Reprezentacja Polski przegrała z Austrią 1:3 i pozostaje jej już tylko cień szansy, że wyjdzie z grupy. W tabeli grupy D mamy zero punktów i zajmuje ostatnie czwarte miejsce. Triumf Austriaków w 78. minucie przypieczętował Marko Arnautović, który wykorzystał rzut karny. Problem w tym, że turecki sędzia Halil Umut Meler popełnił straszny błąd i w ogóle nie powinien go dyktować.
Sytuację sprokurowali nasi obrońcy. Najpierw Paweł Dawidowicz przegrał główkę z Arnautoviciem, a chwilę później Jan Bednarek dał się urwać z piłką Marcelowi Sabitzerowi. Ten wpadł w pole karne i stanął sam na sam z Wojciechem Szczęsnym. - To jest ten rzut karny, którego nie było, ale to jest konsekwencja błędu Dawidowicza, który niepotrzebnie na linii środkowej idzie w walkę wręcz z Arnautoviciem, zamiast zostawić go i się wycofać - analizował w studiu TVP Sport Artur Wichniarek.
Dlaczego karnego być nie powinno? Jak widać na nagraniach, Wojciech Szczęsny wcale nie dotknął pomocnika Austriaków. To on sam podskoczył przed naszym bramkarzem i kopnął go w twarz, po czym padł na murawę, domagając się jedenastki. Sędzia dał się nabrać. Wskazał na wapno, a naszemu bramkarzowi pokazał żółtą kartkę.
W studiu TVP Sport o tę sytuację pytany był także Łukasz Piszczek. Były obrońca naszej kadry również twierdził, że Szczęsny nie popełnił faulu, wręcz przeciwnie, zachował się wzorowo. - Szukał kontaktu Sabitzer. Wojtek fajnie uciekł z rękami. Niestety Sabitzer poszukał i trafił go w głowę, a sędzia zdecydował się na podyktowanie rzutu karnego - wytłumaczył.
Błąd arbitra nie miał jednak tak wielkiego znaczenia. Co prawda karnego wykorzystał Arnautović i ustalił wynik, ale już wcześniej Polacy przegrywali 1:2 po golach Traunera i Baumgartnera. Jedynym trafieniem dla Polski popisał się Krzysztof Piątek.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Komentarze (22)
Piszczek i Wichniarek aż grzmią o kompromitacji sędziego!