Lyon w środę nic nie musiał. W tej edycji Ligi Mistrzów Francuzi i tak zagrali ponad stan. Ich znalezienie się w półfinale traktowane było w kategorii niespodzianki, więc do starcia z Bayernem zespół Rudiego Garcii podchodził bez większej presji. W przypadku Bawarczyków podejście było zgoła odmienne. Czekający od 2013 roku na finał Ligi Mistrzów klub w tej edycji rozgrywek przechodził po kolejnych rywalach jak walec. W 1/8 finału rozgromił Chelsea w dwumeczu 7:1, a w ćwierćfinale, ze względu na pandemię rozgrywanego w formie pojedynczego spotkania, zniszczył Barcelonę 8:2. Niemcy czuli się mocni i w Monachium nikt o porażce z Lyonem nie chciał myśleć, nawet jeśli przedmeczowa kurtuazja nakazywała trenerowi Hansiemu Flickowi powtarzanie jak mantrę, że Lyon to równorzędny rywal.
Na początku rozgrywanego w Lizbonie półfinału można było jednak odnieść wrażenie, że ta presja sukcesu Bayernowi wręcz ciąży. Pierwszych dwadzieścia minut należało zdecydowanie do Lyonu, którego błyskawiczne kontrataki przyprawiały kibiców z Bawarii o szybsze bicie serca. Wyśmienitą okazję zmarnował najpierw Memphis Depay, który minął Manuela Neuera, ale trafił tylko w boczną siatkę, a kilka minut później słupek bramki Bayernu obił Karl Toko Ekambi.
Kiedy wydawało się, że gol dla Lyonu jest kwestią czasu, piłkarze Flicka w końcu się przebudzili, a przynajmniej przebudził się jeden z nich, bo gol Serge'a Gnabry'ego w 18. minucie był indywidualnym przebłyskiem geniuszu. Reprezentant Niemiec, biegnąc wzdłuż linii pola karnego, minął kilku rywali i potężnym strzałem w samo okienko pokonał Anthonego Lopesa. Ta bramka podziałała ożywiająco na cały zespół Bayernu, który w końcu przejął inicjatywę i nie oddał jej już do końca pierwszej części spotkania.
Bawarczycy zdecydowanie przeważali, a swoją dominację podkreślili w 33. minucie, strzelając drugiego gola. Przy tym trafieniu udział miał Robert Lewandowski. Polak dostał dobre, płaskie podanie z lewego skrzydła, ale poślizgnął się i z najbliższej odległości nieczysto uderzył w piłkę. Jego uderzenie zdołał co prawda odbić na linii bramkowej Lopes, natomiast przy dobitce Gnabry'ego bramkarz Lyonu nie miał już nic do powiedzenia. Świetnie dysponowany w tym meczu Niemiec mógł zresztą jeszcze przed przerwą skompletować hat-tricka, jednak piłka po jego technicznym strzale z szesnastego metra o centymetry minęła słupek bramki.
Po zmianie stron spotkanie się wyrównało. Na początku drugiej połowy Francuzi mieli kapitalną szansę na gola kontaktowego, ale i tym razem zawiodła ich skuteczność. W sytuacji sam na sam z Neurem prosto w gracza Bayernu strzelił Ekambi. Na więcej tego dnia Lyonu nie było już stać. Monachijczycy kontrolowali mecz, a w samej końcówce dorzucili jeszcze jedno trafienie. Do dośrodkowanej w pole karne piłki dopadł Lewandowski i uderzeniem głową zdobył swoją piętnastą bramkę w tej edycji Ligi Mistrzów - Polakowi brakuje tylko dwóch do wyrównania rekordu Cristiano Ronaldo, który w sezonie 2013/2014 strzelił w barwach Realu 17 goli.
Dla Lewandowskiego będzie to drugi finał Ligi Mistrzów w karierze - po raz ostatni grał w nim w 2013 roku, wtedy jeszcze w barwach Borussii Dortmund. Co ciekawe, właśnie przeciwko Bayernowi, dla którego także był to ostatni finał w tych elitarnych rozgrywkach.
Finałowe starcie Bayernu Monachium z Paris Saint-Germain, które we wtorek wyeliminowało w półfinale RB Lipsk, rozegrane zostanie w niedzielę 23 sierpnia w Lizbonie.
Przeczytaj też:
Komentarze (24)
Bayern Monachium w finale Ligi Mistrzów! 15. gol Roberta Lewandowskiego!
Sędzia spiep...ł jak zawsze
KałmanaVARdze nie działa