W 2014 r. PZPN podpisał umowę z firmą Ustronianka, która została sponsorem reprezentacji Polski. Wtedy federacja miała wypłacić 1 mln złotych spółce Osttair zajmującej się energetyką wiatrową w ramach prowizji. Umowa była podpisana przez Macieja Sawickiego, ówczesnego sekretarza generalnego PZPN. W listopadzie 2022 r., w przededniu meczu z Meksykiem Sawicki został zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne."Z korupcją nie mam i nigdy nie miałem nic wspólnego. Zarzuca mi się natomiast wyrządzenie szkody finansowej PZPN. Uważam to za całkowity absurd" - pisał Sawicki w oświadczeniu.
"Jedyne, co zrobiłem, to w ramach pełnionej funkcji podpisałem kontrakt, dzięki któremu związek zarobił duże pieniądze i wyłącznie to wynika z materiału dowodowego" - dodał były sekretarz PZPN. "Maciek? Uczciwy, porządny, kompetentny, profesjonalny, szczery, ambitny. Dla mnie to pomyłka. Uczciwi ludzie zasługują na oklaski i wyróżnienia, a nie szykany" - pisał Zbigniew Boniek, były prezes PZPN, reagując na sprawę związaną z Sawickim.
- Dla mnie to jest jakiś odgrzewany kotlet i nie bardzo wiem, o co chodzi. Przede wszystkim muszę powiedzieć jedną rzecz: sam wybrałem, sam wziąłem do siebie Macieja jako sekretarza generalnego i wiem doskonale, że to jest człowiek uczciwy, dobry, profesjonalny. W ogóle nie wiem, o co chodzi w jakiejś aferze melioracyjnej - dodawał aktualny wiceprezes UEFA w rozmowie z TVN24. W marcu br. Boniek wezwał Prokuratora Krajowego Dariusza Korneluka do przeprosin wobec Sawickiego.
Finalnie prokuratura zastosowała wobec Sawickiego poręczenie majątkowe w wysokości 250 tys. złotych oraz dozór policyjny. Teraz Boniek znów odnosi się do tej sprawy.
Boniek rozmawiał z TVP Sport przed wrześniowymi powołaniami do reprezentacji Polski na Ligę Narodów. Były prezes PZPN postanowił obszernie wyjaśnić, o co chodzi w całej sprawie i jaka jest jego rola w niej. - W 2014 r. budowaliśmy grupę sponsorską związku. Chodziło o to, aby jak najwięcej firm inwestowało w polską piłkę. PZPN był i od zawsze jest związany umową przedstawicielską, co powodowało, że jedna z agencji posiadała prawo do 15 proc. wartości każdego kontraktu. Przed objęciem przeze mnie funkcji prezesa procent ten był wyższy - rozpoczął.
- W 2014 r. przyszedł do mnie przedstawiciel zarządu PZPN i powiedział, że ma chętnego na wykup jednego z pakietów sponsorskich federacji. Zastrzegł, że chce prowizję, jeżeli wynikiem jego pracy dojdzie do zawarcia lukratywnego kontraktu. Wysłuchałem go i odesłałem do Maćka, żeby dogadali szczegóły. Przedstawiciel zarządu, który dzięki swojej pracy pozyskał sponsora dla PZPN, dostał od tej umowy prowizję, która była rynkowa, a nawet niższa. PZPN zyskał na umowach sponsorskich, zapłacenie członkowi zarządu prowizji było dotrzymaniem umowy - dodał Boniek.
- 10 września 2020 r. CBA weszło do siedziby PZPN i m.in. do mieszkania Maćka Sawickiego, w którym była trójka małych dzieci. Wynieśli tony dokumentów i umów. Dwa lata później Maćka zakuli w kajdanki i przesłuchiwali, trzymając go 48 godzin. Do PZPN wprowadzili CBA. Wszystkie działania prokuratury, CBA, kosztowały mnóstwo pieniędzy, według mnie poszły na to miliony złotych. Nie znaleźli niczego. Teraz znowu robią coś na siłę, by bronić się przed zarzutami, że zmarnowali publiczną kasę. Uczepili się umowy z jednym ze sponsorów, a dokładnie umowy na pośrednictwo. A sprawa jest czysta jak łza - wyjaśnia.
- Sprawa dotyka Maćka, byłego sekretarza generalnego PZPN, a to jeden z najuczciwszych ludzi, jakich poznałem. W życiu nie zrobił niczego, za co można by mu postawić jakikolwiek zarzut. A jednak zrobiono to. Został zatrzymany na zlecenie prokuratury przez CBA w sprawie czystej jak łza. Według mnie miało to i ma wymiar wyłącznie polityczny. Wiadomo, że nigdy nie byłem zwolennikiem partii, która rządziła krajem przez ostatnie osiem lat. Gdyby na igrzyskach przyznawano medale za głupotę, wystawiając niektórych polityków, nasz dorobek byłby okazalszy - komentuje Boniek.
Jaka jest w tym rola Bońka? - Na wrzesień przez prokuratora z poprzedniego nadania zostałem wezwany do Szczecina na przesłuchanie w sprawie, która toczy się od ponad czterech lat i jest całkowicie polityczna. Przez cztery lata nikt nie chciał mnie słuchać, osobiście uważam, że chciano zrobić przedstawienie. Teraz kiedy władza się zmieniła, napisałem pismo przez adwokata, że chciałbym wypowiedzieć się w tej sprawie. We wrześniu stawię się w Szczecinie i spojrzę panu prokuratorowi w oczy. Aby nie było hucpy, skierowałem pismo do prokuratora krajowego, by objął sprawę nadzorem - podsumował Boniek.