Będzie z tego wielki skandal! Turcy tylko na to czekali

Dawid Szymczak
Im bliżej było meczu, tym zabawa pod Stadionem Olimpijskim w Berlinie stawała się lepsza. Ale więcej niż o wspólnych tańcach Turków i Holendrów będzie się mówiło o tym, co tureccy kibice zrobili podczas hymnu. Część z nich śpiewała go z uniesionymi w górę dłońmi, wykonując tzw. "wilczy salut" będący pozdrowieniem organizacji zbrojnej związanej z ultranacjonalistycznym ruchem.

Nie bez przyczyny berlińskie gazety pisały, że Stadion Olimpijski będzie polityczną beczką prochu. Atmosfera gęstniała z każdym dniem. Zaczęło się od tego, że Merih Demiral wykonał gest "wilczego pozdrowienia" po drugim golu strzelonym Austrii w 1/8 finału. Zareagowali na to wszyscy najważniejsi politycy z Niemiec i Turcji oraz przedstawiciele narodowych mniejszości, a UEFA zawiesiła go na dwa mecze. Gdy wybrzmiał hymn przed meczem z Holandią, wielu tureckich kibiców powtórzyło ten gest. Sprawa niemal na pewno będzie głośno komentowana w następnych dniach.

Zobacz wideo To nie żart... Tak Tureccy kibice zachowywali się w trakcie meczu z Polską

Przed meczem kilka tysięcy tureckich kibiców wzięło udział w marszu z centrum Berlina na stadion. Marsz najpierw był kilkukrotnie zatrzymywany, a tuż po godz. 18 rzecznik policji poinformował, że został zakończony. Powodem było właśnie wielokrotne wykonywanie politycznych gestów i wznoszenie politycznych okrzyków. "Marsz kibiców nie jest sceną dla przekazów politycznych" - przekazała berlińska policja na oficjalnym koncie w serwisie X.

Atmosfera gęstniała od kilku dni. Szare Wilki są uznane w Unii Europejskiej za organizację terrorystyczną

Dlaczego "wilcze pozdrowienie" czy też "wilczy salut" jest tak kontrowersyjny, mimo że niemieckie prawo nie zabrania jego wykonywania? Dokładnie wyjaśniał to dziennikarz Sport.pl Michał Kiedrowski. "To symbol uczyniony z palców dłoni: mały palec i wskazujący pozostają wyciągnięte, a kciuk z pozostałymi dwoma łączą się czubkami. W ten sposób dłoń przypomina wilczą głowę. Ten znak to symbol rozpoznawczy tzw. Szarych Wilków. Organizacji zbrojnej związanej z ultranacjonalistycznym ruchem Ülkücü. Powstała ona w latach 70. XX wieku jako zbrojne ramię nacjonalistycznej Partia Narodowego Działania. Jej członkowie pełnili rolę tzw. szwadronów śmierci, które zabijały przeciwników politycznych w latach 1976-80. Walczyli też z Kurdami i z Ormianami po stronie Azerbejdżanu w wojnie o Górski Karabach. Uczestniczą też w wojnie w Syrii. Ideą ruchu Ülkücü jest zjednoczenie wszystkich ludów tureckich w jednym państwie od Bałkanów po chińską prowincję zamieszkałą przez Ujgurów" - pisał.

Szare Wilki są uznane w Unii Europejskiej za organizację terrorystyczną. W 1981 r. jej członek Ali Agca dokonał zamachu na Jana Pawła II. We Francji i Austrii używanie wilczego pozdrowienia jest zakazane. W tym drugim kraju grozi za to nawet miesiąc więzienia lub 4000 euro kary.

Turcy widzą to inaczej. Twierdzą, że tzw. wilcze pozdrowienie ma za sobą niemal tysiącletnią tradycję i łączenie go tylko z rasizmem i politycznym ekstremizmem nie ma żadnego uzasadnienia.

Recep Erdogan na trybunach. Race zapłonęły od razu

Tureccy kibice uznali karę dla Demirala za skandaliczną. Ultrasi już przed meczem z Holandią apelowali do pozostałych kibiców, by w czasie hymnu wykonali "wilcze pozdrowienie", co według nich ma przypomnieć wszystkim, że "symbol Szarych Wilków nie jest rasistowski, ale stanowi symbol tureckości". Część z nich wzięła sobie te słowa do serca.

Zgodnie z zapowiedziami na trybunach pojawił się też prezydent Recep Erdogan, który w związku z pierwszym awansem Turcji do ćwierćfinału od 2008 r. odwołał wizytę w Azerbejdżanie, by wspierać drużynę. To oficjalna wersja. Niemcy nie mają wątpliwości, że to wizyta polityczna związana z napięciem wokół "wilczego salutu".

Atmosfera od pierwszych minut jest gorąca. Kibice obu zespołów wzajemnie wygwizdały swoje hymny, a wraz z pierwszym gwizdkiem na sektorach zajmowanych przez kibiców z Turcji zapłonęło kilka rac. Mecz skończył się wynikiem 2:1 dla Holandii. 

Więcej o: