Najważniejsze dni dla futbolu od początku pandemii. Zaczyna się izolacja piłkarzy

Zaczyna się najważniejszy tydzień dla futbolu, od kiedy wybuchła pandemia: tydzień narad rządów, ministrów sportu, federacji piłkarskich i lig. Czy w czwartek będziemy już znać szczegóły dokończenia sezonów w Europie?

Od poniedziałku biegacze i kolarze mogą już trenować w Polsce bez ryzyka mandatu, o ile mają zasłonięte usta. W kolejnych dniach mają zapaść decyzje kluczowe dla olimpijczyków z innych dyscyplin, dla piłkarzy, żużlowców (ligi tych dwóch sportów mają ruszyć najszybciej, według podobnych procedur), ale też dla branży fitness, ponieważ poluzowanie rygorów stanu epidemii może dać szansę trenerom na legalne umawianie się na zajęcia indywidualne z klientami.

Zobacz wideo Jan Urban: Jeśli kluby mają długi, to znaczy, że przepłacają piłkarzy

Wiele zależy od wtorkowych konsultacji rządów Europy w sprawie sposobów walki z koronawirusem. Po nich, w środę, PZPN i Ekstraklasa mają rozmawiać z ministerstwem sportu w sprawie scenariuszy powrotu do treningów i gry.  Z naszych informacji wynika, że ministerstwo sportu skłania się do wydania zgody na powrót do treningów 27 kwietnia, albo jeszcze pod koniec obecnego tygodnia (również po to, żeby podczas weekendu majowego, gdy będzie więcej pokus, trzymać już piłkarzy w rygorze pracy w klubach). A dla ligi arcyważna będzie też czwartkowa wideokonferencja UEFA. Podczas niej padną wytyczne w sprawie dokańczania sezonów. I to te trzy dni mogą zdecydować, czy, kiedy, i według jakich procedur wrócą rozgrywki ligowe w Europie. Dlatego ostatni weekend upłynął w wielu ligach na naradach, konsultacjach i poprawkach do przygotowanych wcześniej protokołów powrotu do gry.

Już od 20 kwietnia izolacja piłkarzy i sztabów

Przypomnijmy, że specjalna grupa robocza Ekstraklasy SA przygotowała wytyczne, według których już od teraz, od 20 kwietnia, ma się zacząć izolacja osób, które będą zaangażowane w dokańczanie sezonu ligowego: piłkarzy, członków sztabu, obsługi – po 50 osób z każdego klubu (w poniedziałek o 20 w „Sekcji piłkarskiej” wywiad z jednym z autorów projektu, profesorem Krzysztofem Pawlaczykiem z Lecha Poznań). Te osoby mają codziennie raportować o swoim stanie zdrowia, a 4 maja zostaną poddane testom na koronawirusa. Scenariusz zakłada powrót do normalnych treningów 10 maja i powrót ligi 29 maja lub 5 czerwca. Trzy dni wcześniej ma zostać dokończona ¼ finału Pucharu Polski. A ekstraklasowy protokół powrotu do gry zastosuje też I liga. Oczywiście będzie to w każdym przypadku powrót do gry bez kibiców. Oni wrócą na trybuny najpewniej dopiero wtedy, gdy będzie już szczepionka na koronawirusa. Plan powrotu został dobrze przyjęty w ministerstwach sportu i zdrowia (teraz Ekstraklasa i PZPN dostały czas na dopracowanie szczegółów). Mniej entuzjastycznie zareagowały niektóre kluby podczas niedzielnych konsultacji. Przede wszystkim Zagłębie Lubin, którego przedstawiciel czuł się niedostatecznie poinformowany o pracach, oraz Wisła Kraków.

Piast Gliwice: To nieprawda, że my nie chcemy grać

Jest jasne, że dla części klubów z dołu tabeli korzystniejszy mógłby być wariant niekończenia sezonu: Górnik Zabrze i Wisła są teraz nad strefą spadkową, dla Arki, Korony i ŁKS niedokończenie sezonu też może być dobrą wiadomością, jeśli się okaże, że nie będzie spadków. Ale z naszych informacji wynika, że podczas konsultacji nikt nie powiedział otwarcie, że grać nie chce. Zgłaszane były natomiast wątpliwości co do różnych aspektów planu. A Piast Gliwice, wpisywany w relacjach niektórych mediów do grupy klubów niechętnych dokańczaniu ligi – jest teraz na miejscu pucharowym – dementował w niedzielę wieczorem te informacje. – My chcemy grać – mówi Sport.pl rzecznik mistrza Polski Karol Młot. Arka i Korona mają swoich przedstawicieli w grupie roboczej, więc ich sprzeciw też byłby dziwny. Choć nieoficjalnie wiadomo, że gdy podczas narad dyskutowano o tym, co zrobić jeśli choroba osłabi kadrę tak, że jakiś klub nie będzie mógł wystawić drużyny do meczu, nie wszyscy członkowie grupy roboczej byli za przyznawaniem walkowerów. To jest potencjalnie najczulszy i najbardziej kontrowersyjny punkt takich planów, powstających teraz we wszystkich ligach Europy: co jeśli zdarzy się w drużynie przypadek koronawirusa i służby sanitarno-epidemiologiczne zarządzą kwarantannę np. dziesięciu innych piłkarzy? W Bundeslidze były wstępne założenia, że póki klub ma 13 piłkarzy z pola i dwóch bramkarzy, ma grać dalej. W Ekstraklasie pojawiły się propozycje, żeby w takie sytuacji dobierać piłkarzy z drugiej drużyny i drużyn juniorskich. Ale to jest jeszcze do ustalenia tak jak kilka innych punktów planu, np. wybór rodzaju testu na koronawirusa. Kluczowa będzie opinia ministerstwa zdrowia: czy co do zasady wystarczy najprostszy test przesiewowy, czy też konieczne będą najbardziej precyzyjne - i najdroższe - testy. Ich cenę, przy zamówieniu centralnym, dla całej ekstrasy, dałoby się pewnie wówczas obniżyć do około 200 złotych. A potrzebnych będzie pewnie ponad 2 tysiące testów.

Będą dodatkowe przerwy w grze i dwie dodatkowe zmiany?

Rytm grania co trzy dni przez kilka tygodni być może wymusi inne zmiany regulaminowe: dodatkową przerwę w połowie każdej połowy, dwie dodatkowe zmiany. Oba te pomysły były dyskutowane w grupie roboczej. Propozycja zwiększenia limitu zmian z trzech do pięciu pojawiła się też we Włoszech. Ale na dziś najważniejsze dla Ekstraklasy jest, żeby ministerstwa zdrowia i sportu zatwierdziły po środowym spotkaniu proponowaną ścieżkę powrotu. Bardzo ważny będzie też sygnał wysłany przez UEFA podczas czwartkowej wideokonferencji. Czy europejska federacja zachęci do dokańczania lig (pojawiły się nawet spekulacje, że będzie jakiś system zachęt do dokańczania, związany z rankingiem lig Europy) i powtórzy groźby wobec tych, którzy sezon będą chcieli przerwać bez prób dokańczania, tak jak to zrobiła w przypadku ligi belgijskiej (groźbą jest niedopuszczenie klubów z tej ligi do pucharów, dlatego belgijskie kluby decyzję o tym czy grać, czy nie przegłosują dzień po wideokonferencji UEFA)? Jeśli tak zrobi – a wiele na to wskazuje, skoro UEFA planuje dokańczanie Ligi Mistrzów dopiero w sierpniu, od 7 do 29 – to ukróci dyskusje klubów o sensowności wznawiania ligi, pozostanie tylko dopracowanie szczegółów. O ile oczywiście pozwoli sytuacja epidemiczna. Inaczej trudno sobie wyobrazić niedokończenie sezonu w Polsce, skoro plany powrotu dopracowują właśnie ligi z krajów tak dotkniętych pandemią jak Włochy i Hiszpania.

Hiszpania i Włochy też mają już plan. Komplikuje się powrót Bundesligi

W Hiszpanii rządowi udało się nawet w sobotę pogodzić dwóch wielkich wrogów, czyli szefa federacji piłkarskiej Luisa Rubialesa i szefa ligi Javiera Tebasa. Zapadły wstępne decyzje, że w maju piłkarze wrócą do treningów, a sezon wznowią albo na przełomie maja i czerwca, albo – w drugim wariancie -  pod koniec czerwca. Trzeci wariant to już odwołanie ligi. Również komisja medyczna włoskiej federacji przesłała w sobotę rządowi swój protokół powrotu. I zaleca w nim, by ligę dograć po skoszarowaniu piłkarzy i sztabów. „La Gazzetta dello Sport” nazwała tę wersję ligi „calcio sterilizzato”, a jeden z autorów planu określił ośrodki, w których będą skoszarowane kluby mianem 20 antywirusowych twierdz.

Szczegóły będą dopracowane, jak w Polsce, po środowej naradzie środowisk piłkarskich z rządem. Wstępnie założono początek koszarowania 4 maja, a pierwsze mecze 27 lub 28 maja. I również, tak jak w Polsce, jako pierwsze mają wrócić mecze krajowego pucharu. Cztery dni przed skoszarowaniem wszyscy uczestnicy mają przejść podwójne testy na koronawirusa, a ci piłkarze, którzy już chorowali, zostaną poddani szczegółowym badaniom serca i układu oddechowego. Pierwszy tydzień po skoszarowaniu to będą zajęcia indywidualne, drugi w grupkach, trzeci drużynowe. I już wiadomo, że będzie przynajmniej jeden bardzo głośny krytyk tego planu, prezes Brescii Massimo Cellino. On już od tygodni zniechęca do dokańczania sezonu Serie A. Teraz ogłosił, że u niego też zdiagnozowano koronawirusa.

Spory dotyczą każdej ligi, nawet niemieckiej, która wydawała się być liderem jeśli chodzi o powrót do grania, i w której kluby organizują treningi w małych grupkach już od dwóch tygodni. Niemcy zakładali powrót 2 lub 9 maja, ale ten powrót napotyka przeszkody.  I opór np. niektórych grup kibicowskich, które w wydanym komunikacie nazwały pośpiech w dokańczaniu sezonu „kpiną z reszty społeczeństwa” i marnowaniem wysiłków służby zdrowia. Na czwartek zaplanowana jest narada klubów Bundesligi, a złą informacją dla nich jest to, że dopiero 30 kwietnia rząd federalny ma ogłosić nowy pakiet decyzji, w tym tych, które mogą dotyczyć sportu. Podczas poprzedniej narady rządu z władzami landów na Bundesligę, jak powiedział premier Bawarii, zabrakło czasu. A trzeba pamiętać, że regulacja na poziomie federalnych nie załatwi wszystkiego, każdy  z landów może wprowadzić swoje regulacje, komplikujące powrót Bundesligi.

Przeczytaj też:

Pobierz aplikację Sport.pl LIVE na Androida i na iOS-a

Sport.pl LiveSport.pl Live .


 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.