- Jadę do Paryża z nadzieją na zdobycie złotego medalu - mówił Arkadiusz Kułynycz zaraz po zaprzysiężeniu przed igrzyskami olimpijskimi. 31-latek miał wielkie nadzieje, ale losowanie turnieju zapaśników w kategorii do 87 kg nie było dla niego łaskawe.
Już w 1. rundzie Kułynycz trafił na obecnego mistrza świata i najwyżej rozstawionego zawodnika w turnieju, Alego Cengiza. Turek zdobył złoty medal na mistrzostwach świata w Belgradzie, które odbyły się w poprzednim roku. To też brązowy medalista MŚ z 2022 r.
Środowa walka zaczęła się niespodziewanie, bo od punktu zdobytego przez reprezentanta Polski. Chwilę później Kułynycz miał rywala w obowiązkowej pozycji na macie, jednak nie udało mu się powiększyć przewagi.
Pierwsza część walki potoczyła się jednak pod dyktando Cengiza. Turek najpierw wykonał rzut, za który otrzymał dwa punkty, a następnie wypchnął Polaka poza matę, za co sędzia przyznał mu jeden punkt. I z wynikiem 3:1 dla Cengiza zapaśnicy zeszli na 30-sekundową przerwę.
Zaraz po niej Kułynycz przeprowadził fenomenalną akcję, która zaważyła na wyniku walki. Polak zaskoczył przeciwnika, rzucił go na matę, za co sędzia przyznał mu aż cztery punkty. I natychmiastowe prowadzenie 5:3 Kułynycz utrzymał do końca pojedynku.
Po upływie czasu Cengiz padł na kolana, nie wierząc w to, co się właśnie wydarzyło. Turek pozostał w tej pozycji przez kilka sekund, opóźniając ogłoszenie werdyktu przez sędziego. Jeszcze schodząc z maty Cengiz nie był w stanie uwierzyć, że przegrał tę walkę.
A Kułynycz spokojnie, z uśmiechem na ustach przyjął ten wielki sukces. Ale przed Polakiem kolejne wyzwania i - być może - walka o medal na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Zadanie jednak znów nie będzie proste.
W ćwierćfinale, który odbędzie się jeszcze w środę, przeciwnikiem Kułynycza będzie Irańczyk, Alireza Mohmadi Piani. To aktualny wicemistrz świata z Belgradu. Medal ten Irańczyk zdobył jednak w kategorii do 82 kg.