Do wypadku doszło w niedzielę nad ranem w jednym z klubów w Sao Paulo. Lo wraz z rodziną i przyjaciółmi uczestniczył w pokazie Pixote Group. Po zakończeniu wydarzenia został zaatakowany, a efektem tego była śmierć mistrza świata w ju-jitsu.
Dziś rano informowaliśmy o tym, że morderca Leandro Lo został zatrzymany. Okazał się nim być 30-letni policjant. Teraz brazylijskie media ujawniają kolejne, wstrząsające szczegóły w sprawie incydentu. Z zeznań świadków wynika, że postrzelenie było wynikiem bójki, którą sprowokował policjant
Więcej artykułów o podobnej treści znajdziesz na portalu Gazeta.pl.
"Prawnik rodziny Lo powiedział, że według świadków spór rozpoczął się po tym, jak mężczyzna podszedł do przyjaciół zawodnika ju-jitsu, zabrał butelkę i zaczął nią potrząsać, co było formą prowokacji. Napastnik zachowywał się agresywnie, a Lo powalił mężczyznę, unieruchomił go i próbował uspokoić" - czytamy na portalu folha.uol.com.br, który ujawnia, co działo się dalej: "Morderca wyciągnął broń i strzelił w głowę wojownika. Według kolegów mistrza świata strzelec kopnął Leandro Lo jeszcze dwa razy, gdy ten leżał na ziemi".
Mistrz świata w ju-jitsu trafił do szpitala, gdzie stwierdzono śmierć mózgu. Policja wszczęła natomiast dochodzenie, a później zatrzymała Henrique Otavio Oliveira, który postrzelił sportowca. Mężczyzna to policjant, który w trakcie awantury był już po służbie.
"33-letni zawodnik jiu-jitsu został zastrzelony przez 30-letniego oficera żandarmerii wojskowej po służbie we wczesnych godzinach porannych w niedzielę, w klubie przy Avenida Indianópolis, dzielnicy Saúde, na południe od stolicy. Świadkowie relacjonowali, że doszło do kłótni między nimi, a funkcjonariusz oddał strzał w kierunku ofiary" - tak brzmi oficjalne oświadczenie Sekretariatu Bezpieczeństwa Publicznego.
We wrześniu Leandro Lo miał stoczyć walkę z Micą Galvão, o czym ten drugi poinformował w mediach społecznościowych. Po informacji o śmierci Lo niedoszły rywal zamordowanego mistrza świata pożegnał go wzruszającymi słowami.
"Spoczywaj w pokoju mój bożku. Nigdy nie uciekałeś przed bitwą i pewnego dnia spotkamy się ponownie. Leandro nie musiał nikomu niczego udowadniać, ale nadal stawiał sobie wyzwania. Niewiele osób wie, ale Leandro poprosił o rewanż ze mną, a ja się zgodziłem. Podpisaliśmy już kontrakt, a walka miała się odbyć po ADCC. Zainspirował mnie i inspiruje do bycia lepszym każdego dnia. Moje serce boli w środku. Niech Bóg was przyjmie i pocieszy przyjaciół, fanów i rodzinę" - czytamy na Instagramie.