A jednak! Podważają decyzję Marciniaka. "Przyjrzyjmy się uważnie"

Szymon Marciniak w meczu Belgia - Rumunia zaliczył debiut na Euro 2024. I choć nie był to mecz obfitujący w kontrowersyjne sytuacje, to i tak pojawiły się zastrzeżenia do pracy polskiego sędziego. W rumuńskim programie "Studio Euro 2024" przywołano opinię byłego sędziego międzynarodowego Cristiana Balaja dotyczącą drugiego gola dla Belgów. I podaje ona w wątpliwość werdykt Marciniaka oraz jego zespołu.

Szymon Marciniak długo musiał poczekać na debiut podczas Euro 2024. Dopiero dziewiątego dnia turnieju poprowadził spotkanie pomiędzy Belgią a Rumunią, zakończone wynikiem 2:0. Ale niektóre jego decyzje wzbudziły niemałe kontrowersje.

Zobacz wideo Reprezentacja Polski jak we mgle! Miażdżąca opinia Gikiewicza

Rumuni kwestionują decyzję Szymona Marciniaka. "Przyjrzyjmy się uważnie"

W pomeczowym programie "Studio Euro 2024", emitowanym przez rumuński portal sport.ro, eksperci dyskutowali o przebiegu spotkania. W pewnym momencie Ciprian Marica, były piłkarz m.in. VfB Stuttgart i Schalke, zakwestionował drugą bramkę zdobytą przez Belgów. Powołał się przy tym na opinię Cristiana Balaja, byłego rumuńskiego sędziego międzynarodowego.

Chodziło o moment tuż po uderzeniu Kevina De Bruyne, który z impetem wpadł w bramkarza Florina Nitę. Do kontaktu doszło jeszcze zanim piłka wpadła do bramki. - Balaj napisał do mnie zaraz po golu strzelonym przez De Bruyne. Mówi, że to faul, to nieostrożność, De Bruyne stawia nogę na kolanie (Nity - red.). Mówi, że może to być faul w ataku - powiedział Marica.

- Balaj napisał do mnie tak: "Zagrał piłką nierozważnie, tak jest w przepisach". Przyjrzyjmy się uważnie, ma podeszwę na goleniu Nity. Był kontakt. Tak mówi sędzia, w co zazwyczaj wierzę i biorę to pod uwagę - dodał Marica.

Marciniak oraz jego asystenci (Tomasz Listkiewicz, Adam Kupsik) nie mieli żadnych zastrzeżeń do tamtej sytuacji. 43-letni sędzia nie oglądał też powtórek na monitorze - widocznie sędziowie VAR, którymi w tym spotkaniu byli Tomasz Kwiatkowski i Bartosz Frankowski, nie dopatrzyli się w tej akcji nieprawidłowości. Ale w Rumunii mają inne zdanie na ten temat.

Kontrowersja w meczu Belgia - Rumunia. Ekspert broni Szymona Marciniaka. "Nie może być mowy"

W artykule na portalu sport.ro wspomniano jeszcze o jednej kontrowersyjnej sytuacji. "W 65. minucie Rumuni zażądali rzutu karnego po tym, jak Wout Faes kopnął piłkę bezpośrednio w rękę kolegi z drużyny Youriego Tielemansa" - czytamy. Jednak w tej sytuacji o rzucie karnym nie ma mowy, co wyraźnie zaznaczył były sędzia międzynarodowy, a obecnie ekspert telewizyjny Adam Lyczmański.

- Przepis mówi jednoznacznie: jeżeli nastrzelę sam siebie lub partnera, nie ma ręki. Jeśli piłkę zagrywał zawodnik z Belgii i trafił swojego, to nawet jeśli ręka była odwiedziona od tułowia, to całe clou polega na tym, że piłkę zagrywał jego współpartner. Nie może być mowy o przewinieniu - wyjaśnił.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.