Wraz z odejściem Victora Valdesa, Carlesa Puyola i Xaviego Hernandeza (niemal pewne) FC Barcelona traci aż trzech kapitanów. Nowym liderem katalońskiej szatni ma być Andres Iniesta, wspierany przez Leo Messiego, Sergio Busquetsa i Gerarda Pique. Lista potencjalnych następców dotychczasowych kapitanów wzbudza w fanach "Blaugrany" niepokój. Bo funkcja ochroniarzy barcelońskich mikrusów powinna przypaść charyzmatycznym wojownikom, zdolnym do ekstremalnych poświęceń.
Im bliżej do rozpoczęcia okresu przygotowawczego FC Barcelony, tym głośniej mówi się o tym, że Luis Enrique przewidział dla Javiera Mascherano rolę jednego z liderów swojego nowego projektu. Co ciekawe, pod koniec sezonu wydawało się, że Argentyńczyk opuści Camp Nou. Po meczu z Atletico Madryt (1:1, remis dał mistrzostwo "Rojiblancos") "Masche" powiedział: "Być może dla wielu z nas to było ostatnie spotkanie w barwach FC Barcelony". Uznano, że wychowanek River Plate Buenos Aires w pierwszej kolejności mówił o sobie. Niby nie można mu było zarzucić zbyt wiele, jednak od dwóch lat, występujący w "Blaugranie" na pozycji stopera piłkarz, notował spektakularne wpadki. Plotki o jego odejściu podsycały kolejne nazwiska, jakie w katalońskiej prasie przewijały się w kontekście ewentualnych transferów "Dumy Katalonii".
Tymczasem na początku czerwca "Masche" przedłużył kontrakt z FC Barceloną do 2018 roku. Okazało się, że Luis Enrique chce przesunąć "Szefunia" na jego nominalną pozycją defensywnego pomocnika, aby Busquets miał solidnego konkurenta do miejsca w pierwszym składzie. Patrząc na mundialowe popisy Argentyńczyka, wydaje się to właściwym zabiegiem. Od początku turnieju "Masche" zachwyca skutecznością odbiorów, dokładnością krycia i precyzją podań. Jest piłkarzem, który wymienił najwięcej zagrań i przechwycił największą ilość futbolówek. Doskonale asekuruje linię obrony, umiejętnie również wspomaga ofensywę. Kwintesencją jego gry na mistrzostwach świata był półfinałowy bój z Holandią. 8 odbiorów, 13 przerzutów, ani jednego faulu i kluczowa interwencja na Arjenie Robbenie. 30-latek był po prostu wszędzie.
Imponujący jest również mentalny wpływ Argentyńczyka na kolegów z zespołu. Telewizyjne kamery niemal nieustannie rejestrują sytuacje, w których Mascherano pokrzykuje, mobilizuje, podpowiada i zachęca do dalszych wysiłków. Przed dogrywką w meczu ze Szwajcarią (0:0, d. 1:0) "Szefunio" miał powiedzieć do kolegów: "Mam dosyć tego gówna i gównianych meczów. Musimy to wygrać". Z kolei kiedy Sergio Romero sposobił się do obrony rzutów karnych egzekwowanych przez Holendrów, wychowanek River podszedł do bramkarza "Albicelestes" i przekonywał go, że dzisiaj zostanie bohaterem. Udało się. Romero zatrzymał "Oranje", dając Argentynie finał mundialu.
Dla Mascherano mecz z Holandią miał szczególny smak. Wśród kadrowiczów Alejandro Sabelli to właśnie "Szefunio" ma na swoim koncie najwięcej występów w narodowej kadrze. W środę zaliczył 103. mecz w barwach "Albicelestes". Od debiutu z 2003 roku 30-latek wywalczył z Argentyną dwa złote medale olimpijskie, ale nigdy nie odniósł sukcesu na arenie seniorskiej. Być może dlatego po koszmarnym zderzeniu głową z Georginio Wijnaldumem wrócił na boisko, mimo że chwilę wcześniej leżał na murawie niemal nieprzytomny.
Przygodę z futbolem Mascherano zaczynał w ... dwóch klubach jednocześnie - Ceramica San Lorenzo i Barrio Vila. Kiedy miał 14 lat Jorge Solari zaprosił go do słynnej szkółki Renato Cesarini w Rosario. Po chwili reprezentował już barwy wielkiego River. Dziś jest jednym z najwybitniejszych piłkarzy w historii "Albicelestes". I walczakiem, który nigdy nie przestaje wierzyć.
Komentarze (0)
Niemcy - Argentyna. "Mam dosyć gównianych meczów", czyli rządy "Szefunia"
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy - napisz pierwszy z nich!