Barcelona na lodzie

Barcelona przegrała w sobotę z Osasuną i choć Real odskoczył już na 10 punktów, utrata możliwości walki o mistrzostwo jest dobrą wiadomością dla drużyny Pepa Guardioli.

Zabawy z piłką - czytaj blog autorki ?

"Uderz pierwszy, uderz mocno! I wal ile wlezie!" - to zasada głoszona przez jednego z brytyjskich admirałów, wyraźnie zaadoptowana została w sobotę przez zawodników Jose Luisa Mendilibara. Od początku rzucili się na, próbującą utrzymać się na nogach obronę Barcelony. Zmasowany atak przyniósł im dwa gole już w pierwszej połowie. Żaden zespół w lidze w erze Guardioli nie prowadził jeszcze z Barceloną różnicą dwóch bramek do przerwy. Huragan Osasuna rozpętany przy - 3 stopniach Celcjuasza i pokryte lodem boisko sprawiły, że chwilami gra Barcelony przypominała kabaret, a kibice z niedowierzaniem przecierali oczy, bo Osasuna grała, jak chciała.

Choć Pep Guardiola i zawodnicy przed meczem powtarzali, że walki o ligę nie zamierzają odpuszczać, trudno w to uwierzyć patrząc na skład, który wybiegł w sobotę na boisko. Zaskoczeniem było wystawienie przez trenera w środku pola Sergi Robeto, który wraz z Thaigo miał kreować grę Barcelony. Eksperyment naprawdę odważny. Na ławce pozostali Xavi, Iniesta i Fabregas. I był to wielki błąd. Już w pierwszej połowie Osasuna opanowała środek pola, a młodzi zawodnicy Blaugrany nie potrafili im przeciwstawić się. Brakowało doświadczonego zawodnika, który uspokoiłby grę, a następnie narzucił przeciwnikowi barceloński styl. Brakowało tez Leo Messiego, którego przez lupę można było szukać wśród zawodników Barcelony.

Sytuacja odwróciła się w drugiej połowie, gdy Barcelona przeszła na system 3-4-3, a do gry weszli rezerwowi Cuenca i Tello. Obaj rozruszali skrzydła Blaugrany. Po asyście tego pierwszego padł gol, a po strzale drugiego piłka po raz drugi wylądowała w bramce przeciwnika. Grą bardzo dobrze zaczął dyrygować znakomity w drugiej połowie Thiago, a Sergi Roberto zatrybił, aż miło. W głąb boiska cofnął się Messi, przyniosło drużynie korzyści, to po podaniu Argentyńczyka Tello prawie strzelił gola. Prawie. W drugiej części mecz na swoją pozycję wrócił Javier Mascherano, który kolejny raz pokazał, że to on, a nie Pique, jest w tej chwili kandydatem do gry na środku obrony w pierwszej drużynie. Właśnie Katalończyk zawinił przy trzech golach, które strzelili zawodnicy Osasuny.

Barcelona po raz kolejny straciła punkty, prowadzący w lidze Real nie zawiódł i jego przewaga urosła do 10 punktów. Paradoksalnie jednak tak duża strata punktowa na tym etapie rozgrywek jest korzystna dla Blaugrany. Jeszcze przed meczem z Osasuną złudna wydawała się możliwość odrobienia siedmiu punktów do świetnego Realu. Następne ligowe kolejki będą okazją do ogrywania młodych zawodników, jak wspomniani Tello, Cuenca, czy inne skarby z La Masi. Ważne też będzie zwycięstwo z Realem na Camp Nou, które wydaje się być ligowym obowiązkiem dla Katalończyków.

Obecnie celem numer jeden są rozgrywki Ligi Mistrzów. Wiadomo nie od dziś, że zawodnicy Guardioli mają problemy z motywacją, zwykłe ligowe mecze nie są już dla nich wyzwaniem, dlatego celem stanie się drugie z rzędu zwycięstwo w Champions League, a co za tym idzie - pokonanie Realu, rewanż za przegraną już ligę. Puchar Króla? Starcie z Athletic Bilbao dopiero w maju.

Zabawy z piłką - czytaj blog autorki ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.