Nie bez przyczyny berlińskie gazety pisały, że Stadion Olimpijski będzie polityczną beczką prochu. Atmosfera gęstniała z każdym dniem. Zaczęło się od tego, że Merih Demiral wykonał gest "wilczego pozdrowienia" po drugim golu strzelonym Austrii w 1/8 finału. Zareagowali na to wszyscy najważniejsi politycy z Niemiec i Turcji oraz przedstawiciele narodowych mniejszości, a UEFA zawiesiła go na dwa mecze. Gdy wybrzmiał hymn przed meczem z Holandią, wielu tureckich kibiców powtórzyło ten gest. Sprawa niemal na pewno będzie głośno komentowana w następnych dniach.
Przed meczem kilka tysięcy tureckich kibiców wzięło udział w marszu z centrum Berlina na stadion. Marsz najpierw był kilkukrotnie zatrzymywany, a tuż po godz. 18 rzecznik policji poinformował, że został zakończony. Powodem było właśnie wielokrotne wykonywanie politycznych gestów i wznoszenie politycznych okrzyków. "Marsz kibiców nie jest sceną dla przekazów politycznych" - przekazała berlińska policja na oficjalnym koncie w serwisie X.
Dlaczego "wilcze pozdrowienie" czy też "wilczy salut" jest tak kontrowersyjny, mimo że niemieckie prawo nie zabrania jego wykonywania? Dokładnie wyjaśniał to dziennikarz Sport.pl Michał Kiedrowski. "To symbol uczyniony z palców dłoni: mały palec i wskazujący pozostają wyciągnięte, a kciuk z pozostałymi dwoma łączą się czubkami. W ten sposób dłoń przypomina wilczą głowę. Ten znak to symbol rozpoznawczy tzw. Szarych Wilków. Organizacji zbrojnej związanej z ultranacjonalistycznym ruchem Ülkücü. Powstała ona w latach 70. XX wieku jako zbrojne ramię nacjonalistycznej Partia Narodowego Działania. Jej członkowie pełnili rolę tzw. szwadronów śmierci, które zabijały przeciwników politycznych w latach 1976-80. Walczyli też z Kurdami i z Ormianami po stronie Azerbejdżanu w wojnie o Górski Karabach. Uczestniczą też w wojnie w Syrii. Ideą ruchu Ülkücü jest zjednoczenie wszystkich ludów tureckich w jednym państwie od Bałkanów po chińską prowincję zamieszkałą przez Ujgurów" - pisał.
Szare Wilki są uznane w Unii Europejskiej za organizację terrorystyczną. W 1981 r. jej członek Ali Agca dokonał zamachu na Jana Pawła II. We Francji i Austrii używanie wilczego pozdrowienia jest zakazane. W tym drugim kraju grozi za to nawet miesiąc więzienia lub 4000 euro kary.
Turcy widzą to inaczej. Twierdzą, że tzw. wilcze pozdrowienie ma za sobą niemal tysiącletnią tradycję i łączenie go tylko z rasizmem i politycznym ekstremizmem nie ma żadnego uzasadnienia.
Tureccy kibice uznali karę dla Demirala za skandaliczną. Ultrasi już przed meczem z Holandią apelowali do pozostałych kibiców, by w czasie hymnu wykonali "wilcze pozdrowienie", co według nich ma przypomnieć wszystkim, że "symbol Szarych Wilków nie jest rasistowski, ale stanowi symbol tureckości". Część z nich wzięła sobie te słowa do serca.
Zgodnie z zapowiedziami na trybunach pojawił się też prezydent Recep Erdogan, który w związku z pierwszym awansem Turcji do ćwierćfinału od 2008 r. odwołał wizytę w Azerbejdżanie, by wspierać drużynę. To oficjalna wersja. Niemcy nie mają wątpliwości, że to wizyta polityczna związana z napięciem wokół "wilczego salutu".
Atmosfera od pierwszych minut jest gorąca. Kibice obu zespołów wzajemnie wygwizdały swoje hymny, a wraz z pierwszym gwizdkiem na sektorach zajmowanych przez kibiców z Turcji zapłonęło kilka rac. Mecz skończył się wynikiem 2:1 dla Holandii.