"Nazywam się Aryna Sabalenka. Mam już 24 lata" – mówi białoruska tenisistka, patrząc w kamerę.
„Już?" – dziwi się lektor.
„Czuję się staro. Na początku sezonu byłam druga na świecie, chciałam wygrać szlema i być pierwsza, a teraz jest koniec sezonu, a ja nic nie wygrałam" – tłumaczy Sabalenka.
To fragment ostatniego odcinka serialu „Break Point". Już tytuł mówił wiele – „Ostatnia szansa". A Sabalenka powiedziała w tym materiale jeszcze więcej.
Kamery Netfliksa towarzyszyły Białorusince na WTA Finals w Fort Worth. Najlepsza jest chyba scena, w której Sabalenka zakłada specjalne buty do regeneracji (wyglądają jak wielkie nogawki – takie aż do pachwin), kładzie się na swoim hotelowym łóżku i oglądając mecz Igi Świątek komentuje. „Iga jest moim celem, w tym sezonie wygrała ze mną cztery razy. Byłam naprawdę wkurzona. Muszę być gotowa na nią. To będzie trudny mecz, w tym sezonie wygrywa wszystko - to jest takie irytujące!" – wyrzuca z siebie Białorusinka.
Siódma wówczas w rankingu WTA Sabalenka w półfinale sprawiła niespodziankę – pokonała notowaną na pierwszym miejscu Polkę 6:2, 2:6, 6:1. Jej radość była wymowna: najpierw wzięła się pod boki i zastygła w tej pozie, jakby specjalnie dla fotografów. Po chwili nisko przysiadła i zaprezentowała dziką radość – machała ręką, jakby miała w niej pompkę i chciała wypełnić cały świat powietrzem, które z niej po tym zwycięstwie zeszło. "Czułam się, jakbym była najsilniejszą osobą na ziemi" - śmiała się Sabalenka, oglądając tamte momenty.
Tamtym zwycięstwem nad Świątek Białorusinka zamknęła Idze drogę do perfekcyjnego zakończenia sezonu. Rok 2022 był dla Polki PRZEWSPANIAŁY! Wygrała w nim 67 meczów, a przegrała zaledwie dziewięć. Zanotowała serię 37 zwycięstw – najdłuższą w światowym tenisie w XXI wieku. Triumfowała w dwóch turniejach wielkoszlemowych (Roland Garros i US Open), a w sumie zdobyła aż osiem różnych trofeów. W drodze po cztery z nich eliminowała Sabalenkę. Nic dziwnego, że starsza o trzy lata, a nie mniej ambitna Białorusinka gotowała się, sama nie mogąc osiągnąć podobnych sukcesów.
Chwilę po pokonaniu Świątek w półfinale WTA Finals 2022, Sabalenka niespodziewanie przegrała finał z Caroline Garcią. Nie wygrała nawet seta – wyglądała dużo gorzej niż w meczu z Polką, na którą wyraźnie się nakręciła. "Chcę wygrywać, a WTA Finals to moja ostatnia szansa" – mówiła w serialu Netfliksa w pierwszych minutach swojego jej odcinka. "Wierzyłam, że to będzie dla mnie idealne zakończenie sezonu. Byłam rozczarowana" – przyznawała na koniec, a w tle oglądaliśmy, jak płakała po przegranym finale. "Ale czuję, że psychicznie jestem mocniejsza. Następny sezon będzie mój!" – zapowiedziała na koniec.
I słowa dotrzymała. Już 2023 rok był dla Sabalenki świetny. Rok 2022 skończyła na piątym miejscu w światowym rankingu - bez żadnego tytułu, z 33 meczami wygranymi i 22 przegranymi. A rok 2023 skończyła jako światowa numer dwa, która przez osiem tygodni była nawet numerem jeden. W roku 2023 Sabalenka wygrała swój pierwszy turniej wielkoszlemowy, Australian Open. Była też w finale US Open. W sumie wywalczyła trzy tytuły i wygrała aż 55 ze swych 69 meczów.
Od WTA Finals 2022 Sabalenka rośnie. Nieważne, że przed chwilą pożegnała się z WTA Finals 2024 w półfinale. Przegrała w nim z Coco Gauff po bardzo słabym występie. W dwóch setach (6:7, 3:6) popełniła aż 47 niewymuszonych błędów i zagrała tylko 14 winnerów. Okazało się, że na koniec maratonu, jaki pokonała w całym 2024 roku, zabrakło jej sił. Ale co z tego, że sezon 2024 Sabalenka kończy dwoma porażkami (przed Gauff przegrała też z Jeleną Rybakiną w ostatniej kolejce fazy grupowej)? Przecież ona ten rok kończy jako światowa numer jeden. Przecież ona w tym 2024 roku do swojej kolekcji trofeów dorzuciła cztery kolejne, w tym dwa wielkoszlemowe (Australian Open i US Open). A na dokładkę jeszcze poprawiła swój najlepszy bilans meczów – ubiegłoroczne 55:14 podbiła o jedno zwycięstwo, do 56:14.
Dziś Sabalenka sama mówi, że dwa lata temu nie była gotowa na największe sukcesy. Przede wszystkim mentalnie. Dziś to jest naprawdę dojrzała tenisistka, która pewnie przez lata będzie najgroźniejszą, największą rywalką Igi Świątek. I ciekawe, czy aby nie jest tak, że mając 26 lat Sabalenka czuje się młodsza i lżejsza niż wtedy, gdy była starą 24-latką.