Marzenie Raheema Sterlinga się spełniło. Nawet na koszulce jest ta wymarzona "dycha". Bodaj najbardziej kwestionowany przez lokalne media piłkarz oczyszcza swoje imię. Ostatni sezon w Manchesterze City był sinusoidalny. Nie był już pewniakiem u Pepa Guardioli i pojawiły się spekulacje, że jest kandydatem do opuszczenia klubu. Eksperci zastanawiali się, czy dla tak nierównego, niepewnego Sterlinga jest miejsce w jedenastce Anglików na Euro. Gareth Southgate takich wątpliwości nie miał, nawet mimo tego, że na poprzednich trzech wielkich turniejach (Euro 2016, mundiale w 2014 i 2018) Sterling gola nie strzelił.
Selekcjoner zaufał 26-latkowi, wystawiał go w podstawowej jedenastce na każdy mecz, a ten odwdzięczył się najlepiej jak umiał. – To nasz najlepszy piłkarz – twierdzi Alan Shearer, legenda wyspiarskiego futbolu. W starciu z Chorwacją (1:0) Raheem zdobył jedyną bramkę, tak samo w meczu z Czechami (1:0), a z Niemcami dołożył kolejne trafienie.
– Zawsze mówiłem, że jeśli będę grać na Wembley na wielkich turniejach, to będę strzelać – deklarował Raheem, w którym wielu upatruje najlepszego piłkarza Euro. A jak nie najlepszego, to chociaż takiego, którego skuteczność ma największe znaczenie dla reprezentacji. Nie pokonał on jedynie szkockiego bramkarza (0:0), ale i tak udało mu się uciszyć krytyków. – Może wreszcie zaczniemy go szanować tak, jak na to zasługuje? – zastanawiał się Rio Ferdinand.
– Z różnych względów w klubie szło mi ostatnio średnio, ale to nie ma znaczenia. Jestem na zgrupowaniu reprezentacji, bawię się grą w piłkę i cieszę się, że strzelam w swoim ogródku – uśmiechnął się Sterling. Od Anglika bije pewność siebie, ale jest ona uzasadniona. 26-latek z reprezentacją na Wembley grał 27 razy. Wygrał 24 mecze, trzy zremisował, ani razu nie przegrał. Zdobył dziesięć bramek, ale żadna nie była tak ważna, jak ta z Niemcami.
Wtorkowy występ był popisem Sterlinga. Piłkarz Manchesteru City był najlepszy na murawie, pracując na całej jej długości. Odebrał sześć piłek i wygrał tyle samo pojedynków. Trzykrotnie przedryblował rywali. Dwukrotnie skutecznie dośrodkowywał. Oddał dwa strzały, no i strzelił kluczowego gola. Został bohaterem, chociaż niewiele brakowało, byśmy rozmawiali o nim w innym kontekście. Na kilkanaście minut przed końcem po jego stracie sam na sam z Jordanem Pickfordem wyszedł Thomas Müller. Niemiec zmarnował jednak tę okazję, a Sterling nawet nie patrzył – gdy widział, jak piłkarz Bayernu sunął na bramkę Anglików, ukrył twarz w dłoniach. Na jego szczęście, piłka minęła słupek.
Od dawna mówiło się, że to będzie szczególne Euro dla Sterlinga, który samego siebie przedstawia jako "chłopaka z Brent". To londyńska dzielnica, w której położone jest Wembley. Sterling wychowywał się w domu położonym niespełna pół kilometra od stadionu. Dziś zamieszkuje go niejaki Lenson D'costa, który na łamach "Mirroru" opowiadał: – "Nie da się tego racjonalnie wyjaśnić, ale podświadomie czuję, że Raheem chodził po tych pomieszczeniach. To mnie nakręca, by zachęcać synów do treningów". Sterlingowi motywacji nie brakowało. Choć na Wembley zdobył już kilka trofeów (Puchar Anglii, cztery Puchary Ligi i Superpuchar Anglii), to zawsze podkreślał: – Na murawie rozpłaczę się dopiero wtedy, gdy sięgnę po trofeum z reprezentacją.
By to osiągnąć, Sterlingowi i Anglikom pozostały trzy kroki. W ćwierćfinale mistrzostw Europy w Rzymie zmierzą się ze Szwecją lub Ukrainą i będą zdecydowanymi faworytami do awansu do turnieju finałowego, który zostanie rozegrany na Wembley. – Nie ma dziś wielu drużyn, które mogą nam dorównać pod względem intensywności – przestrzega 26-latek.
Anglicy na Euro są znakomicie funkcjonującą maszyną niekoniecznie pasującą do tego szalonego Euro. Choć Southgate ma do dyspozycji bodaj najlepsze pokolenie angielskiej młodzieży, gra zachowawczo. W starciu z Niemcami na ławce zasiedli m.in. Jack Grealish (dał świetną zmianę, miał udział przy obu golach), Marcus Rashford, Jadon Sancho, Mason Mount czy Phil Foden. Na selekcjonera spadało mnóstwo krytyki za nieatrakcyjny styl drużyny, której oglądanie męczy. Ale bronią go wyniki. Anglicy to jedyna drużyna na Euro, która nie straciła jeszcze gola i, wbrew wszystkim, zmierzają do strefy medalowej. – Mnóstwo ludzi skreśliło nas już w fazie grupowej. Chcieliśmy pokazać, że to błąd. Udało nam się. Naprawdę wierzymy, że uda nam się zdobyć mistrzostwo, tym bardziej, że finał rozegramy u siebie – deklaruje Declan Rice. Anglicy nie zachwycają, ale są w grze. I choć bukmacherzy faworyta upatrują w Hiszpanach, to Lwów Albionu lekceważyć nie wolno.
Komentarze (10)
Został bohaterem Anglików. Nowy król Wembley