Ostatnie obrazki transmisji telewizyjnej meczu Barcelony z Eibarem (1:1) mówiły wszystko. Katalończycy desperacko szukali zwycięskiej bramki, a gdy arbiter odgwizdał koniec spotkania, realizator pokazał nam Leo Messiego. Argentyńczyk z powodu kontuzji kostki oglądał starcie z trybun Camp Nou i z niedowierzaniem przyglądał się temu, co wyczyniali jego koledzy na murawie. Tuż po zakończeniu meczu 33-latek obrócił się na pięcie, ze smutkiem pokiwał głową i opuścił obiekt. Nie powiedział nic, ale nie musiał - jego rozczarowanie było ewidentne.
Barca bez Messiego zagrała kolejny smutny mecz. Rok przejściowy, o którym mówił i Ronald Koeman i sam Argentyńczyk, okazuje się wyjątkowo trudny. I choć można się tłumaczyć, że punkty tracili w większości po głupich, indywidualnych błędach, to nie była to żadna wymówka. Bo choć przegrać można zawsze, to łatwiej przełknąć porażkę, gdy styl da się zaakceptować. A dzisiejsza Barcelona nie ma ani stylu, ani wyników. Ma za to mnóstwo młodych piłkarzy potrzebujących czasu. A czasu nie ma z kolei jeden z najlepszych piłkarzy w historii, który w ostatnich latach kariery pragnie zmaksymalizować szanse na zdobywanie trofeów.
W rozmowie z Jordim Evole Messi mówił, że Barcelona jest w bardzo złym stanie finansowym, ale na murawie nie wygląda lepiej. I tak naprawdę nie wiadomo, czym Katalończycy mieliby przekonywać Leo do przedłużenia wygasającego w czerwcu kontraktu. Geniusz z Rosario z ekscytacją opowiadał o pracy Koemana, ale trudno wierzyć w drużynę, która nie wygrała nawet połowy meczów w LaLiga (7 z 15). Projekt sportowy skompromitował sam 33-latek, który latem mówił, iż coś takiego nie istnieje, a teraz ocenił, że nie ma pieniędzy na transfery gwiazd. A ci, którzy mieli stanowić wsparcie, rozczarowują. Antoine Griezmann w sześciu ostatnich meczach nie miał ani gola, ani asysty i nie umie pociągnąć drużyny niezależnie od tego, czy na murawie jest Messi. Philippe Coutinho kolejny raz doznał kontuzji. Jedynym jasnym punktem był rekonwalescent Ousmane Dembele, ale to za mało.
- Jasne, że brakowało mi Messiego. Kto nie tęskniłby za największym piłkarzem w historii? - zastanawiał się Kike Garcia, strzelec gola dla Eibaru. I podobne pytanie mogą zadawać sobie fani Barcy. Bo mecze takie jak ten wtorkowy sprawiają, że coraz głośniejsze jest pytanie, co tak naprawdę Blaugrana może zaoferować Leo? I coraz trudniej o pozytywną dla fanów Dumy Katalonii odpowiedź. Smutno było patrzeć na bezradność zawodników Koemana w starciu z przeciętnym baskijskim zespołem, jednak już za sześć miesięcy, gdy wygaśnie kontrakt Leo, tak może wyglądać rzeczywistość na Camp Nou.
Pobierz aplikację Sport.pl LIVE na Androida i na iOS-a
Komentarze (16)
Realizator uchwycił Messiego w końcówce meczu Barcelony. Te obrazki mówią wszystko!
Osoba z taką polszczyzną nie powinna zdać matury.