Uchow, którego rekord życiowy na otwartym stadionie wynosi 2,33 (w hali 2,39) podczas szwajcarskich zawodów był najwyraźniej nie w formie - wykonywał nieskoordynowane ruchy, męczył się niemiłosiernie przy zdejmowaniu spodenek, spróbował nawet oddać skok, jednak odechciało mu się w trakcie rozbiegu. To wszystko widać na poniższym wideo:
I jeszcze raz - sam skok Uchowa z innego ujęcia:
W końcu, nie zaliczając żadnej wysokości, został wyprowadzony ze stadionu przez swojego menadżera.
Uchow pod wpływem alkoholu nie wykazał się jednak typową w takich sytuacjach brawurą i zamiast atakować w pierwszej próbie rekord świata, zgłosił sędziom chęć skoku na wysokości 2,17.
Konkurs wygrał nieco bardziej trzeźwy rodak Uchowa, Andriej Silnow, który skoczył 2,35. Dzięki nieocenionej Wikipedii , wiemy także, że Uchow przed zawodami raczył się mieszaniną Red Bulla i wódki. Jeśli urosły mu skrzydła, to najwyraźniej wiatr wiał za mocno.
Na koniec, zamiast morału, tysiąc słów o występie Uchowa:
KEY/LAURENT GILLIERON