To był szczególnie istotny mecz dla Wisły Kraków, bo gra toczyła się o wielkie pieniądze. Dlaczego? Niedawno tłumaczył to Damian Błaszczykowski: - Celem numer 1 było utrzymanie, a cel numer 2 to jak najlepsze miejsce w tabeli. W naszym przypadku mowa o 350 000 zł, które dodatkowo wygeneruje każda wyższa pozycja, to duże pieniądze pod kątem bieżącej działalności klubu. Dlatego chcemy podjąć wyzwanie i o te pieniądze powalczyć - przekonywał prezes Wisły. Ale po wtorkowym meczu może być o realizacje tego celu trudno, bo Zagłębie było znacznie lepsze, choć spotkanie lepiej rozpoczęła Wisła.
Już w 9. minucie Alon Turgeman wykorzystał błąd bramkarza, który po strzale Kamila Wojtkowskiego "wypluł piłkę" przed siebie, czyli niemal wprost pod nogi Izraelczyka, a ten tylko dopełnił formalności. Turgeman ma już sześć goli na swoim koncie, a potrzebował do tego zaledwie 9 meczów.
W 38. minucie Alan Czerwiński zagrał wzdłuż bramki. Filip Starzyński strzelał z bliskiej odległości, piłka rykoszetem odbiła się od nogi Lukasa Klemenza, więc Mateusza Lis był kompletnie zmylony. Chwilę później było już 2:1 dla Zagłębia. Fatalny błąd popełnił Marcin Wasilewski, któremu piłkę zabrał Patryk Szysz, a następnie zagrał do Sasy Ziveca, który pokonał Lisa!
Po zmianie stron padła jeszcze jedna bramka. Starzyński dośrodkował z rzutu rożnego, a gola strzałem na tzw. bliższy słupek strzelił Łukasz Poręba.
W innych wtorkowych spotkaniach ŁKS Łódź pokonał Raków Częstochowa 3:2 (co ciekawe, oba gole dla Rakowa zdobyli... piłkarze ŁKS-u), Wisła Płock pokonała Koronę Kielce 3:1, za to Arka Gdynia przegrała z Górnikiem Zabrze 1:2.
Przed ostatnią, sobotnią kolejką liderem grupy spadkowej jest Górnik Zabrze (53 pkt), który wyprzedza Wisłę Płock (51 pkt), Zagłębie Lubin (50 pkt) i Raków Częstochowę (50 pkt). Wisła Kraków jest 13. z 45 pkt. Do pierwszej ligi spadły już Arka Gdynia (37 pkt), Korona Kielce (32 pkt) i ŁKS Łódź (24 pkt).
Komentarze (9)
Wisła Kraków grała o wielkie pieniądze i przegrała. 16 goli w 4 meczach
Czyli razem Ekstraklasa powinna wysupłać 180 mln na sezon (150 +30). Dzięki temu mecze byłyby zacięte do ostatniej kolejki. Najlepsze kluby miałyby pieniądze na coraz to lepszych zawodników, a słabsze dzięki zastrzykowi gotówki mogłyby też przyzwoicie funkcjonować i poprawiać swoją jakość. Dzięki temu podnosiłby się poziom, a ludzie chętniej by na mecze przychodzili, co by sprawiło, że sporo pieniędzy powróciłoby do zarządu Ekstraklasy. Poza tym byłyby lepsze wyniki w pucharach, ale tutaj należałoby stworzyć bardziej motywacyjny system dla zawodników.
Wiem ze tu teksty pisza studenci a nie dziennikarze ale imie prezesa klubu bardzo latwo sprawdzic w google. Dawid, a nie Damian.
Zastrzyk gotowki tak, ale wielkie pieniadze? To nawet w 2 lidze nie sa jakies wielkie pieniadze, tumanie.