Derby Krakowa na remis. Wisła coraz bliżej katastrofy

Po ciekawej i żwawej pierwszej połowie przyszła gorsza i wolniejsza druga. Obie miały jednak wspólny mianownik: nie padły w niej żadne bramki. Cracovia i Wisła podzieliły się punktami w 203. derbach Krakowa. Wisła na trzy kolejki przed końcem wciąż okupuje strefę spadkową.

To były niezwykłe derby, bo to Wisła Kraków przystępowała do nich z nożem na gardle. Walcząca o utrzymanie w ekstraklasie "Biała Gwiazda" tym razem nie miała zbyt dużo szczęścia do wyników innych zespołów. Zagłębie Lubin, Śląsk Wrocław, Jagiellonia Białystok, Stal Mielec i Bruk-Bet Termalica Nieciecza lepiej lub gorzej zapunktowały i wiślacy, chociaż nie byli jeszcze w sytuacji beznadziejnej, to musieli powalczyć o pełną pulę w pojedynku z Cracovią na jej terenie.

Zobacz wideo Właściciel Wisły Kraków wyznaje. "Trzeba było dokonać tego wcześniej"

Wielkie szczęście Wisły w pierwszej połowie. Nieskuteczna Cracovia

Na boisku Wisła nie wyglądała jednak, jakby grała o życie. Mecz zdecydowanie lepiej zaczęła Cracovia i powinna prowadzić już od szóstej minuty. Konoplyanka wpadł z piłką w pole karne i uderzył w kierunku dalszego słupka, ale świetną interwencją popisał się Kieszek. Co więcej, golkiper Wisły zdołał jeszcze wsadzić ręce pod piłkę i dzięki temu zablokował dobitkę Myszora. Ogromny chaos w polu karnym zakończył się szczęśliwie dla Wisły. Podobnie zresztą, jak w 17. minucie. Rasmussen znalazł się niemal w bliźniaczej sytuacji po tym, jak minął kilku piłkarzy Wisły. Wpadł w pole karne, ale wtedy w paradę wszedł mu… Konoplyanka, który zabrał mu piłkę i uderzył na bramkę. Po raz kolejny popisał się jednak Kieszek. Chwilę później bramkę powinien był zdobyć van Amersfoort, ale z dwóch metrów przeniósł piłkę nad poprzeczką po strzale głową. Jeszcze jedną okazję Cracovia miała w minucie 31. Po genialnym podaniu Konplyanki jeden z piłkarzy Cracovii zgrywał piłkę do środka. Tym razem Kieszek wypluł piłkę, ale Pestkę w ostatnim momencie ubiegł Colley.

Wisła natomiast ograniczała się głównie do strzałów z dystansu. Poza dwiema sytuacjami. Najlepszą mieli w 22. minucie, kiedy po ładnej akcji z lewej nogi w obrębie pola karnego strzelał Zdenek Ondrasek, ale piłkę odbił Hrosso. Napastnik gości miał jeszcze jedną okazję. Pod koniec pierwszej połowy mocno uderzał głową po rzucie rożnym, ale piłka poleciała w sam środek bramki, gdzie stał Hrosso. Ostatecznie więc pierwsza połowa skończyła się wynikiem 0:0. Biorąc pod uwagę ilość i jakość sytuacji, wiślacy mogli odetchnąć z ulgą.

Rozczarowująca druga połowa. Cracovia i Wisła podzieliły się punktami

W drugiej połowie działo się mniej. Tym razem to Cracovia strzelała z dystansu, ale albo niecelnie, albo prosto w Kieszka. Dobrą szansę miała za to Wisła Kraków. W 57. minucie Ondrasek uderzył głową na bramkę po dograniu Citaiszwiliego, ale w ostatnim momencie zablokował go Jablonsky. W 81. minucie natomiast głową w dogodnej sytuacji próbował Rivaldinho, ale niecelnie. W każdą kolejną minutą emocje rosły, bo jedna bramka mogła rozstrzygnąć losy rywalizacji. W ostatniej akcji meczu blisko był jeszcze Fazlagić, ale nie trafił między słupki.

Tym samym 203. derby Krakowa zakończyły się bezbramkowym remisem. Nie zadowala on żadnej ze stron. Cracovia czeka bowiem na domowe zwycięstwo z Wisłą Kraków od 2016 roku i musi czekać dalej. Natomiast problemem Wisły jest to, że w następnym sezonie może nie mieć szansy na przedłużenie tej passy. "Biała Gwiazda" na trzy kolejki przed końcem nie jest jeszcze w sytuacji beznadziejnej, ale bardzo trudnej. Wciąż okupuje strefę spadkową i ma dwa punkty straty do Zagłębia Lubin.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.