Rio 2016. Szwecja - Polska 24:25. Trzy rzeczy po meczu: zwycięstwo docenić, powtórki nie oglądać

Polscy piłkarze ręczni wymęczyli zwycięstwo nad Szwecją 25:24 w czwartej kolejce grupy B turnieju olimpijskiego w Rio de Janeiro. Podopieczni Tałanta Dujszebajewa przybliżyli się do awansu do ćwierćfinału, a trener - choć zawodnicy nie oszczędzają mu nerwów - wygląda na dużo spokojniejszego niż na początku turnieju

Obserwuj @LukaszJachimiak

1. Kto nie widział, nie żałuje

Mattias Anderson obronił do przerwy 11 z 21 naszych rzutów, miał 48 proc. skuteczności. Psuliśmy hurtowo, nawet najprostsze sytuacje, dlatego przegrywaliśmy 12:13. Wystarczyło, że podkręciliśmy tempo na początku drugiej połowy i już prowadziliśmy 15:13, ale będąc w takim położeniu zacięliśmy się rzutowo na 10 minut, więc znów musieliśmy gonić - było 15:18. Dla tej huśtawki, która ostatecznie wyniosła nas w górę dopiero w końcówce - jeszcze na 10 minut przed końcem Tałant Dujszebajew brał czas, bo przegrywaliśmy 19:21 - nie warto było zarywać nocy. Jeśli ktoś nie widział meczu, niech nie ogląda powtórki. Szkoda nerwów. Tu wynik był naprawdę lepszy od gry, tu nie spotkały się zespoły, o których można by powiedzieć na tych igrzyskach dużo dobrego. Na szczęście o nas można powiedzieć, że wciąż jesteśmy w grze o ćwierćfinał. A o Szwedach już nie.

2. Są nerwy, ale chyba jest też spokój

Wygrana 33:25 nad Egiptem w trzeciej kolejce miała być dla naszych szczypiornistów przełomem. Szwedów też mieli ograć spokojnie, pozbawiając ich tym samym szans na wyjście z grupy. Męczyli się bardzo, nerwów było mnóstwo, ale trener Dujszebajew zachowywał spokój. Wymyślił sobie, że to dobry moment na wprowadzenie w turniej Mariusza Jurkiewicza i konsekwentnie trzymał się tego pomysłu, nawet kiedy nasz rozgrywający miał pięć zepsutych rzutów i ani jednej bramki. Postanowił jeszcze raz spróbować odzyskać w bramce Piotra Wyszomirskiego i grał nim aż do 41. minuty, choć do zmiany młodszy z golkiperów był już wcześniej, bo odbijać piłki przestał jeszcze w pierwszej połowie. I najważniejsze - Michał Jurecki po podkręceniu kostki w poprzednim meczu w tym mógłby zagrać, ale szkoleniowiec uznał, że lepiej oszczędzić go na większe wyzwania i bez względu na rozwój wypadków - a bywało bardzo źle - tego się trzymał. Dobrze wiedzieć, że najważniejszy człowiek tej kadry stresował się na początku turnieju, ale teraz - choć o to niezmiernie trudno - zdaje się panować nad sytuacją.

3. Ćwierćfinał blisko i daleko

Cztery punkty po czterech meczach dają Polsce czwarte miejsce w tabeli grupy B (za mającymi po sześć punktów Niemcami i Słowenią oraz za Brazylią, która ma pięć "oczek"). Ta pozycja gwarantuje grę w ćwierćfinale, ale awansu do niego jeszcze nie możemy być pewni. Po niespodziewanym remisie z Brazylią 27:27 z trzema punktami tuż za Polską plasuje się Egipt. W poniedziałek o godz. 14.30 naszego czasu zagramy ze Słowenią i jeśli nie chcemy być zależni od innych będziemy musieli co najmniej zremisować, a najlepiej wygrać. W przeciwnym razie z drżeniem serc przyjdzie nam oglądać zaplanowany na 16.30 mecz Egiptu z Niemcami. Tam niespodzianki wykluczyć nie sposób, skoro zespół z Afryki nie zaskoczył tylko w starciu z nami (ze Słowenią przegrał jedynie 26:27, Szwecję pokonał 26:25, teraz urwał punkt Brazylii). Pokonać Słoweńców warto nie tylko po to, by nie liczyć na pomoc mistrzów Europy. Punktów potrzebujemy, jeśli chcemy zająć w grupie miejsce lepsze niż czwarte. Ono najpewniej będzie oznaczało ćwierćfinałowe starcie z Francją. A to najmocniejszy przeciwnik z grupy A, nawet pomimo jego sobotniej porażki z Chorwacją 28:29.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA