Ekstraklasa wróci do treningów jeszcze w kwietniu, a wznowi grę na przełomie maja i czerwca?

Otwarcie boisk na treningi od 27 kwietnia, pełne przygotowania od 10 maja i powrót ekstraklasy 29 maja lub 6 czerwca, a wcześniej co najmniej dwa testy na koronowirusa u każdego piłkarza i członka sztabu - taki jest dziś, jak wynika z informacji Sport.pl, prawdopodobny scenariusz dla ligi.

27 kwietnia - pierwsze treningi na boiskach, raczej indywidualne, w turach, a nie w grupach. Potem treningi w grupach, coraz liczniejszych. Przed nimi pierwsze testy na koronawirusa u piłkarzy i członków sztabów. 10 maja – powrót do pełnych treningów, z kontaktem fizycznym i wślizgami. Potem blisko trzytygodniowe przygotowania, druga runda testów i 29 maja pierwsze mecze. Tak ma wracać do pracy Ekstraklasa, w najbardziej optymistycznym wariancie. Jeśli będzie  w tych planach tygodniowy poślizg i pierwsze mecze przesuną się na 6 czerwca, terminarz też nie będzie jeszcze zagrożony. Ale przygotowania klubów do powrotu muszą się i tak zacząć już w najbliższym tygodniu.

Od teraz w klubach - samoizolacja i raportowanie o stanie zdrowia

Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział w czwartek, że Ekstraklasa nie wróci wcześniej niż za miesiąc a warunki jej powrotu zostaną najpierw zatwierdzone przez ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, na podstawie planu przedstawionego przez Ekstraklasę SA  w porozumieniu z PZPN. Ale pierwszą część tego planu, czyli domową izolację piłkarzy i regularne raportowanie o ich zdrowiu, Ekstraklasa może i powinna zacząć już od poniedziałku 20 kwietnia. Wtedy w klubach kończy się przerwa świąteczna dla piłkarzy. Treningi na boiskach są jeszcze wykluczone przez co najmniej tydzień. Jest nadzieja że ministerstwo sportu wywalczy zgodę na zajęcia – początkowo w małych grupkach – od 27 kwietnia. To jest bardzo optymistyczne założenie. Ale ewentualny poślizg akurat w tym punkcie i tak ma teraz mniejsze znaczenie. Bo żeby wrócić do kopania piłki, nawet w małych grupkach, zawodnicy i członkowie sztabów muszą się najpierw poddać dość rygorystycznie przestrzeganej samoizolacji (a zawodnicy, którzy wyjechali na święta za granicę: pełnej dwutygodniowej kwarantannie), a potem przejść test na koronawirusa. Podczas tego etapu samoizolacji piłkarze mają ograniczyć kontakty do niezbędnego minimum i zdawać regularne raporty o swoim zdrowiu. Niewykluczone, że za pomocą specjalnej aplikacji, którą może udostępnić Legia Warszawa.

Zobacz wideo Sportowa rozmowa dnia. Z Tomaszem Pasiecznym - skautem Arsenalu , rozmawia Dawid Szymczak

Co najmniej dwie rundy testów genetycznych na koronawirusa u piłkarzy i członków sztabów. 

Jak wynika z informacji Sport.pl, w protokole powrotu do gry, opracowanym przez grupę roboczą Esktraklasy SA, kierowaną przez Tomasza Zahorskiego z Legii, założono co najmniej dwie rundy testów u osób zaangażowanych w rozgrywki ligowe: pierwszy test przed powrotem do treningów w grupach, a drugi przed pierwszym oficjalnym meczem. Mowa o testach genetycznych, najbardziej wiarygodnych, z próbki wymazu. Jeśli miałyby być używane również testy szybkie, z krwi, to dopiero w późniejszej fazie. Ale preferowane są jednak genetyczne.

Ten protokół, opracowywany od około trzech tygodni, będzie też zapewne obowiązywał w rozgrywkach I ligi, organizowanych przez PZPN. Związkowi spodobał się plan Ekstraklasy. W piątek jeden z autorów protokołu, profesor Krzysztof Pawlaczyk ze sztabu medycznego Lecha Poznań (ceniony nefrolog), przedstawiał te pomysły swoim kolegom z Komisji Medycznej PZPN. W grupie roboczej oprócz Tomasza Zahorskiego i profesora Pawlaczyka są też m.in. doktor Piotr Żmijewski z Legia Lab (to stamtąd pochodziło pierwsze opracowanie planu powrotu, które dało początek grupie roboczej), dyrektor sportowy Wisły Płock Marek Jóźwiak, dyrektor sportowy Arki Gdynia Antoni Łukasiewicz.

Kto zapłaci za testy? Sporna kwestia, a kwota będzie znacząca

Do ustalenia pozostaje jeszcze najbardziej sporna kwestia: kto zapłaci za testy. Związek oczekuje, że kluby. A kluby – że związek, skoro dostał od nich gotowy do wykorzystania protokół powrotu. Koszty będą znaczące, ale konkretną kwotę trudno dziś oszacować, bo sytuacja ciągle się zmienia: dostępność testów, ich ceny. To zresztą dotyczy większości punktów tego planu: skoro rząd właściwie co tydzień zmienia warunki stanu epidemii, to zmieniać się muszą też plany i warianty powrotu. I tak np. rozważana jeszcze do niedawna pierwsza data możliwego wznowienia gry, czyli 22 maja, dziś już jest właściwie nieaktualna. Zmienić się też mogą szczegóły rygoru testowania, czy procedury zakupu testów – najkorzystniejszą byłoby jakieś odgórne porozumienie Ekstraklasy z siecią laboratoriów, ale protokół opiera się raczej na rekomendacjach, a nie narzucanych rozwiązaniach – oraz warunki rozgrywania meczów. Te ostatnie na razie nie zostały rozpisane bardzo szczegółowo, bo nikt nie wie, jaka będzie sytuacja epidemiczna na przełomie maja i czerwca. Założenia wstępne mówią o dezynfekcjach pomieszczeń, o takiej organizacji poruszania się na stadionie, by piłkarze, sędziowie, członkowie sztabu jak najrzadziej musieli dotykać klamek, włączników itp. Nie zmieni się natomiast najważniejszy warunek powrotu: to rząd zapala zielone światło i to on może je zgasić, jeśli uzna, że tak będzie rozsądniej.

Więcej o: