Nokaut w hicie 'polskiej grupy'. Gol za golem. Belgia nie wiedziała, co się dzieje

Szok w Brukseli. W meczu 1. kolejki Ligi Narodów Belgia została zdemolowana przez Holandię aż 1:4. Dwa gole dla gości strzelił Memphis Depay, a po jednym dołożyli Steven Bergwijn i Denzel Dumfries. W doliczonym czasie gry honorową bramkę dla gospodarzy zdobył Michy Batshuayi. Dzięki tak wysokiej wygranej Holendrzy objęli prowadzenie w "polskiej" grupie A4.

Choć pierwszym liderem grupy A4 Ligi Narodów, po środowym zwycięstwie nad Walią 2:1, została reprezentacja Polski, to dopiero w piątek do gry włączyli się faworyci grupy. To właśnie Belgowie i Holendrzy teoretycznie powinni stoczyć ze sobą walkę o zwycięstwo i awans do turnieju finałowego. W piątkowy wieczór te zespoły zagrały ze sobą na stadionie Króla Baudouina I w Brukseli, w obecności 50 tysięcy kibiców. Choć Kevin de Bruyne zasugerował niedawno, że Liga Narodów to rozgrywki praktycznie towarzyskie, to odpuszczania w tych "derbach Beneluksu" nie było, a obaj trenerzy posłali do boju niemal najsilniejsze zestawienia. 

Zobacz wideo Analizujemy: czy Grabara popełnił błąd? "Zagubieni w trójkącie bermudzkim"

Szok w Brukseli. Belgia zdemolowana przez Holandię

Spotkanie, które z trybun oglądał selekcjoner reprezentacji Polski Czesław Michniewicz, rozpoczęło się bardzo spokojnie. Pierwszą sytuację stworzyli sobie w 13. minucie gospodarze, gdy Timothy Castagne dopadł do bezpańskiej piłki w polu karnym i huknął w spojenie słupka z poprzeczką bramki przeciwnika. Po chwili z kilkunastu metrów nieznacznie pomylił się Kevin de Bruyne.

Później jednak na stadionie w Brukseli zaczęli dominować Holendrzy. Zaczęło się od sytuacji sam na sam Stevena Berghuisa z Simonem Mignoletem, z którego zwycięsko wyszedł belgijski bramkarz. Minutę później minimalnie obok słupka uderzył z 15 metrów Memphis Depay. 

W 20. minucie gospodarze doznali poważnego osłabienia - po starciu z Nathanem Ake Romelu Lukaku ucierpiał na tyle poważnie, że kilka minut później musiał opuścić boisko. 

Tymczasem Holendrzy podkreślali swoją dominację kolejnymi uderzeniami. Najpierw centymetry obok słupka uderzył Daley Blind, a po chwili szczęścia spróbował zza pola karnego Steven Berghuis, ale posłał piłkę nad poprzeczką. W odpowiedzi z rzutu wolnego Kevin de Bruyne nie zdołał zaskoczyć Jaspera Cillessena. 

Na pięć minut przed końcem pierwszej połowy Holendrom wreszcie udało się wyjść na prowadzenie. Po podaniu Frenkiego de Jonga potężny i bardzo precyzyjny strzał z 25 metrów oddał Steven Bergwijn i tym razem Simon Mignolet musiał skapitulować i wyciągać piłkę z siatki. 

W kolejnej akcji hiszpański sędzia Sanchez Martinez podyktował rzut karny dla gości, ale powtórki jasno pokazały, że dośrodkowanie Denzela Dumfriesa trafiło w twarz, a nie rękę Timothy'ego Castagne'a, a wideoweryfikacja zakończyła się jedyną możliwą decyzją, czyli anulowaniem jedenastki. Do przerwy jednak to Holandia prowadziła w Brukseli 1:0. 

To było jednak tylko wstęp do tego, co miało wydarzyć się w drugiej połowie. Już w 51. minucie po wspaniałym prostopadłym podaniu Stevena Berghuisa sytuację sam na sam z bramkarzem rywala wykorzystał Memphis Depay i było 0:2. 

Tuż po godzinie gry Holendrzy strzelili trzeciego gola. Tym razem Berghuis zdecydował się na strzał z dystansu, do odbitej przez Mignoleta piłki dopadł Daley Blind i wyłożył ją na pustą bramkę Denzelowi Dumfriesowi, który tylko dopełnił formalności. 

Belgowie też mieli swoje sytuacje, ale Jan Vertonghen i Leandro Trossard nie byli w stanie pokonać Jaspera Cillessena. Tymczasem Holendrom wciąż było mało. W 65. minucie świetne długie podanie posłał Virgil van Dijk, a Blind zaliczył drugą w tym meczu asystę zgrywając piłkę głową do Memphisa Depaya. Napastnik Barcelony z kolei po raz kolejny okazał się lepszy od Mignoleta i po chwili mógł się cieszyć ze swojego drugiego trafienia w piątkowy wieczór. 

Przy wyniku 0:4 Holendrzy nieco się cofnęli i to starali się wykorzystać rozbici gospodarze. Jasper Cillessen obronił bardzo groźne uderzenia z dystansu Kevina de Bruyne i Driesa Mertensa, a gdy do siatki trafił Timothy Castagne, dobijając strzał Michy'ego Batshuayiego, gol nie został uznany, gdyż Batshuayi był na minimalnym spalonym. Pech Belgów trwał dalej, gdy dobre podanie w pole karne dostał Mertens i z ostrego kąta obił słupek bramki przeciwnika. 

Gospodarzom ostatecznie udało się zdobyć bramkę honorową, gdy w doliczonym czasie gry po miękkiej wrzutce Toby'ego Alderweirelda z bliska do siatki trafił Michy Batshuayi.

Belgia ostatecznie przegrała na własnym stadionie z Holandią aż 1:4 i to "Oranje" objęli prowadzenie w tabeli "polskiej" grupy A4 Ligi Narodów. Kolejne mecze oba zespoły rozegrają w środę 8 czerwca. Belgowie zmierzą się w Brukseli z Polską, z kolei Holendrzy zagrają w Cardiff z Walią. 

Więcej o: