Kariera Roberta Kubicy w Formule 1 została przerwana nagle. W lutym 2011 roku polski kierowca miał poważny wypadek w rajdzie Ronde di Andora. Prowadzona przez niego Skoda Fabia wbiła się w barierę oddzielającą drogę od zbocza, kierowca ledwo uszedł z życiem. Do pełni sprawności nigdy nie wrócił, najwięcej kłopotów ma z ruchomością prawej ręki. To dlatego od wypadku nie pojawił się ani razu w bolidzie F1.
- Opuściłem Formułę 1 w niecodzienny sposób. Zakończyłem moją karierę w momencie, w którym nikt się tego nie spodziewał. Po wypadku otrzymałem wiele pozytywnych wiadomości, ale musiałem zająć się czymś innym, bo za bardzo mnie to bolało. Bolało, bo miałem wiele dobrych wspomnień z podróżowania po całym świecie - powiedział portalowi dailysportscar.com
- To dlatego poszedłem do rajdów. To coś kompletnie innego. Atmosfera i podejście też są różne - dodał.
Zdobył mistrzostwo świata w klasie WRC-2, ale w WRC nie udało mu się znaleźć miejsca w fabrycznym zespole i z rajdami zerwał. W tym roku wszystko podporządkował powrotowi na tor. Przejechał 12-godzinny wyścig w Mugello, wystartował na torze Spa-Francorchamps w wyścigu cyklu Renault Sport Trophy, wziął także udział w 6-godzinnym wyścigu na torze Vallelunga pod Rzymem.
W listopadzie testował auto klasy LMP-1, którymi ściga się World Endurance Championship i spekuluje się, że to może być następny etap w karierze 31-letniego Kubicy. - Dwa lata temu nawet nie pomyślałbym o przyjeździe do Bahrajnu. Byłoby to zbyt trudne psychicznie, za bardzo bym cierpiał - powiedział Polak, który na torze w Bahrajnie w 2010 roku zajął trzecie miejsce.
Za F1 Kubica wciąż tęskni. - To, czego mi brakuje najbardziej, to podejścia do pracy, a nie samej jazdy. Często mówimy o prowadzeniu samochodu, ale najlepsi kierowcy wyróżniają się przede wszystkim podejściem do pracy. Brakuję mi tego. Jeśli miałbym szansę być częścią wielkiego projektu, podjąłbym się tego. Jeśli tak, by nie było, to nie wiem - stwierdził.