• Link został skopiowany

Mamed Chalidow stawia jeden warunek, by zawalczyć na freakfightowej gali

- Jeżeli mam sprawdzić się ze sportowcem, zawodowcem, nie z jakimś freakiem, to tak. Jestem jak najbardziej gotów - mówił w podcaście Żurnalisty, Mamed Chalidow. Zawodnik KSW jednocześnie pozostał bardzo krytyczny w swoich ocenach gal freak fight.
Mamed Khalidov
Fot. Robert Robaszewski / Agencja Wyborcza.pl

Gale freakfightowe mają się bardzo dobrze i kuszą wielu celebrytów, czy sportowców, jak Artur Szpilka. Ewentualny występ takiego zawodnika, jak Mamed Chalidow byłby kolejny przyczółkiem do dyskusji, czy występy na takich imprezach są bardziej kuszące dla zawodowych przedstawicieli sportów walki.

Zobacz wideo Szpilka: Szybko zarobione siano i wracam do domu

"Jeśli mam walczyć z zawodowym sportowcem, to tak". Mamed Chalidow nie wyklucza występu na gali freak fight

Mimo otwartości na walkę w takiej federacji, to Chalidow pozostaje krytyczny wobec tych wydarzeń. W podcaście Żurnalisty mówił: "Tam jest zły przekaz. Możecie mnie skopać, hejtować, ale te konferencje. I wszyscy to oglądają. To wszystko oglądają dzieciaki. A sport był zawsze przykładem dyscypliny. Pozytywnym przykładem dyscypliny". Zdaniem legendy federacji KSW, tego typu gale oglądają dzieci, a nie dorośli ludzie. "My dzisiaj nie wychowujemy dzieci, a je chowamy" - zaznaczał Chalidow.

Dalej jednak nie wykluczał walki na gali freak fight: "Zawsze mówiłem, że jeżeli mam sprawdzić się ze sportowcem, zawodowcem, nie z jakimś freakiem, to tak. Jestem jak najbardziej gotów. Chodzi mi po prostu o to, że nie będę walczył z człowiekiem, który nie stanowi dla mnie wyzwania".

Więcej takich informacji znajdziesz na Gazeta.pl

Ostatni raz Mamed Chalidow walczył w oktagonie w grudniu 2021 roku. Podczas KSW 65 przegrał przez nokaut w drugiej rundzie z Chorwatem, Roberto Soldiciem. Teraz ciągle nie jest znana data powrotu byłego mistrza KSW. Dużo mówi się, że polski zawodnik MMA może wrócić do oktagonu podczas KSW 77 w grudniu bieżącego roku. Podczas tej gali miałby się zmierzyć z Mariuszem Pudzianowskim.

Więcej o: