- Atmosfera tutaj jest tak gęsta, że powietrze moglibyśmy kroić żyletką - mówił prowadzący, gdy na scenie pojawili się Amadeusz "Ferrari" Roślik i Arkadiusz Tańcula. To było jeszcze podczas ważenia i treningu medialnego. Później ta atmosfera jeszcze zgęstniała, podczas rozmowy z Michałem "Boxdelem" Baronem, kiedy "Ferrari" atakował Tańculę i wyciągał kolejne brudy z jego życia.
- Przekażcie tej k***, że nadchodzę - odgrażał się w piątek "Ferrari", czyli w tej chwili chyba najlepszy freak fighter w Polsce. A może nawet nie tyle najlepszy - bo techniką to akurat "Ferrari" nie grzeszy - ile najbardziej popularny. Na pewno największa gwiazda federacji Fame MMA.
W sobotę "Ferarri" znowu mierzył się w walce wieczoru. Ładunek emocjonalny był olbrzymi, choć sam początek walki dość spokojny. "Ferrari" próbował trafić Tańculę zamaszystymi ciosami. Pod koniec rundy udało mu się go obalić - w parterze szybko stracił pozycję, ale jakimś cudem zdołał wstać.
Druga runda też toczyła się w stójce. "Ferrari" kilka razy trafił mocno Tańculę, ale nie udało mu się go znokautować ani nawet powalić na deski. - On ledwo oddycha, nie ma tlenu, rozegraj to mądrze - podpowiadał przed trzecią rundą "Ferarriemu" Jacek Murański.
W trzeciej rundzie to jednak Tańcula mocno trafił "Ferrariego". Nie poszedł za ciosem, ale zapunktował jednym obaleniem. Walka potrwała na pełnym dystansie, a nawet dłużej, bo po trzech rundach obaj dalej okładali się pięściami. Interweniować musiała ochrona. Po dłuższej chwili sędziowie jednogłośnie uznali, że walkę na punkty wygrał Tańcula.
- Na pewno jeszcze spotkamy się sądzie, gdzie odpowie za te wszystkie pomówienia, więc niech już szykuje te pieniążki, które dostanie za tę walkę - zapowiedział Tańcula, a "Ferrari" dalej go wyzywał i dodał, że liczy na rewanż.
Komentarze (27)
Awantura po walce wieczoru na Fame MMA. Interweniowała ochrona. "Spotkamy się w sądzie"