Najwyżej sklasyfikowana 21-letnia Polka ledwie trzymała się na nogach. Rozmawiając z dziennikarzami, chwiała się, jakby broniła się przed upadkiem. - To najcięższy wyścig w mojej karierze. Większość trasy odkryta, upał niesamowity. Cały czas polewałam się wodą, przyciskałam do twarzy gąbkę. Bez efektu - wyrzucała z siebie Włoszczowska, błyskając biało-czerwonymi paznokciami (pomalowała je na szczęście). - Chwilami tak paliło, że czułam się, jakbym miała płomienie na twarzy. Trasa była bardzo piaszczysta, wyschnięta, na zakrętach podcinało koła. Nie tylko ja, wszystkie miałyśmy problemy. Trzeba było niesamowicie panować nad rowerem. Ale nie narzekam, jak ktoś jest mocny, to wygra na każdej trasie. A mocniejsze okazały się rywalki.
Drobna blondynka wiele przeszła, bo walka toczyła się w samo południe, więc nawet na trybunach ateński skwar trudno było znieść i co mniej odporni uciekli w rozpaczliwym poszukiwaniu cienia. Reszta kontemplowała luźną, piknikowo-rozrywkową atmosferę, bo kolarstwo górskie to sport z ducha wybitnie młodzieńczy, mieszczący się gdzieś między snowboardem a wygibasami na rolkach (jeszcze pokolenie i trafią do programu igrzysk...). Z głośników płynął przegląd najświeższych przebojów MTV, średnia wieku kibiców nie przekraczała 20 lat z niewielkim hakiem, a kiedy dziewczyny zdjęły kaski, oglądaliśmy festiwal fryzjerskich trendów z różnych części świata. Choć bowiem Kalifornijczycy już w latach 70. wpadli na pomysł, by szaleć na rowerach po górskich zboczach, użyć grubych opon i motorowerowych hamulców, a dekadę później firma Shimano wymyśliła obowiązujący do dziś system specjalnych przerzutek, dopiero u schyłku XX wieku dyscyplina zaczęła się błyskawicznie rozwijać. Także w Polsce, gdzie każdy licealista zapragnął mieć "górala" - byle efektownego, o nowoczesnym designie, nawet jeśli miał nim jeździć po asfalcie.
Na igrzyskach kolarstwo górskie zadebiutowało osiem lat temu w Atlancie. - Dla wszystkich rywalek, które dojechały przed nami, to jest już trzecia olimpiada, my debiutowałyśmy - opowiadała 23-letnia Szafraniec, kompletnie wyzuta z sił. Padła na ziemię i chciała udzielać wywiadów w tej pozycji, ale musiała wstać, by nie tarasować drogi innym kolarkom. - I na nas jeszcze przyjdzie pora. Najemy się ryżu i zobaczą, jakie będziemy mocne - odgrażała się ze śmiechem. Lekkiego rozżalenia nie zdołała jednak ukryć. - No i co mam powiedzieć? Że byłam świetna, ale dopiero 11.? Mnie prądu nie odcięło, jechałam równym tempem, ale nie wystarczyło na medal - dodała.
Włoszczowska była w wyraźnie lepszym nastroju, choć przyznała, że po cichu liczyła, iż powalczy o medal. - Niestety, niemal od startu jechałam na piątym-szóstym miejscu i toczyłam małe pojedynki, to z Argentynką, to z Holenderką. Na pierwszą starczyło sił, na drugą już nie. Więcej nie mogłam dzisiaj zrobić, rywalki były lepsze, i tyle.
Trzecia z Polek, 22-letnia Magdalena Sadłecka, nie dojechała do mety. Ona jednak wytrwała trzy pętle (trasa składała się z pięciu, w sumie liczyła 31 km), tymczasem Paola Pezzo, legenda konkurencji, która mogła wczoraj zdobyć - jak Robert Korzeniowski - złoto na trzecich igrzyskach z rzędu, poddała się na drugiej. 35-letnia Włoszka skończyła karierę w 2001 roku, ale zatęskniła za rywalizacją i kiedy uznała, że "poziom się nie podniósł", wróciła do sportu.
Kryzysy przeżywała nawet triumfatorka, 31-letnia Norweżka Gunn-Rita Dahle. Zwyciężczyni pięciu tegorocznych zawodów o Puchar Świata (w tylu wystartowała) miała nawet upadek. - Na rundę przed końcem spojrzałam na górę i spytałam sama siebie: "Boże, jak ja tam wjadę?!". Udało się, chociaż moje kolana dawno tak nie cierpiały - opowiadała.
- Norweżka to fenomen - mówiła z podziwem Włoszczowska. - Jest bezkonkurencyjna, wygrywa na każdej trasie. Od startu jedzie, jak chce. Miejmy nadzieję, że stanie w miejscu, a my, młode, będziemy się rozwijać. Dziesięć lat nie chcę czekać. Mam nadzieję, że pokonam ją już za cztery lata w Pekinie. Teraz nie narzekam. Dwa lata temu nie marzyłam nawet, że pojadę na igrzyska, więc zrobiłam niesamowity postęp. A teraz mnie już puśćcie, proszę... Chcę tylko kąpieli i snu.