Był taki czas, gdy reprezentacja Bułgarii należała do topu europejskich kadr. W latach 90' "złote pokolenie" piłkarzy z tego kraju zajęło czwarte miejsce na mundialu w USA w 1994 roku, a dwa lata później wywalczyło pierwszy w historii państwa awans na Euro. Liderem tamtej drużyny był rzecz jasna laureat Złotej Piłki za rok 1994, były gwiazdor FC Barcelony Christo Stoiczkow. Jednak i tacy gracze jak pomocnik Jordan Leczkow (m.in. HSV Hamburg i Olympique Marsylia), czy Krasimir Bałykow (Sporting Lizbona, VFB Stuttgart) potrafili pokazać wiele dobrego.
Jednak XXI wiek to dla bułgarskiej piłki smutna historia (ostatni raz na wielkiej imprezie grali w 2004 roku, gdy na Euro odpadli w fazie grupowej), która w ostatnich latach stała się wręcz koszmarna. Podczas ubiegłorocznych eliminacji do Euro 2024 Bułgarzy zupełnie się skompromitowali, zajmując ostatnie miejsce w grupie nawet za Litwą czy Czarnogórą. Mało tego, nie wygrali ani jednego meczu, czterokrotnie remisując i tyle samo razy przegrywając. Obecnie rywalizują w Dywizji C Ligi Narodów i wcale nie jest dużo lepiej, a to, co zrobili we wtorkowy wieczór 15 października, to po prostu żenada.
Bułgarzy zagrali w Belfaście z Irlandią Północną, czyli zespołem o w gruncie rzeczy podobnej sile. W ostatnim notowaniu rankingu FIFA Wyspiarze byli osiem miejsc wyżej niż kadra bułgarska (73. miejsce vs 81.). We wrześniu w Płowdiwie Bułgarom udało się nawet z nimi wygrać 1:0. Jednak na wyjeździe sprawy przybrały zupełnie inny obrót. Irlandia Północna nie pokonała rywali. Ona ich po prostu zniszczyła.
Już do przerwy było 3:0 po dwóch golach Isaaca Price'a, a także samobójczym trafieniu Dimitara Mitowa. Dodatkowo rzutu karnego dla Bułgarów nie wykorzystał Kirił Despodow. W drugiej połowie gospodarze dorzucili jeszcze dwa trafienia, a jedno anulował im VAR, ostatecznie wygrywając 5:0 (na środku obrony zagrał Simeon Petrow ze Śląska Wrocław).
Totalne rozbicie bułgarskiego zespołu, który w czterech meczach Dywizji C ma tylko to jedno zwycięstwo z Irlandczykami. Poza tym remisował bezbramkowo z Białorusią oraz Luksemburgiem. Ma tym samym pięć punktów, czyli trzy przewagi nad ostatnimi Luksemburczykami i wciąż musi walczyć o utrzymanie w Dywizji C w listopadzie, gdy zmierzy się z nimi na wyjeździe, a także u siebie z Białorusią.
Ostatni zespół w grupie albo spadnie od razu (jeśli znajdzie się w dwójce najgorszych drużyn z ostatnich miejsc w grupach Dywizji C), albo zagra w barażach z którymś z zespołów z drugich lokat w Dywizji D (jeśli będzie w tej "lepszej" dwójce z ostatnich miejsc). Oczywiście Bułgarzy nadal mogą też wywalczyć awans do Dywizji B, bo do prowadzącej Irlandii Północnej tracą tylko 2 pkt. Pierwsze miejsce daje bezpośredni awans, a drugie grę w barażach, z którymś z trzecich drużyn w Dywizji B. Łatwo jednak nie będzie, biorąc pod uwagę, że przez ostatnie dwa lata Bułgarzy wygrali... trzy mecze (Irlandia Północna we wrześniu, Tanzania w marcu 2024 roku i Cypr w listopadzie 2022).
Komentarze (10)
Europejska reprezentacja na absolutnym dnie. To już przesada