Kanonierzy do spotkania z Liverpoolem przystępowali w świetnej formie, gdyż zanotowali pięć zwycięstw z rzędu. Dobra postawa londyńczyków sprawiła, że podopieczni Mikela Artety wskoczyli na czwartą pozycję. Warto jednak zaznaczyć, że Arsenal ma do rozegrania jeszcze dwa zaległe spotkania.
Starcie Arsenalu z Liverpoolem było czwartym spotkaniem obu drużyn w tym sezonie. Gospodarze z ostatnich trzech spotkań nie mają dobrych wspomnień. Najpierw przegrali z 0:4 w lidze, a potem odpadli z półfinału Ligi Angielskiej (0:2 i 0:0).
Pierwsza połowa spotkania nie przyniosła wielu emocji. Żaden z zespołów nie był w stanie pokazać swojej przewagi na boisku. Sytuacja odmieniła się dopiero w drugiej połowie spotkania. W 54 minucie w doskonałej sytuacji znalazł się Diogo Jota. Portugalczyk uderzył bez namysłu w bliższy róg i dał "The Reds" prowadzenie.
Osiem minut później wynik podwyższył Roberto Firmino, który po kilku minutach od wejścia na boisku wpisał się na listę strzelców. Brazylijczyk wykorzystał zagranie Andrew Robertsona i Aaron Ramsdale znów okazał się być bezradny.
Środowe zwycięstwo Liverpoolu było setną wygraną "The Reds" na wyjeździe, odkąd drużynę przejął Juergen Klopp. Wygrana na Emirates Stadium oznacza, że podopieczni niemieckiego szkoleniowca tracą już tylko punkt do liderującego Manchesteru City. Obie drużyny zmierzą się 10 kwietnia na Etihad Stadium. Podium zamyka Chelsea z dorobkiem 59 punktów.
Komentarze (5)
Rewelacyjna passa Arsenalu przerwana. Liverpool nie odpuszcza
Oho, ktoś bardzo skrupulatnie obejrzał skrót bramkowy XD
Pierwsza połowa była ś w i e t n a.