Zawodnik budował formę na mistrzostwa Polski w Bielsku-Białej. Jest jednak studentem AWF-u i na tydzień przed zawodami musiał pojechać na przewidziany w programie nauczania obóz. - To dwa tygodnie bez treningu. Słałem prośby o przełożenie tego wyjazdu, ale nic nie dało się zrobić, mimo że jeden z prodziekanów [dr hab. Mariusz Ozimek] jest prezesem naszego klubu - twierdzi skoczek.
Polski Związek Lekkiej Atletyki dał Starzakowi i trójce innych zawodników jeszcze jedną szansę podczas zawodów w Sosnowcu. Żadne z nich nie uzyskało minimum. Dla Starzaka to kolejna impreza, którą obejrzy w telewizorze. Wcześniej przeszkadzały mu kontuzje. - Tamte problemy mam już za sobą. Forma rosła do czasu tego wyjazdu. Trudno mi się pogodzić z tym, że zabraknie mnie na najważniejszej imprezie sezonu. Studiuję przecież na uczelni sportowej - przekonuje Starzak.
W środę przedstawiciele klubu nie odbierali telefonów. Oprócz prodziekana wydziału wychowania fizycznego w zarządzie AZS-u zasiada rektor uczelni prof. Andrzej Klimek oraz kilku innych jej przedstawicieli. - Zarówno dziekan, jak i jego zastępcy negatywnie odnieśli się do prośby Marcina. Nie tylko on prosił o to, by zaliczyć obóz w innej formie, i też spotkał się z odmową. Na mistrzostwa inni pojechali zupełnie nieprzygotowani. Jedynie Dariuszowi Kuciowi cudem udało się załapać na wyjazd do Barcelony naME - twierdzi Piotr Bora, trener Starzaka.
Skoczkowi pozostały starty w lidze lekkoatletycznej. - W przyszłym sezonie będę chciał bronić medali zdobytych na halowych ME i Uniwersjadzie - kończy Starzak.