Barack Obama może przejąć giganta. Zawrotne 4 miliardy dolarów

Barack Obama był już prezydentem Stanów Zjednoczonych, a wkrótce może znaleźć się za sterami jednej z najlepszych drużyn NBA ostatnich lat. Jak podaje dziennikarz Ben Simmons, słynny polityk jest zaangażowany w rozmowy na temat przejęcia Phoenix Suns.

Zespół Phoenix Suns wkrótce może zmienić właściciela. Klub chce sprzedać jego aktualny posiadacz, Robert Sarver. To następstwo skandalu, którego biznesmen stał się zdecydowanym antybohaterem. Niezależne śledztwo przeprowadzone przez NBA wykazało, że Sarver miał dopuszczać się skandalicznego zachowania. Wygłaszał mizoginistyczne i rasistowskie komentarze. Aż 320 pracowników klubu zeznawało w sprawie.

Zobacz wideo Jeremy Sochan jak Rodman! Czy Polak podbije NBA? Już przeszedł do historii

Barack Obama zasiądzie za sterami klubu NBA? Znalazł się w gronie inwestorów, którzy chcą przejąć Phoenix Suns

W efekcie NBA zawiesiła Sarvera na rok i nałożyła karę finansową w wysokości 10 milionów dolarów. Skompromitowany biznesmen we wrześniu postanowił sprzedać klub. Od zainteresowanych kupców oczekuje 4 miliardów dolarów. Jeśli dojedzie do transakcji za taką właśnie kwotę, będzie to najdroższa sprzedaż klubu w historii ligi. A z informacji dziennikarza Bena Simmonsa wynika, że są już chętni na klub z Arizony i to nie byle jacy.

Simmons, twórca portalu "The Ringer", w ostatnim odcinku swojego podcastu, w którym gościł też legendarny Charles Barkley, zdradził, że zainteresowany przejęciem Phoenix Suns jest Barack Obama. Były prezydent Stanów Zjednoczonych nie zamierza jednak zapłacić z własnej kieszeni, a ma być twarzą projektu, za którym stoi większa grupa inwestorów. 

- Słyszałem, że Obama jest członkiem jednej z grup zaangażowanej w kupno Suns. I mam wrażenie, że to jest facet, którego z radością uczyniliby (inwestorzy - przyp. red.) twarzą tego projektu - powiedział Simmons. 

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

Na te wieści z wielkim entuzjazmem zareagował wspomniany Charles Barkley, który spędził w Suns najlepszy czas swojej kariery. W 1993 roku został z klubem wicemistrzem NBA i MVP sezonu zasadniczego. - Jeśli prezydent Obama do mnie zadzwonił, do diabła, wchodzę w to. Mam tyle miłości i podziwu dla tego faceta - powiedział były koszykarz, który wcześniej w rozmowie zdradził, że także otrzymał propozycję stania się jednym z udziałowców klubu. Wypowiedzi Barkleya i Simmonsa można wysłuchać na nagraniu poniżej. 

Trudno się dziwić słowom Barkleya o podziwie dla Baracka Obamy. Były prezydent USA na przestrzeni lat dał się poznać jako prawdziwy fan koszykówki. Wiele razy można było go spotkać na meczach NBA, gościł też licznych przedstawicieli koszykówki w Białym Domu za swej kadencji. To właśnie on uhonorował m.in. Michaela Jordana Prezydenckim Medalem Wolności, najwyższym odznaczeniem cywilnym w USA.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.