Wybór Czesława Michniewicza na selekcjonera reprezentacji Polski mocno podzielił środowisko piłkarskie. Mało kto podważał kompetencje trenerskie byłego trenera m.in. Legii czy Lecha. Głównym zarzutem wobec Michniewicza były jego bliskie relacje z Ryszardem "Fryzjerem" Forbichem, który był szefem tzw. piłkarskiej mafii.
"To dzień hańby dla polskiej piłki" - pisał Szymon Jadczak tuż po nominacji Michniewicza. I zapowiedział, że zrobi własne śledztwo na ten temat. Po kilku miesiącach zaprezentował efekty swojej pracy.
"Przy 11 meczach, w których Czesław Michniewicz prowadził Lecha Poznań, doszło do korupcji lub próby korupcji. W tym okresie trener godzinami rozmawiał z szefem piłkarskiej mafii Ryszardem Forbrichem, który te mecze ustawiał" - zaczął swój reportaż Jadczak.
Reportaż "Wirtualnej Polski" powstał na podstawie analizy ponad 60 tysięcy stron akt. Jadczak ustalił 591 kontaktów telefonicznych Forbricha z Michniewiczem w okresie 1 lipca 2003 - 12 lipca 2005, choć powszechnie mówiło się o 711 połączeniach.
"Relacja Michniewicza z szefem piłkarskiej mafii była w tym okresie wyjątkowo intensywna. Bywały dni, gdy dzwonili do siebie ponad 20 razy. W sumie przegadali ponad 27 godzin. Tylko dwie inne osoby kontaktowały się częściej z Fryzjerem. Obie skazano za korupcję w piłce" - pisze Jadczak.
Jadczak opisuje szczegółowo mecze, które zostały sprzedane, a brały w nich udział drużyny Michniewicza. Wspomina np. o spotkaniu z 22 maja 2004 r., gdy Lech Poznań nieoczekiwanie przegrał na wyjeździe 0:1 z klubem Świt Nowy Dwór Mazowiecki.
"Co z tego, że Lech miał już prawie Puchar Polski, skoro nie miał pieniędzy, a zaległości wobec piłkarzy rosły. Ale Fryzjer na to też miał rozwiązania. Jednym z klubów, którym się wtedy także opiekował, był Świt Nowy Dwór Mazowiecki. (...) W sumie Fryzjer przy ustawianiu tego meczu posługiwał się sześcioma różnymi telefonami. Czesław Michniewicz dzwonił lub odbierał połączenia z trzech z nich, dwa z nich służyły Fryzjerowi tylko do działań związanych z ustawianiem meczów. (...) Lech, zgodnie z umową, przegrał ze Świtem (0:1). Michniewicz podczas niedawnej wizyty w Kanale Sportowym u przyjaciela, dziennikarza Krzysztofa Stanowskiego zapewniał, że nie miał pojęcia o pieniądzach przyjętych przez Lecha za ten mecz. Wyjaśniał, że wbrew temu, co twierdzili śledczy, wcale nie wystawił rezerwowego składu. Nie wspomniał jednak o tym, że trzech piłkarzy, którzy sprzedali ten mecz (Reiss, Kryger, Wójcik), grało pełne 90 minut. No i nie wytłumaczył, o czym właściwie rozmawiał przy okazji tego meczu z Fryzjerem. A były to łącznie 23 połączenia w ciągu trzech dni, trwające w sumie 77,5 minuty. Większość z nich inicjował Michniewicz" - informuje Jadczak.
W podobny sposób jest opisanych dziesięć innych meczów.
Jadczak odrzuca plotkę, która mówiła o tym, że Michniewicz został "małym świadkiem koronnym". Znajduje inny powód. - Śledczy do rozmowy z Michniewiczem nie byli właściwie przygotowani. Nie mieli pod ręką bilingów, nagrań z podsłuchów, zeznań innych świadków. Nie zadali wielu pytań, o które aż się prosiło - pisze Jadczak.
Na końcu artykułu pojawiają się pytania, które zadał Michniewiczowi, oraz odpowiedzi selekcjonera. Michniewicz często odpowiada, że "od tamtych połączeń mija 18 lat, więc nie pamięta, o czym dokładnie rozmawiał". Selekcjoner dodaje też, że często rozmawiał z "Fryzjerem", ale nie był on wtedy oskarżony, a poza tym nigdy nie nakłaniał trenera do złamania prawa.
Cały reportaż przeczytacie TUTAJ.