Szymon Marciniak ma za sobą pierwszy mecz posędziowany podczas Euro 2024. Polski arbiter był odpowiedzialny za mecz Belgii z Rumunią (2:0), wygrany przez zespół Domenico Tedesco po golach Youriego Tielemansa oraz Kevina De Bruyne. Nie brakowało jednak kontrowersji związanych z pracą Marciniaka.
Mowa m.in. o bramce De Bruyne, gdzie Belg wpadł z impetem we Floriana Nitę, bramkarza reprezentacji Rumunii, jeszcze zanim piłka wpadła do bramki. - Były sędzia Cristian Balaj napisał do mnie zaraz po golu strzelonym przez De Bruyne. Mówi, że to faul, to nieostrożność, De Bruyne stawia nogę na kolanie Nity. Mówi, że może to być faul w ataku: zagrał piłką nierozważnie, tak jest w przepisach. Był kontakt. Tak mówi sędzia, w co zazwyczaj wierzę i biorę to pod uwagę - mówił Ciprian Marica, były piłkarz Schalke 04 w programie "Studio Euro 2024".
Pojawiły się też wątpliwości w sytuacji z 65. minuty, gdy jeden z Belgów kopnął bezpośrednio w rękę Tielemansa we własnym polu karnym. Marciniak nie przyznał tam rzutu karnego. "Marciniak, jeden z najbardziej utytułowanych sędziów w tej chwili, nie przyznał rzutu karnego Rumunii przy stanie 1:0 dla Belgii w drugiej połowie w momencie, który mógł odmienić losy meczu w Kolonii", "ludzki błąd czy rabunek?", "duży skandal" - pisały rumuńskie media.
Zupełnie inną opinię co do pracy Marciniaka miał Adam Lyczmański, były sędzia, a obecnie ekspert ds. sędziowskich w Canal+ Sport. - Warto to napisać tłustym drukiem. Być może to jest jakieś promowanie "dziadostwa", ale przepis mówi jednoznacznie: jeżeli nastrzelę sam siebie lub partnera, nie ma ręki. Jeśli piłkę zagrywał zawodnik z Belgii i trafił swojego, to nawet jeśli ręka była odwiedziona od tułowia, to całe clou polega na tym, że piłkę zagrywał jego współpartner. Nie może być mowy o przewinieniu - tak Lyczmański mówił o ww. sytuacji z ręką w polu karnym.
W studiu telewizji ITV pojawiła się dyskusja co do nieuznanego gola Romelu Lukaku z 63. minuty, gdzie napastnik Romy był na minimalnym spalonym. To była trzecia tak sytuacja w turnieju, gdzie VAR "zabrał" Lukaku bramkę. Bardzo krytycznie wypowiedział się Ian Wright, były napastnik Arsenalu. - Jako napastnik nigdy nie będę w stanie zaakceptować tego rodzaju spalonego. Nie mogę zrozumieć, że gdy obrońca i napastnik są zwróceni w tę samą stronę, a mówimy tu o milimetrach, to napastnik ma przewagę. Ludzie mówią, że to spalony, ja tego nie akceptuję - powiedział.
Na te słowa Wrighta dosadnie zareagował Ange Postecoglou, trener Tottenhamu. - Nawet nie zaczynaj tego tematu. Moja frustracja tutaj polega na tym, że zamieniamy piłkę nożną w kryminalistykę, wszystko na milimetry. Myślę, że gdyby ta bramka padła bez tej całej technologii, to nikt by nic nie mówił. Widzimy efekt końcowy, a nie kiedy dochodzi do kontaktu z piłką. Nie jestem tego fanem, ale to jest używane. Jedyny pozytyw, jaki widzę, jest fakt, że wszystko robią szybko - dodał szkoleniowiec.
W grupie E nic nie jest rozstrzygnięte przed ostatnią kolejką fazy grupowej Euro 2024. Wszystkie drużyny mają po trzy punkty, ale liderem jest Rumunia ze względu na bilans bramkowy. W ostatniej kolejce Rumunia zagra ze Słowacją, natomiast rywalem Belgii będzie Ukraina. Te mecze odbędą się równolegle w środę o godz. 18:00.
Komentarze (4)
Wszyscy mówią o Marciniaku. "Nawet nie zaczynaj tego tematu"
Ale takie są przepisy, zawsze można je zmienić, dodając jakąś tolerancję. Tylko jaką? 10 cm, 20, pół metra, a może cały metr? Ale wtedy też trzeba to precyzyjnie rysować, by nie okazało się, że to akurat metr i 1 cm...