeli Milanu 10 punktów, ale ma mecz zaległy z Napoli. W przypadku wygranej, siedem "oczek" to strata jak najbardziej do odrobienia w drugiej części sezonu. No i Juve wciąż gra w Lidze Mistrzów, gdzie po efektownym zwycięstwie 3:0 nad Barceloną wygrało grupę, a teraz zmierzy się z Porto. Ale najpierw czeka je mecz o Superpuchar.

- Porażka z Interem to cios, ale nie był to cios nokautujący, bo wciąż mamy czas, aby się podnieść. Teraz skupiamy się nad środowym starciem z Napoli. Na szczęście znowu gramy za trzy dni, więc możemy porażkę z Interem zostawić za sobą i skupić się na zdobyciu pierwszego trofeum w sezonie - zadeklarował kapitan Giorgio Chiellini.

Więcej o: